Wygrani i przegrani 19. kolejki ekstraklasy!

19. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANY…

1. Szczęśliwi rezerwowi

Piast Gliwice oraz Wisła Kraków wygrały swoje mecze, a aktorami pierwszego planu byli rezerwowi, którzy dali zwycięstwa swoim zespołom. Ci bohaterowie, czyli Tiago Alves oraz Rafał Boguski zdobyli bramki w dość unikalny, podobny do siebie sposób. Próbując dośrodkowywać, obu zawodnikom udało się przelobować golkiperów rywali i zdobyć gola.

2. Bez taryfy ulgowej

Kacper Kostorz w ostatnich miesiącach nie miał łatwego życia. Na początku sezonu zachorował na mononukleozę, która wykluczyła go na długi czas z jakiejkolwiek aktywności fizycznej – piłkarz spędził ponad miesiąc w łóżku. Gdy wracał do sprawności, dotknęła go tragedia rodzinna. W tej kolejce 21-latek dostał dopiero drugą w tym sezonie szansę w ekstraklasie – wszedł z ławki w meczu z Górnikiem i na kilka minut przed końcem spotkania, niczym doświadczony napastnik, dał Legii zwycięstwo.

3. Gol sezonu już znany?

Mecz Cracovii z Zagłębiem Lubin był ciekawym widowiskiem do oglądania. W spotkaniu padło 6 bramek, a jedna z nich była jedną z najpiękniejszych w ostatnich latach w naszej lidze. Patryk Szysz już w 10 minucie złożył się do przewrotki i niesamowitym strzałem pokonał Karola Niemczyckiego. Warto dodać, że napastnik drużyny z Lubina nie należy do tych najskuteczniejszych. Gol ten był jego drugim trafieniem w sezonie.


PRZEGRANY…

1. Nie miał się z czego cieszyć

Słodko-gorzki debiut w ekstraklasie zaliczył Urosz Radaković. Nowy nabytek Wisły Kraków wszedł w drugiej połowie spotkania, przy niekorzystnym dla krakowian wyniku. Udało mu się jednak zdobyć bramkę dającą prowadzenie. Niestety kilka chwil później znajdował się w karetce. Piłkarz nawet nie był świadomy tego, że zdobył gola, gdyż od razu po oddaniu strzału zderzył się z rywalem i stracił przytomność.

2. Przegrali na własne życzenie

Od początku drugiej połowy derbów Poznania, Warta prowadziła. Długo utrzymywali jednobramkową przewagę, ale wszystko zmieniło się w ostatnich kilkunastu minutach, w których podopieczni Piotra Tworka wypuścili trzy punkty z rąk. Najpierw swoją drugą bramkę w drugim występie zdobył niepilnowany w polu karnym Aron Johannsson. Później chaos, który zgotowali sobie piłkarze Warty pod swoją bramką w czwartej minucie doliczonego czasu gry, wykorzystał Pedro Tiba.

3. Bramka-kuriozum

Stal Mielec miała co najmniej kilka okazji do zdobycia gola. Duszan Kuciak z pewnością nie nudził się w bramce i nie raz ratował Lechię przed utratą gola. Mielczanie zdecydowanie nie byli drużyną gorszą, ale przegrali w sposób kuriozalny. Podanie do Łukasza Zwolińskiego nie należało do najbardziej precyzyjnych – piłka wolno toczyła się w stronę pola karnego, mijając przy tym kiksującego zawodnika Stali i w końcu trafiła do napastnika Lechii, który pokonał Rafała Strączka.

KJ


Fot. Adam Starszyński/Pressfocus