Wygrani i przegrani. Od ratownika, po słabego Estończyka

36. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.

WYGRANI…

Ratuje Niecieczę

Fot. Łukasz Laskowski/PressFokus

Ostatnio grał mniej i siedział na ławce rezerwowych. Kiedy jednak sytuacja stała się krytyczna, to trener Jacek Zieliński nie miał wyjścia i musiał postawić w wyjściowym składzie na Bartosza Śpiączkę. Wiele temu ofensywnemu graczowi można zarzucić, ale na pewno nie jednego – braku charakteru. W spotkaniach, w których stawką jest być albo nie być, to właśnie 26-letni zawodnik daje nadzieję Bruk-Betowi na utrzymanie się w ekstraklasie, zdobywając bramki w kluczowych momentach, które dają bardzo ważne punkty. Ech, gdyby ktoś taki był w Gliwicach…

Gole na wagę pucharów?

Fot. Anna Klepaczko/400mm

Jose Kante był jednym z bohaterów meczu „Nafciarzy” z Koroną. Jego dwa gole w I połowie walnie przyczyniły się do tego, że jedenastka z Płocka odniosła bardzo ważną wygraną, która może zapewnić występy w europejskich pucharach. Na kolejkę przed końcem rozgrywek Wisła przeskoczyła rywala w walce o tę przepustkę, Górnika. Kante w świetnym stylu pożegnał się zaś z kibicami płockiej drużyny. Reprezentant Gwinei po sezonie żegna się z drużyną z Mazowsza.

Passa Śląska

Fot. Krystyna Paczkowska/400mm

Świetna passa wrocławian jeżeli chodzi o mecze na własnym stadionie. Zespół prowadzony przez Tadeusza Pawłowskiego wygrał u siebie cztery ostatnie ligowe gry, prezentując przy tym ofensywny i widowiskowy styl. W ogóle jeśli chodzi o mecze u siebie, to Śląsk jest w tym względzie niezwykle mocny. W tym sezonie jedenastka z Wrocławia zdobyła na swoim podwórku aż 37 punktów i odniosła aż 11 zwycięstw. Lepsze w tym względzie są tylko Legia i Lech

PRZEGRANI…

Gra obronna Piasta

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

Prowadzone przez Waldemara Fornalika ligowe zespoły zawsze słynęły z dobrej organizacji gry, szczególnie w tyłach. Nic dziwnego, że tak jest czy było, trener Fornalik sam grał przecież na pozycji defensora. Tymczasem jeśli chodzi o jedenastkę z Gliwic, to patrząc na poczynania graczy z formacji obronnej, można się tylko łapać za głowę. Nie inaczej, niestety, było w arcyważnym spotkaniu ze Śląskiem, gdzie zawodnicy z tej linii popełniali błędy kończone trafieniami rywala. Z tak dziurawą defensywą trudno myśleć o czymkolwiek…

Nadmierna brutalność

Fot. Piotr Kucza/400mm

Końcówka sezonu i gra o stawkę sprawia, że niektórzy nie wytrzymują nerwowo. W tej grupie są tacy zawodnicy, jak Łukasz Broź i Michael Gardawski. Obaj zawodnicy nie zdołali wczoraj dokończyć swoich ligowych gier. Obrońca Legii i zawodnik Korony za kolejne przewinienia zobaczyli czerwone kartoniki. W przypadku ekipy z Warszawy, to już siódma czerwona kartka jaką piłkarze tego zespołu zobaczyli w tegorocznych rozgrywkach. W tym względzie z mistrzem Polski nikt nie może się równać.

Słaby Estończyk

Fot. Paweł Janczyk/400mm

Przed meczem w Płocku piłkarze Korony zapowiadali, że jadą tam po zwycięstwo. Tymczasem mecz z Wisłą oddali praktycznie walkowerem tracąc do przerwy trzy gole. Jednym z tych zawodników, który „nie dojechał” na mecz z płocczanami był Ken Kallaste. Estoński obrońca kompletnie nie radził sobie wczoraj z Konradem Michalakiem, który ogrywał go jak chciał. Nic dziwnego, że Kallaste wytrzymał na murawie ledwie dwa kwadranse…