Smyła i „Beret” podjęli wyzwanie

Jeszcze w poniedziałek rano spacerowałem z synem, a teraz jestem w Suwałkach. Nie spodziewałem się tak szybkiej decyzji – powiedział wczoraj Mirosław Smyła, szkoleniowiec mieszkający na co dzień w Radzionkowie, którego mianowano na trzeciego w tym sezonie trenera Wigier. Rundę jesienną zaczął Kamil Socha, zastąpił go w listopadzie Ariel Jakubowski, ale w tym roku w 7 meczach zdobył tylko 4 punkty, co spowodowało, że zespół z polskiego bieguna zimna wylądował w strefie spadkowej tabeli Fortuna 1 Ligi.

– Podejmuję wyzwanie, jakim jest utrzymanie zespołu na zapleczu ekstraklasy. Miałem przyjemność przyjechać tu w poprzednim sezonie jako trener Odry Opole. Przegraliśmy wtedy po ciekawym widowisku, a Wigry podniosły się. Teraz jest dużo do zrobienia, bo nie ma zespołu, który po takiej liczbie nieudanych meczów byłby monolitem. Wiele pracy mentalnej przed nami. Można wygłaszać obiecanki czy słowa pocieszenia, ale trzeba się wziąć do roboty i nie zmarnować ani minuty, by optymalnie przygotować się do arcyważnego meczu z Bytovią – zadeklarował Smyła. Bytowianie plasują się tuż nad „kreską”, Wigry tracą do nich 3 punkty. Stwierdzenie „arcyważny” zdecydowanie nie jest więc na wyrost.

Prócz nowego szkoleniowca, w klubie pojawił się też doradca zarządu ds. sportowych. Został nim Marek Jóźwiak, były reprezentant Polski i dyrektor sportowy Legii Warszawa czy Lechii Gdańsk.

Jóźwiak
Fot. Marcin Szymczyk/400mm

– Bardzo chętnie pomogę klubowi. Piłka na Podlasiu jest bardzo potrzebna. Zrobimy wszystko wspólnie z trenerem, sztabem, zarządem i środowiskiem, by utrzymać Wigry. Zasługują na to, pod wieloma względami warunki są ekstraklasowe, ale sytuacja w tabeli jest zdecydowanie gorsza. Czas to zmienić. Będziemy się starali wycisnąć w tych siedmiu ostatnich meczach z zespołu jak najwięcej. Oby ci chłopcy pokazali, że potrafią grać w piłkę. Słowa nie dadzą jednak zwycięstw, a tylko ciężka praca. Musimy tchnąć w tę drużynę nowego ducha – podkreślił „Beret”.