Z drugiej strony. Historia alternatywna

Jednym z najbardziej lubianych tematów w dyskusjach kibiców jest wspominanie na zasadzie: co by było, gdyby… Ot, pierwszy z brzegu przykład – czy Polska zostałaby mistrzem świata, gdyby na frankfurckim Walstadionie nie padał deszcz? Do dziś wielu jest przekonanych, że tak właśnie by się stało. Bo według nich Niemcy wygrali z biało-czerwonymi w półfinale mistrzostw świata w 1972 roku tylko dlatego, że boisko było zalane przez wodę. A w finale nasza reprezentacja prowadzona przez Kazimierza Górskiego z pewnością by sobie poradziła z Holandią. Takie dywagacje – nie tylko w sporcie – nazywane są historią alternatywną. I choć niewiele mają wspólnego z faktami dokonanymi, to wzbudzają wielkie emocje.

Jestem pewny, że jeszcze większe emocje wzbudzi nasza zabawa, polegająca na przewidzeniu, co zdarzy się w decydującej rundzie Lotto Ekstraklasy. U jednych wywoła zapewne tylko uśmiech rozbawienia; i o to nam właśnie chodzi. U innych może jednak wywołać irytację połączoną z niepokojem. Ci co kibicują Lechowi Poznań przyklasną z uznaniem i będą czekali na potwierdzenie w „realu” tego co wyszło w naszej symulacji. Nie będą na pewno zadowoleni fani Piasta Gliwice i Górnika Zabrze. Bo jeżeli powtórzą się wyniki z rundy zasadniczej, to klub z Okrzei pożegna się z ekstraklasą, a ten z Roosevelta będzie daleko od podium, które jeszcze w grudniu wydawało się tak blisko.

Przypomnę jednak jeszcze raz – to jest tylko zabawa. O tym kto zostanie mistrzem, kto już zapewni sobie prawo gry w europejskich pucharach; i wreszcie kto będzie musiał pożegnać się z krajową elitą zadecydują wyniki na boisku. A tego grania będzie jeszcze sporo, bo siedem kolejek. Po tej ostatniej może się okazać, że nasza symulacja nie będzie miała z ostatecznymi rozstrzygnięciami wiele wspólnego. O zwycięstwach i porażkach zadecydują bowiem umiejętności, przygotowanie mentalne, a także element szczęścia. Jedno jest pewne – wszystko wskazuje, że emocje powinny trwać do końca.

Na koniec refleksja dotycząca systemu rozgrywek piłkarskich. Ten sezon pokazał, że słuszna była decyzja o wycofaniu się z podziału punktów. Było bowiem coś niezdrowego w arbitralnym dzieleniu uczciwie wywalczonego na boisku dorobku. Co prawda we wcześniejszych sezonach ta zasada generalnie nie wypaczyła końcowych wyników, ale nie brakowało krytycznych opinii, bo jednak niektórym – zwłaszcza w rywalizacji o uniknięcie degradacji – zaszkodziła. Dobrze więc, że nie ma podziału punktów, co ma obowiązywać i w następnych sezonach. Za to za dwa lata (od sezonu 2019/20) ma wejść w życie kolejna zmiana – z ekstraklasy spadną bowiem nie dwie, a trzy drużyny. Zmieniony będzie też system awansów z I ligi, ale o tym przy innej okazji.