Z drugiej strony. Pieniądze wydane bez sensu

Niebawem właśnie bez sensu wyda pieniądze Górnik Zabrze. Uczyni to, płacąc 300 tysięcy zł kary za race, które kibice odpalili podczas meczu II rundy kwalifikacji Ligi Europy z AS Trenczyn. W zestawieniu z przychodami za uczestnictwo w LE – ponad 2 mln zł – to niby niewiele, ale pamiętajmy, że to przychody, a nie zyski. A te będą musiały zostać pomniejszone właśnie o 300 tys., bo trudno karę zaksięgować jako koszty działalności… Mylę się?

Można sobie wyobrazić, co da się z taką kasą w klubie sportowym zrobić. Na przykład załatać jedną z rozlicznych dziur, których akurat w budżecie Górnika bez liku. Albo spłacić jakiś dług. Albo kupić jednego, dwóch, a może nawet trzech młodzieżowców. Albo lepiej opłacić szkoleniowców drużyn dziecięcych czy młodzieżowych. Albo wyjechać na obóz zimą, choć wydaje się, że starczyłoby i na dwa. Tak na marginesie – zastanawiam się, jaki jest roczny budżet Gwarka Zabrza i czyby nie dało się w nim opędzić za tę kasę nawet dwóch lat, ku przyszłej chwale… Górnika?

No ale nie – trzeba będzie głupio ją wydać; za to, że komuś (idiotom?) się wydaje, że race są piękne i dowartościowujące tych, którzy je odpalają; dobrze, jeśli ich nie rzucają, co niestety mieści się w kibolskim standardzie.

Górnik oczywiście nie jest pierwszy na liście do golenia za tego typu przewinienia, i niestety na pewno nie ostatni. Licząc z grubsza, prym wśród polskich klubów płacących za takie idiotyzmy wiedzie Legia Warszawa, która – sięgając wstecz 10 lat – kary musi liczyć w milionach. Jak sądzę, mniej więcej tyle, ile wynosi w niej aktualna dziura budżetowa, jaka musiała się pojawić po nader wczesnym pożegnaniu się z europejskimi pucharami. Lech Poznań pewnie też niezgorszy. A trzeba jeszcze pamiętać o nakazach gry przy pustych trybunach. Jak chociażby nie tak całkiem dawno Legia z samym Realem Madryt.

Oto, jakie są skutki wspinania się na szczyty głupoty. No i – niestety – układania się klubów z kibolami. W tym również naiwnej wiary, że jak oni coś obiecają, to słowa dotrzymają. Rzadko dotrzymują i mam niejasne przeczucie, że i w Górniku coś na ten temat wiedzą, również w kontekście meczu z drużyną z Trenczyna.

Nie wykluczam, że kluby – tworząc corocznie swoje budżety – wpisują w jedną z rubryk kary, które przyjdzie im zapłacić za występki kibolskie. Zastanawiam się jednak, czy księgowy jeden z drugim podliczył je na przykład za 10 minionych lat i zestawił z wkładem, jaki wnieśli ci wszyscy „psychofani” za sprawą zakupu biletów. Może bilans wychodzi na zero, może nawet i jest plus, ale przecież… nie sposób policzyć tych, którzy nie przyszli na mecz w obawie o swoje oczy, uszy, zdrowie, a może nawet i życie.

Z tym większym zainteresowaniem przyglądam się grze z kibolstwem, którą prowadzą w Piaście; grze będącej następstwem pamiętnych wydarzeń podczas meczu z Górnikiem. Na razie klub nie wygląda na przegranego… I może da dobry przykład?