Z drugiej strony. „Szczena” na setkach kuponów

Wszystko jasne – Wojciech Szczęsny piłkarzem roku 2022 głosami czytelników „Sportu”! Przerwaliście 11-letnią dominację Roberta Lewandowskiego.


W 2010 roku wygrał Jakub Błaszczykowski, od tamtej pory wybieraliście wyłącznie „Lewego”. Drogę do dwunastego z rzędu triumfu w naszym – Waszym! – plebiscycie zatarasował mu bramkarz Juventusu.

Przede wszystkim – dziękujemy za te setki kuponów, jakie do nas docierały, jak zasięg „Sportu” długi i szeroki. Od Wałbrzycha po Tarnów, od Częstochowy po Żywiec, od największych miast – Katowic, Krakowa, Wrocławia – aż po Jeleśnię, Ptakowice, Studzienice, Stanicę czy wieluńskie Czastary. Od naszych „ligowych” ośrodków – Gliwic, Zabrza, Chorzowa, Tychów, Jastrzębia, Bielska-Białej – aż po tereny, gdzie futbol można oglądać jedynie w wydaniu regionalnym, jak Racibórz, Ruda Śląska, Mysłowice, Jaworzno czy Żory.

Dziękujemy za wszystkie kartki, każde dobre słowo, świąteczno-noworoczne życzenia, za koperty wysłane pocztą, ale też dostarczone do naszej redakcji osobiście. Za pięknie wypisane kupony (pozdrawiamy pana Pawła z Sosnowca!), za te, w które trzeba było się wczytywać oraz te, w których wynajdywaliśmy też nazwiska… spoza nominowanej w plebiscycie dwudziestki piłkarzy. Pan Michał z Kędzierzyna-Koźla sklasyfikował na przykład Łukasza Fabiańskiego i Mateusza Klicha. Nie wierzymy, że to pomyłka – raczej oczko wysłane w naszą stronę, że być może o kimś zapomnieliśmy. Ale – jak wspominaliśmy zaczynając 56. edycję „piłkarza roku” – wybór był trudny, dyskusja dość burzliwa, a siłą rzeczy pierwszeństwo musieli mieć reprezentanci, skoro był to rok naznaczony i kończący się mundialem. Widać to w czołowej piątce, którą zamknął Bartosz Bereszyński. Dokładnie taką piątkę wskazał pan Stanisław z Nysy, czego winszujemy.

Zasiadając w przedświąteczny czwartek do liczenia głosów, towarzyszyły mi ambiwalentne odczucia. Z jednej strony – to bardzo żmudne zajęcie, a mimo kolejnych mijających minut stos kopert zdaje się nie maleć. Z drugiej strony – cieszy każda z nich i to naprawdę nie jest z mojej strony pustosłowie. To dowód, że w tym pędzącym świecie, pełnym elektroniki, są jeszcze ludzie tacy jak Wy, chcący zatrzymać się, zadać sobie trud spaceru na pocztę, zrobić coś dla idei, a przy okazji zabawić się, dokonać swoich wyborów.

Pierwsze kupony przeglądałem z dużo większą ciekawością niż w tych poprzednich latach, kiedy też spoczywał na mnie ten obowiązek. Podskórnie czuło się, że może to być to ta odsłona plebiscytu, w której dojdzie do przełomu. Co prawda był już moment, gdy „Lewy” miał nad „Szczeną” kilkadziesiąt punktów przewagi i uznałem, że nic z tego nie będzie, ale po kolejnych dwóch godzinach punkty wyrównały się, a gdy nasz bramkarz wysunął się Waszymi głosami na prowadzenie, to już go nie oddał. Finalnie, różnica między zwycięzcą a Lewandowskim była większa niż między Lewandowskim a uzupełniającym podium Piotrem Zielińskim. Nawet mimo słabszego roku ligowego, braku scudetto, odpadnięcia z Champions League; świetna postawa w barażu ze Szwecją i dwa obronione karne na mundialu ważyły więcej niż 2 gole na MŚ, kolejny tytuł króla strzelców Bundesligi czy letni transfer do Barcelony.

Wybraliście swojego zwycięzcę, a naszymi zwycięzcami jesteście Wy. Rekordziści, jak pan Adam z Czeladzi, wysyłali po kilkanaście kuponów, co pokazuje, jak wierni „Sportowi” jesteście i że towarzyszy Wam w codziennym życiu nawet podczas takiego sezonu ogórkowego jak końcówka roku. Być może do liczniejszego niż w poprzednich latach udziału zmobilizowało Was to samo poczucie, które miałem ja – że tym razem zwycięzca nie jest z góry znany. Na pierwszym miejscu najczęściej klasyfikowaliście naturalnie Szczęsnego i Lewandowskiego, ale wypisałem sobie, że na szczycie umieszczaliście też Piotra Zielińskiego, Bartosza Bereszyńskiego, nie mówiąc o Kamilu Gliku i Michale Skórasiu. Solidarność Czytelników z Jastrzębia względem swoich krajan to coś godnego odnotowania. Podczas liczenia przeszła mi przez głowę myśl, że Glik – co mimo wszystko byłoby dość kuriozalne – może nawet wyprzedzić Zielińskiego i znaleźć się na podium, co dowodzi, jaką sympatią wśród kibiców się cieszy, ale również tego, że sposób gry reprezentacji w Katarze jemu akurat bardzo sprzyjał. Na drugim miejscu Glika usadowił Marcin Radzewicz, jeden z ligowców – obok np. Dawida Jarki – którzy przekazali nam swoje typy.

Za rok – mimo wszystko – Lewandowski pewnie znów będzie faworytem wszelkich krajowych plebiscytów piłkarskich. Liczymy, że spotkamy się wtedy ponownie na łamach, z przyjemnością wypełniając kupony po udanych dla kadry eliminacjach do Euro 2024. No i po lekturze „Sportu”!


Fot. Pressfocus