Zagłębie Lubin bez litości rozbiło Radomiaka

Za całą stanowczością stwierdzić można, że zmiana trenera w drużynie Radomiaka nie poskutkowała znaczą poprawą wyników.


Przypomnijmy, że Dariusz Banasik zwolniony został po przegranym meczu z Cracovią, który rozegrany został 22 kwietnia. Tydzień później, już pod wodzą Mariusza Lewandowskiego, Radomiak zremisował bezbramkowo w Zabrzu, a wczoraj dosłownie się skompromitował. To był fatalny występ drużyny, która nie wygrała ósmego z rzędu meczu w ekstraklasie.
Od pierwszych minut lubinianie, którzy ostatnio nie zachwycali, robili na radomskim stadionie, co chcieli.

Pierwsza bramka padła po bardzo przytomnym zachowaniu Patryka Szysza, który dostarczył piłkę z lewego skrzydła na skraj pola karnego. Filip Starzyński znany jest z tego, że ma dobrą technikę użytkową i w tej sytuacji zrobił z tego atut. Uderzył z woleja, a futbolówka wylądowała w siatce Radomiaka. Kilkadziesiąt sekund później było 2:0 dla Zagłębia, a na miano piłkarza meczu zaczął pracować Kapcer Chodyna.

Tym razem z lewej strony urwał się Mateusz Bartolewski, a cała reszta była niemal kopią tego, co wydarzyło się chwilę wcześniej. Pomocnik Zagłębia dośrodkował, a Chodyna, z tym, że po drugim kontakcie z piłką, oddał skuteczny strzał. Interwencję golkiperowi Radomiaka utrudnił rykoszet, ale nie jest to żadne wytłumaczenie. Tym bardziej dlatego, że gospodarze nadal grali bardzo źle.

W 36. minucie spotkania Chodyna rozegrał wzorową kontrę z Szyszem. Najpierw wypuścił kolegę z zespołu dobrym podaniem, a następnie wykorzystał jego asystę i było 3:0. Radomiak złapał namiastkę kontaktu w drugiej połowie. Kacper Bieszczad wybrał się na wycieczkę, sfaulował jednego z rywali, a Karol Angielski wykorzystał rzut karny. Chwilę później Zagłębie ponownie prowadziło dwiema bramkami.

Wszystko za sprawą Starzyńskiego, który wykonywał rzut wolny. A także za sprawą jednego z obrońców Radomiaka, który – w tym przypadku zupełnie niepotrzebnie – starał się zablokować strzał pomocnika Zagłębia. Piłka odbiła się od głowy gracza beniaminka ekstraklasy i tym razem znacznie utrudniła zadanie Filipowi Majchrowiczowi, który w tej sytuacji nie miał szans na skuteczną interwencję. Gospodarzy w końcówce spotkania dobili Bartolewski i Tomasz Pieńko. Drugi z wymienionych jest piłkarzem, który na początku roku skończył 18 lat.


Radomiak Radom – Zagłębie Lubin 1:6 (0:3)

0:1 – Starzyński, 20 min (asysta Szysz), 0:2 – Chodyna, 22 min (asysta Bartolewski), 0:3 – Chodyna, 36 min (asysta Szysz), 1:3 – Angielski, 60 min (karny), 1:4 – Starzyński, 62 min (wolny), 1:5 – Bartolewski, 85 min (asysta (Doleżal), 1:6 – Pieńko, 90+2 min (asysta Łakomy).

RADOMIAK: Majchrowicz – Matos, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Leandro (46. Sokół), Łukasik, Nascimento (62. Rondon), Cele (62. Nowakowski) – Maurides (46. Angielski), Machado (46. Abraham) . Trener Mariusz LEWANDOWSKI. Rezerwowi: Kochalski, Marcus, Radecki, Santos, Silva.

ZAGŁĘBIE: Bieszczad – Kopacz, Ławniczak, Balić – Bartolewski, Poręba, Starzyński (89. Pieńko), Łakomy, Chodyna (89. Adamski) – Daniel (82. Dieng), Szysz (66. Doleżal). Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Hładun, Dudziński, Wójcicki, Kłudka, Chancellor.
Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 2951. Żółte kartki: Rossi (28. faul), Sokół (86. faul) – Balić (74. faul).

Piłkarz meczu – Filip STARZYŃSKI.


Fot. twitter.com/ZaglebieLubin