Remis w dziesięciu

Zagłębie Lubin – Lech Poznań. Jeden stały fragment gry wystarczył Lechowi, żeby opuścić Lubin z punktem na koncie.


W pierwszych dwóch spotkaniach w tym sezonie Zagłębie przegrywało do przerwy i odrabiało straty w drugiej połowie. W Lubinie zdawali sobie sprawę z tego, że w pojedynku z Lechem odrabianie strat może być utrudnione. Rywal z innej półki niż poprzedni przeciwnicy, mierzący się na arenie europejskiej, raczej będzie radził sobie w defensywie lepiej od beniaminka z Chorzowa i 15. drużyny poprzednich rozgrywek, czyli Śląska. Stąd też podopieczni Waldemara Fornalika wzięli się do roboty od pierwszych minut meczu.

Moment słabości

Lubinianie zdecydowanie lepiej rozpoczęli spotkanie. W 14 minucie pierwszy sygnał ostrzegawczy do Filipa Bednarka wysłał Tomasz Pieńko. Pomocnik po przebojowym rajdzie oddał mocny strzał w stronę poznańskiego golkipera, ale ten był na posterunku. Po tym uderzeniu mecz się wyrównał. Goście zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką Szymona Weiraucha, szczególnie poprzez ataki z wykorzystaniem Joela Pereiry. Prawy obrońca włączał się do akcji ofensywnych swojego zespołu i dzięki temu kilkukrotnie udało się pobudzić bramkarza Zagłębia do pracy.

Ostatecznie na przerwę do szatni z uśmiechami na twarzy schodzili „Miedziowi”. Tak, jak należy pochwalić Bednarka za interwencję na początku meczu, trzeba również zaznaczyć, że miał swój moment słabości. W 41 minucie strzał zza pola karnego oddał Tomasz Makowski. Golkiper „Kolejorza” powinien albo złapać futbolówkę, albo wybić ją do boku. Bednarek najprawdopodobniej wybrał pierwszą z opcji, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że piłkę wybił przed siebie. Na taką okazję czekał Dawid Kurminowski, który bezproblemowo dobił ją do bramki.

Widoczna frustracja

Sytuacja Lecha z trudnej zrobiła się bardzo trudna w 50 minucie. Wtedy czerwoną kartkę zobaczył Radosław Murawski po ostrym faulu na Kurminowskim. Zaczęła być widoczna frustracja piłkarzy Johna van den Broma, która wyładowywana była na przeciwnikach. Po kwadransie drugiej połowy spotkanie wróciło do odpowiedniego rytmu, który przestał być przerywany notorycznymi przewinieniami.

Poznaniacy mimo gry w dziesięciu próbowali budować swoje akcje poprzez atak pozycyjny. To jednak było utrudnione przez bardzo dobrze działający organizm defensywny z Lubina, który nie pozwalał się przedostawać pod swoje pole karne rywalom. W końcu gościom udało się doprowadzić do wyrównania po stałym fragmencie gry. W 76 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Pereira, a w „szesnastce” odnalazł się Miha Blażić, który głową skierował piłkę do bramki.


Czytaj więcej: Teraz czas na Słowaków!


Brak pomysłów

Zagłębie pogubiło się po stracie gola. Wcześniej co jakiś czas wyprowadzało groźne kontry, ale to uległo zmianie. Zaczęło mu brakować pomysłów na przedostanie się bliżej bramki Bednarka i do końca meczu nie stworzyło żadnej groźnej sytuacji. Lech natomiast mógł wywalczyć 3 punkty. Pod koniec podstawowego czasu gry Blażić znów uderzał głową i zmusił Weiraucha do interwencji – tym razem skutecznej.

Arbiter spotkania doliczył 7 minut, co zapowiadało nerwowe chwile w obu obozach. Na dużych emocjach się skończyło, bo żadna z drużyn nie była już w stanie zdobyć gola i wyrwać zwycięstwa w tym pojedynku. To oznacza, że obie niepokonane w tym sezonie ekipy po raz pierwszy w tym sezonie straciły punkty.


Zagłębie Lubin – Lech Poznań 1:1 (1:0)

1:0 – Kurminowski, 41 min, 1:1 – Blażić, 76 min (głową, asysta Pereira).

ZAGŁĘBIE: Weirauch – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Grzybek – Makowski, Dąbrowski – Chodyna, Pieńko (72. Woźniak), Bohar (72. Gaprindaszwili) – Kurminowski (90+1. Mróz). Trener Waldemar FORNALIK.

LECH: Bednarek – Pereira, Blażić, Milić (63. Czerwiński), Andersson – Murawski, Sousa (84. Gurgul), Marchwiński – Hotić (55. Karlstroem), Ishak (83. Sobiech), Velde (55. Szymczak). Trener John VAN DEN BROM.

Sędziował Damian Kos (Wejherowo). Widzów 15813. Żółte kartki: Pieńko (45+2. faul), Kłudka (45+4. faul), Dąbrowski (60. faul), Chodyna (67. niesportowe zachowanie) – Ishak (48. niesportowe zachowanie), Milić (51. faul), Bednarek (55. niesportowe zachowanie). Czerwona kartka: Murawski (50. faul).


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus