Czerwonego dywanu nie było

Choć przez długi czas Ruchowi sprzyjało szczęście i prowadził w Lubinie, to ostatecznie przewaga jakości Zagłębia dała o sobie znać.


Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów. Relacja

Wracający do ekstraklasy chorzowianie udowodnili światu, że nawet bez celnego strzału w meczu można zdobyć gola. Ta niecodzienna sztuka udała się im w 28 minucie, choć… właściwie to z pomocą przyszli sami lubinianie, a konkretnie Aleks Ławniczak. Kiedy Tomasz Wójtowicz dośrodkował z lewej strony, w polu karnym Zagłębia było trzech atakujących i trzech broniących. Ławniczak odpowiadał za Daniela Szczepana, lecz ten uciekł mu i głową trafił piłką w słupek. Ta po odbiciu wróciła na plac gry, uderzyła w obrońcę „Miedziowych” i w ten oto sposób Ruch zdobył swoją pierwszą bramkę po powrocie do elity.

Bielecki się nie napocił

Poza tym jednak niewiele można było znaleźć optymistycznych akcentów w jego ofensywnej grze, ale nie jest to do 14-krotnych mistrzów Polski żaden przytyk. Nie jest bowiem tajemnicą, że kadra zespołu na papierze nie rzuca na kolana, jeśli chodzi o ekstraklasowe realia, tak jak i w klubowym portfelu luksusu na pewno nie ma. Dlatego prowadzenie – choć szczęśliwe – z Zagłębiem było dla Ruchu idealnym wynikiem. „Niebiescy” grali spokojnie, odpowiedzialnie, bez zbędnego ryzyka, w efekcie czego rywale właściwie nie zagrażali Jakubowi Bieleckiemu. Golkiper Ruchu dopiero w 50 minucie obronił pierwsze uderzenie lecące w światło bramki, choć… już raz musiał wyciągać piłkę z siatki – ot, kolejny paradoks tego meczu.

Kilka minut po samobóju Ławniczaka ten sam zawodnik… dał „Miedziowym” wyrównanie. Stoper już cieszył się z odkupienia win, lecz dzięki interwencji VAR-u okazało się, że chwilę wcześniej Bartosz Kopacz w nieprzepisowy sposób zagrał piłkę ręką. Jeszcze poza słupkiem ostemplowanym przez Damjana Bohara w pierwszych minutach meczu była to jedyna sensowna sytuacja przed przerwą Zagłębia, które grało ociężale i niedokładnie. Ruch bynajmniej na to nie narzekał.

Kłudka odpalił

W przerwie trener Waldemar Fornalik udzielił najwyraźniej swoim piłkarzom wyraźnej reprymendy, bo w drugiej połowie gospodarze zaprezentowali się o niebo lepiej. Szybko przejęli inicjatywę i zamknęli „Niebieskich” na ich własnej połowie, a w 63 minucie ponownie trafili do ich siatki – i ponownie gol nie został uznany, tym razem z powodu niedostrzegalnego na pierwszy rzut oka spalonego Bohara.

Ruch po raz kolejny mógł odetchnąć z ulgą, ale bramki dla Zagłębia wisiały w powietrzu. Napierający „Miedziowi” złapali kontakt w 71 minucie, kiedy gola na swoim koncie zapisał rezerwowy Tomasz Makowski. Z kolei 10 minut później rewelacyjnym uderzeniem z woleja z dobrych 30 metrów popisał się Bartłomiej Kłudka, który dwukrotnie obijając poprzeczkę nie dał szans Bieleckiemu. Ekipa beniaminka próbowała odpowiedzieć, niezmordowany był zawsze aktywny Szczepan, ale Zagłębie kontrolowało boiskowe wydarzenia. Debiutujący w ekstraklasie 19-letni Szymon Weirauch jeszcze będzie musiał poczekać na obronę swojego pierwszego strzału.


Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 2:1 (0:1)

0:1 – Ławniczak, 28 min (samobójczy), 1:1 – Makowski, 71 min (asysta Grzybek), 2:1 – Kłudka, 81 min

ZAGŁĘBIE: Weirauch – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Grzybek – Dąbrowski (66. Makowski), Poletanović – Chodyna, Mróz (46. Pieńko), Bohar (80. Gaprindaszwili) – Kurminowski (80. Woźniak niesklas.). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Burić, Kruk, Nalepa, Terlecki

RUCH: Bielecki – Michalski, Baranowski, Szywacz, Sadlok (72. Kasolik) – Sikora (86. Steczyk) – Długosz (65. Feliks), Swędrowski (65. Szymański), Starzyński (72. Letniowski), Wójtowicz – Szczepan. Trener Jarosław SKROBACZ. Rezerwowi: Buchalik, Bartolewski, Barnowski, Firlej.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 8763. Żółte kartki: Dąbrowski (54. faul) – Sadlok (45+1. faul), Szywacz (45+3. faul), Baranowski (85. faul)

Piłkarz meczu – Mateusz GRZYBEK


Na zdjęciu: W meczu Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów gospodarze sporo musieli się napracować.

Fot. Paweł Andraciewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.