Zagłębie Sosnowiec. Chcą pójść za ciosem

Dzięki dwóm wygranym z rzędu zespół Radosława Mroczkowskiego przesunął się w górę I-ligowej tabeli. W kolejnym starciu zespół ze Stadionu Ludowego chce pójść za ciosem.

Morale w górę

W niedziele popołudnie do Sosnowca zawita GKS Tychy. Szykują się więc derby regionu, a takie spotkania zawsze wywołują dodatkowe emocje. Tyszanie, podobnie jak Zagłębie, kiepsko wystartowali. Środowa wygrana 5:1 na pewno podniosła morale zespołu Ryszarda Tarasiewicza, ale pamiętajmy, że jego rywalem był Chrobry Głogów, który przegrał do tej pory wszystkie ligowe mecze. Co nie zmienia faktu, że do gry z rywalem zza miedzy GKS wyjdzie dodatkowo zmotywowany. Wiedzą o tym również w Sosnowcu, gdzie po wygranych z Miedzią Legnica i Puszczą Niepołomice nastroje wyraźnie się poprawiły. – W końcu to wszystko zaskoczyło. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nasza gra wymaga jeszcze poprawy, ale najważniejsze są punkty, a tych nie mieliśmy zbyt dużo. Łatwo nie będzie, bo nasz rywal, mimo również nie najlepszej gry na początku sezonu, piłkarsko jest groźny. Wcześniejsze nasze mecze pokazały, że w naszej drużynie jest potencjał, a pamiętajmy, że jesteśmy dodatkowo mocno osłabieni kontuzjami – podkreśla Tomasz Nawotka, obrońca sosnowiczan, który w meczu z Puszczą ustalił wynik spotkania na 2:0.

Kadrowa bieda

Problemy kadrowe nie oszczędzają sosnowiczan. Co prawda mniej groźny niż się wcześniej na to zanosiło, okazał się uraz Filipa Karbowego i środkowy pomocnik mógł zagrać w starciu z Puszczą, ale nadal niezdolny do gry jest Michał Góral, a także obrońcy Rafał Grzelak i Płamen Kaczurow. Jakby tego było mało, przeciwko tyszanom nie będzie mógł zagrać kolejny defensor, Kacper Radkowski. Środkowy obrońca sosnowiczan w Niepołomicach obejrzał dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną, a że we wcześniejszych spotkaniach złapał już dwa „żółtka”, w niedzielę musi pauzować. W przypadku Radkowskiego strata jest podwójna, gdyż w ostatnich spotkaniach pełnił on rolę wymaganego młodzieżowca.

W dziesiątkę też można

– Znów czeka nas rotacja w defensywie. Dobrze, że do treningów wrócił Dawid Ryndak, który w Niepołomicach był już na ławce rezerwowych. Trenerzy będą musieli znaleźć jakiś sposób na rozwiązanie tych problemów. Z drugiej strony takie sytuacje pokazują, że nawet gdy jest trudno, gdy są przeciwności losu, potrafimy się im przeciwstawić. To na pewno dodatkowo nas wzmacnia jako zespół – dodaje Nawotka.

Co z młodzieżowcem?

W Niepołomicach po zejściu z boiska Radkowskiego partnerem Piotra Polczaka na środku obrony został Holender Quentin Seedorf, a jego miejsce na lewej stronie defensywy zajął Wojciech Słomka. Nie można wykluczyć, że podobny manewr zostanie wykonany w niedzielę. Pamiętać jednak należy, że w składzie musi znaleźć się miejsce dla młodzieżowca. Po tym, jak wypadł Radkowski, a kontuzjowany jest Michał Góral, z piłkarzy, którzy spełniają ten warunek do dyspozycji trenera pozostają: Mateusz Bieniek, Jakub Sinior, Michał Kieca i Mateusz Szwed. Poza Siniorem pozostali albo zaliczyli epizody, albo – jak Bieniek – czekają na swoją szansę. Jest jeszcze co prawda bramkarz Kacper Chorążka, ale trudno przypuszczać, aby ktoś o zdrowych zmysłach odesłał na ławkę rezerwowych Matko Perdijicia. Gdyby nie Chorwat, który od początku sezonu imponuje formą, Zagłębie na pewno nie mogłoby się pochwalić dorobkiem punktowym, jaki aktualnie posiada.

Trzy razy przegrali…

Podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach, także w meczu z Puszczą bramkarz rodem z Bałkanów był jednym z architektów zwycięstwa. – To prawda, miałem w ostatnim meczu kilka udanych interwencji, ale brawa należą się także naszym obrońcom. Razem wytrzymaliśmy do końca bez straty gola. Jesteśmy drużyną. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Dopóki będziemy wygrywać to będę szczęśliwy. Nie oceny indywidualne są ważne. Idziemy dalej, mamy na koncie dwa zwycięstwa, teraz będziemy walczyć o trzecie – podkreśla skromny jak zawsze Chorwat.

W niedzielę Zagłębie powalczy nie tylko o trzecie z rzędu zwycięstwo, ale także o przełamanie złej passy. Sosnowiczanie przegrali na Ludowym trzy ostatnie mecze przeciwko tyszanom.

Ostatni raz udało im się wygrać dziewięć lat temu. 6 czerwca 2010 roku w meczu 33 kolejki ówczesnej II ligi zachodniej pokonali GKS 2:1, a bramki w tamtym meczu zdobyli dla Zagłębia Dariusz Kłus i Hubert Jaromin. Kolejne spotkania kończyły się porażkami, odpowiednio 1:3, 1:3 i 0:2. Ta ostatnia miała miejsce na zakończenie sezonu 2017/18, kiedy Zagłębie było świeżo po wywalczeniu awansu do ekstraklasy. Ekstraklasy, która w tym sezonie jest jak na razie w sferze marzeń…

 

Na zdjęciu: Tomasz Nawotka (z lewej) martwi się kolejnymi, przymusowymi rotacjami w defensywie Zagłębia.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ