Zagłębie Sosnowiec. Rywal na przełamanie

Zespół z Olsztyna wyjątkowo „leży” Zagłębiu Sosnowiec.


W Sosnowcu czekają na pierwsze ligowe zwycięstwo w 2021 roku. W sobotę na Ludowy przyjedzie Stomil Olsztyn i to on ma być pierwszą „ofiarą” drużyny trenera Kazimierza Moskala.

W ubiegłym sezonie sosnowiczanie dwukrotnie ograli zespół ze stolicy Warmii i Mazur. Wprawdzie w pierwszym meczu bieżącego sezonu górą w rywalizacji tych drużyn byli rywale, ale było to dopiero drugie zwycięstwo Stomilu nad Zagłębiem w historii ligowych pojedynków.

Dziś oba zespoły zmierzą się w lidze – zawsze na zapleczu ekstraklasy – po raz dwunasty. Aż siedem z jedenastu spotkań zakończyło się wygraną sosnowiczan. Ostatni raz na Ludowym oba zespoły spotkały się w czerwcu ubiegłego roku. Po golach Filipa Karbowego oraz Fabiana Piaseckiego Zagłębie wygrało 2:1, jedyną bramkę dla gości zdobył Szymon Sobczak, dziś gracz sosnowieckiego klubu.

Mimo, że od tamtego spotkania nie upłynęło zbyt wiele czasu, skład Zagłębia diametralnie się zmienił. Tylko Piotr Polczak oraz Szymon Pawłowski to gracze, którzy wówczas znaleźli się w wyjściowym składzie i najpewniej zagrają od pierwszej minuty także w sobotnim pojedynku.

Dziś inne rozstrzygnięcie niż zwycięstwo gospodarzy także nie wchodzi w grę. Wiosną Zagłębie dwa razy zremisowało i poniosło dwie porażki. Po raz ostatni ekipa Kazimierza Moskala komplet punktów wywalczyła 2 grudnia ubiegłego roku, gdy na własnym terenie pokonała 2:0 Puszczę Niepołomice. To jak na razie jedyna wygrana sosnowiczan pod rządami trenera Moskala. W sześciu kolejnych meczach zdołała wywalczyć zaledwie dwa punkty.

Stomil Olsztyn jest teoretycznie najsłabszą drużyną, z jaką do tej pory przyszło się mierzyć Zagłębiu w rundzie wiosennej. Po 21. kolejkach olsztynianie zajmują 13. miejsce z 23 punktami na koncie. Dotychczasowi tegoroczni rywale sosnowiczan plasowali się znacznie wyżej – trzech na miejscach premiowanych awansem lub barażami i jeden tuż za strefą barażową.

Jesienią ekipa z Sosnowca przegrała w Olsztynie ze Stomilem 0:1. Cóż z tego, że niemal przez cały mecz przewaga była po stronie Zagłębia. Największym pechowcem tamtego spotkania okazał się Dawid Gojny, który zaliczył „samobója”. Lewy obrońca Zagłębia nie będzie miał dziś okazji do rehabilitacji, bo pauzuje za cztery żółte kartki.

Najpewniej na boku obrony zastąpi go Quentin Seedorf, który wiosną we wszystkich meczach grał jako boczny pomocnik. Tym razem najpewniej zagra w defensywie. Przeciwko Stomilowi nie zagra także Mateusz Szwed, który w ostatnim meczu doznał złamania kości strzałkowej i najprawdopodobniej w tej rundzie już nie pomoże drużynie. Przesunięcie Seedorfa oraz absencja Szweda sprawia, że dziś zobaczymy zupełnie inne skrzydła w Zagłębiu niż w ostatnim meczu z ŁKS-em Łódź.

Wszystko wskazuje na to, że na bokach zagrają Szymon Pawłowski oraz Patrik Miszak. Wobec kontuzji Szweda młodzieżowcem w składzie będzie Nicolas Korzeniecki.


Czytaj jeszcze: Pierwszy raz bez Gojnego

Niezły występ w Łodzi sprawił, że przede meczem w ekipie z Sosnowca panuje umiarkowany optymizm. – Po słabym, nawet bardzo słabym meczu z Odrą, pokazaliśmy się z dobrej strony w meczu z drużyną z czołówki tabeli. Pamiętamy jednak, że zabrakło tego co w piłce najważniejsze, czyli goli. Grę w defensywie poprawiliśmy, mam tutaj na myśli postawę w Łodzi. Teraz czas na ofensywę.

Musimy od początku meczu narzucić swój styl, zdominować wydarzenia na boisku i w końcu odnieść upragnione zwycięstwo. Gramy teraz dwa mecze u siebie i musimy być po nich bogatsi w punkty, bo potem czeka nas seria spotkań z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Teraz myślami jesteśmy jednak tylko i wyłącznie przy meczu ze Stomilem, który po prostu musimy wygrać – podkreśla Lukasz Duriszka, kapitan Zagłębia.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus