Zagłębie Sosnowiec. Spokój w tyłach

Piłkarze z Sosnowca w siedmiu zimowych sparingach stracili zaledwie 3 bramki. To dobry prognostyk przed wznowieniem I-ligowych rozgrywek.


Jeśli dodamy, że aż w pięciu meczach Zagłębie zagrało na „zero z tyłu”, to o postawę linii defensywnej na Ludowym powinni być spokojni. Oczywiście mecze kontrolne to jedno, a miarodajna będzie tak naprawdę ligowa rzeczywistość, ale zupełnie inaczej rozpoczyna się rundę rewanżową wiedząc, że w grach kontrolnych obrona była monolitem, a nie przypominała szwajcarskiego sera.

W porównaniu z rundą jesienną w formacji defensywnej Zagłębia nie doszło do zbyt wielu zmian. Śmiało można powiedzieć, że były to roszady kosmetyczne. Z zespołem pożegnał się Mateusz Grudziński, który u trenera Krzysztofa Dębka był podstawowym środkowym obrońcą, ale z czasem stracił miejsce w składzie. Defensor, który do Sosnowca przybył z rezerw Legii Warszawa, zaczął dość pechowo.

W kilku pierwszych meczach choć prezentował się nieźle, był zamieszany w stratę bramek. Często były to dość głupie błędy, w niektórych przypadkach piłkarz miał pecha, że znalazł się w danym czasie nie w tym miejscu co powinien. Patrz casus Piotra Polczaka w ekstraklasowym sezonie Zagłębia. Do doświadczonego Polczaka jeszcze wrócimy.

Co do Grudzińskiego, zimą ostatecznie wypożyczenie zostało skrócone, ale w Sosnowcu rozpoczęto poszukiwania jego następcy. Plan był taki, aby był to gracz ograny, który z miejsca wjedzie do składu i stworzy duet środkowych defensorów z Lukasem Duriszką. Słowak z powodzeniem kierował sosnowiecką obroną od początku sezonu. Jesienią Zagłębiacy rozczarowywali, ale do formacji obronnej i tak było najmniej pretensji.

Mimo kilku prób – testy Hiszpana Genisa Montolio, próba ściągnięcia z Wisły Kraków Lukasa Klemenza, a także Serafina Szoty oraz z Zagłębia Lubin Damiana Oko – ostatecznie jedynym nowym graczem okazał się Mateusz Machała, który pierwotnie miał wzmocnić drugi zespół.

Były gracz Ruchu Chorzów nieźle wypadł jednak w sparingach, w jednym strzelił nawet bramkę i ostatecznie wczoraj został włączony do kadry pierwszego zespołu. Będzie wraz z Kacprem Radkowskim odwodem dla Duriszki i Polczaka, który najpewniej otrzyma w Sosnowcu kolejną szansę. 34-letni gracz niemal całą rundę jesienną przesiedział na ławce rezerwowych. Wystąpił w sumie w trzech meczach.

Były reprezentant Polski gra w Zagłębiu już trzeci sezon, ale od początku pobytu w Sosnowcu przylgnęła do niego łatka pechowca i choćby nie wiadomo jak dobrze zagrał, to krytykom ust nie zamknie. Jeśli gdyby ta krytyka była do końca konstruktywna…

Na bokach wiosnę rozpoczną Łukasz Turzyniecki – zimą wygrał walkę na prawej stronie obrony z Dawidem Ryndakiem – oraz Dawid Gojny, którego pozycja w zespole jest niepodważalna. Zmiennikiem Gojnego może być Quentin Seedorf, ale szkoleniowiec sosnowiczan coraz częściej wystawia Holendra na skrzydle.

W takim zestawieniu – Turzyniecki, Duriszka, Polczak, Gojny – powinniśmy zobaczyć blok defensywny w sobotnim meczu z Bruk-Betem Termalicą. No chyba, że trener Kazimierz Moskal będzie miał inny pomysł jak zatrzymać lidera z Niecieczy…


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus