Zagłębie Sosnowiec. Te same błędy

W Sosnowcu muszą zacząć wyciągać wnioski z niepowodzeń…


Mimo, że w meczu z Chrobrym Zagłębie już od 23 minuty grało w osłabieniu, to mogło, a w zasadzie powinno wygrać. Niestety dla sosnowiczan w niedzielne popołudnie zawiodła ich skuteczność. Przy stanie 1:0 gospodarze mieli kilka okazji aby zamknąć mecz.

To jest wkurzające

Nie wykorzystali ich, za co zostali boleśnie skarceni. Po końcowym gwizdku trener Artur Skowronek nie krył złości i dosadnie wskazał przyczyny porażki.

– Jestem zły jak chyba wszyscy, którzy życzą Zagłębiu dobrze. To siódma kolejka i trzeci przypadek gdy ustawiamy rywalowi mecz. Najważniejsze jest to, by nie popełniać tych samych błędów, a my to robimy. I to jest wkurzające. Dlatego rozumiem kibiców, który są niezadowoleni z osiągniętego wyniku. Drużyna jest dobrze przygotowana do sezonu, potrafimy zasuwać. W drugiej połowie tworzyliśmy sytuacje, które muszą być wykończone, ale niestety w tym meczu piłka nie wpadała do bramki rywali. Daliśmy życie Chrobremu tą pierwszą bramką. Wkurza mnie, że nie wyciągamy wniosków, ale z drugiej strony doceniam zaangażowanie i dążenie do tego, aby punkty zostały u nas – podkreśla opiekun Zagłębia, który chwalił swój zespół za zaangażowanie.

– Nikomu nie można odmówić chęci odwrócenia sytuacji. Mieliśmy naprawdę dobre okazje i nastroje po tym meczu – mimo że graliśmy długo w dziesiątkę – mogły być inne. Dziękuję kibicom, bo dali nam energię, nie tylko po rzucie karnym, ale także w innych sytuacjach, bo też czuli, że tu można wyrwać punkty. I z takim nastawieniem piłkarze zasuwali do ostatniej minuty. Tym razem nie dało nam to punktów, możemy o tym długo gadać, ale najlepszą odpowiedź możemy dać jedynie w Niepołomicach, gdzie zagramy już w najbliższy piątek – dodaje szkoleniowiec Zagłębia.

Karawana jedzie dalej

Przypomnijmy, że podobnie jak przed tygodniem w meczu ze Skrą sosnowiczanie w starciu z Chrobrym przy stanie 0:0 stracili jednego z graczy. Tym razem akcji ratunkowej podjął się Filip Borowski.

– Dużo czasu graliśmy w osłabieniu, musieliśmy robić wymuszone korekty w składzie. Nie mam pretensji personalnie do Borowskiego jako człowieka, mamy żal do siebie o zachowanie, bo rozmawialiśmy o sytuacji Bykowa sprzed tygodnia, która była praktycznie identyczna. Zadziałał instynkt człowieka, który się ratuje. Powinien to zostawić, zresztą podobnie jak tydzień temu Oleksij, szczególnie, że Michał Gliwa dobrze zawęził pole gry. Stało się, musimy w końcu zacząć wyciągać wnioski z naszych błędów, niepowodzeń i przed wszystkim unikać sytuacji gdy sami sobie komplikujemy życie – przyznał trener Skowronek.

Oprócz Borowskiego na miano pechowca zasłużył w meczu z Chrobrym Szymon Sobczak. Napastnik Zagłębia dwoił się troił, był jak zawsze aktywny, zresztą strzelił jedyną bramką dla sosnowiczan skutecznie egzekwując rzut karny podyktowany za faul na nim samym. Oprócz tego miał jeszcze kilka okazji na strzelenie gola, ale ich nie wykorzystał. W końcówce umieścił nawet piłkę w siatce rywali, ale dobijając strzał Dominika Jończego był na spalonym. Po meczu najskuteczniejszy piłkarz sosnowiczan skomentował wydarzenia na boisku na jednym z portali społecznościowych. Nie zabrakło drobnych uszczypliwości…

– Wszyscy czujemy niezadowolenie. Grając w „10″ przez większość spotkania byliśmy drużyną groźniejszą i mogliśmy wygrać ten mecz…ale? Zabrakło wielu rzeczy, które wierzę, że poprawimy. Taka jest piłka, taki jest sport. Tym razem po prostu się nie udało. Mimo wyniku każdy z tych chłopaków zostawił dzisiaj sto procent! Ta drużyna może dostarczyć wiele radości, ale wsparcia potrzebuje przede wszystkim w takich momentach. Kibicem się jest, a nie bywa, warto by niektórzy o tym pamiętali. Karawana jedzie dalej – napisał Sobczak, dla którego gol w niedzielnym meczu był trafieniem numer cztery w bieżących rozgrywkach.


Na zdjęciu: Szymon Sobczak (w środku) apeluje do fanów Zagłębia o wsparcie.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl