Czyny zamiast słów

W Sosnowcu w nowy sezon wchodzą bez wielkich planów i zamierzeń. Po tym jak w czterech ostatnich kampaniach ekipa Zagłębia broniła się przed spadkiem, tym razem deklaracje ma zastąpić postawa na boisku.


Nowe otwarcie miało nastąpić wiosną wraz z przyjściem – trzecim z kolei – Dariusza Dudka. Szybko okazało się, ze zatrudnienie go po raz kolejny okazało się meganiewypałem. Brat Jerzego to dziś celebryta, który doskonale odnajduje się na salonach, ale niekoniecznie na stadionach.

Ratowanie przed spadkiem

Od początku jego misji w Sosnowcu atmosfera gęstniała. Szambo wybiło po porażce 0:6 w Rzeszowie, gdy piłkarze ostatecznie pokazali, że z tym trenerem jest im nie po drodze. Największą… korzyścią z zatrudnienia Dudka była osoba Marcina Malinowskiego, który był najbliższym współpracownikiem byłego już trenera sosnowiczan.

To właśnie „Malina” ratował zespół przed spadkiem z ligi, którego widmo zaglądało Zagłębiu w oczy. Malinowski szybko złapał język z drużyną i wyprowadził zespół na prostą. Problemem okazała się licencja UEFA PRO, a w zasadzie jej brak. Stąd zatrudnienie w klubie Krzysztofa Górecki, który posiada odpowiednie papiery, i model współdzielenia odpowiedzialności za wynik, choć wiadomo, że głównodowodzącym będzie Malinowski.

Ekipa z Sosnowca straciła latem kilku graczy, którzy jeszcze do niedawna należeli do głównych ogniw, m.in. Szymona Sobczaka i Maksymiliaan Banaszewskiego, ale choć początek transferowej ofensywy nie wyglądał zbyt dobrze, to ściągnięcie takich graczy jak Kamil Biliński czy Joel Valencia daje nadzieje na coś więcej niż gra o utrzymanie. Pytanie tylko czy ci ograni i doświadczeni piłkarze będą w stanie poprowadzić ekipę z Sosnowca do walki o coś więcej.

Defensywa ze zmianami

Zgodnie z przewidywaniami trener Malinowski budowę zespołu rozpoczął od defensywy. Nie dziwi więc fakt, że latem Zagłębie ściągnęło aż czterech obrońców, w tym Huberta Matynię, który po latach gry w ekstraklasie po raz pierwszy podczas seniorskiej przygody zagra w I lidze.

Po raz kolejny Zagłębie przed sezonem wygląda „na papierze” całkiem dobrze. Wiadomo jednak, że nazwiska nie grają, stąd wszystko okaże się na boisku i choć w klubie deklaracje nie zostaną złożone – przynajmniej na początku sezonu – to kibice jak zwykle z nadziejami podchodzą do kolejnych rozgrywek, w pewien sposób historycznych, bo to pierwszy sezon Zagłębia na nowym obiekcie.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Niewiadomą pozostaje rola młodzieżowców w drużynie. W ostatnim czasie palmę pierwszeństwa dzierżył w tej kwestii Filip Borowski, który wrócił z wypożyczenia do Lecha Poznań. W drużynie jest jednak kilku graczy z potencjałem. Mogą zastąpić byłego prawego obrońcę, wśród nich Adrian Troć, Maksymilian Śliwiński czy Kamil Bębenek, który podczas letnich sparingów błysnął umiejętnościami i niewykluczone, że wywalczy sobie miejsce w wyjściowym składzie sosnowiczan.


Czy wiesz, że…

Po raz pierwszy barw Zagłębia będzie bronił piłkarz z Ekwadoru. To doskonale znany w Polsce Joel Valencia, który z Piastem i Legią sięgał po mistrzostwo. W 2019 r. Ekwadorczyk z hiszpańskim paszportem sięgnął po tytuł MVP ligi. Dobra gra w Gliwicach zaowocowała transferem do angielskiego Brentfordu. Na Wyspach kariery nie zrobił i został wypożyczony najpierw do Legii, następnie do hiszpańskiego Alcorcon. Ostatni sezon spędził w holenderskim De Graafschap.

W holenderskiej II lidze rozegrał 18 spotkań. Z Zagłębiem piłkarz, którego żoną jest aktorka Paulina Chapko, podpisał dwuletni kontrakt. Do Sosnowca przyszedł na zasadzie wolnego transferu po tym jak wygasł jego kontrakt z angielskim klubem.


Na zdjęciu: Zagłębie niby bez konkretnych planów, ale chce zagrać dobry sezon

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.