Zagłębie Sosnowiec. Wyprawa po rekord

Krzysztof Dębek ma szansę zaliczyć najlepszy start na ławce trenerskiej sosnowiczan od prawie czterech lat. Warunkiem jest zwycięstwo w dzisiejszym meczu z GKS-em Bełchatów.


Dwa zwycięstwa i remis, w sumie siedem punktów. To dorobek zdobyty w pierwszych trzech meczach jesienią 2016 roku przez Piotra Mandrysza. Od tamtej pory żaden ze szkoleniowców Zagłębia w premierowych meczach nie osiągnął takiego wyniku. Przed szansą wyrównania tamtego osiągnięcia stanie dziś trener Dębek.

Zadanie teoretycznie łatwe do zrealizowania, bo bełchatowianie w tym roku jeszcze nie wygrali żadnego z czterech spotkań, ba, ich dorobek w tych meczach to zaledwie punkt i zero strzelonych bramek. To jednak teoria, a wszystko zweryfikuje boisko.

– Nie ma łatwych spotkań, na każdy mecz trzeba wyjść z takim samym nastawieniem. Na pewno jedziemy tam bo zwycięstwo, ale przed meczem dopisywanie punktów nie wchodzi w grę – podkreśla Tomasz Nawotka, który wraca do składu po urazie biodra, ale najprawdopodobniej dzisiejszy mecz rozpocznie na ławce rezerwowych.

W meczach z GKS-em Tychy oraz Stomilem Olsztyn jego miejsce na prawej stronie pomocy zajął Mateusz Szwed, pokazał się z dobrej strony, w ostatnim meczu zaliczył dwie asysty przy golach kolegów i trudno sobie wyobrazić jedenastkę Zagłębia bez niego w wyjściowym składzie.

Swoją szansę w ostatnim meczu wykorzystał także inny młodzieżowiec, Kacper Chorążka, który wskoczył do bramki Zagłębia wskutek kontuzji Krystiana Stępniowskiego. Po tym co pokazał w meczu ze Stomilem ma szanse zostać między słupkami sosnowieckiej bramki na dłużej.

– Jestem po to, aby pomóc drużynie, ale bez bramek i naszej ofensywy zwycięstwo nie byłoby możliwe. Dobre interwencje bramkarskie to za mało, by wygrać mecz. Trzeba przede wszystkim strzelać gole – mówi golkiper sosnowiczan, dla którego był to debiutancki występ w Zagłębiu.

– O tym, ze wejdę do bramki wiedziałem przed meczem i na pewno był lekki stresik. Po rozgrzewce i pierwszych minutach meczu wszystko uleciało, byłem skoncentrowany już wyłącznie na grze. Podsumowując swój występ uważam, że dałem radę.

Długo czekałem na swoją szansę i długo na nią pracowałem. Tak to już jest, że kontuzja jednego zawodnika jest szansą innego. Chcę się pokazać w Zagłębiu z jak najlepszej strony. Skupiam się na pracy, na najbliższym meczu, w tym przypadku wyjazdowym starciu z GKS-em Bełchatów – mówi wychowanek Wisły Kraków wypożyczony do Zagłębia.

Zanim trafił na Ludowy był także wypożyczany do Rakowa Częstochowa i Hutnika Kraków. Na swoim koncie ma także występy w juniorskich reprezentacjach Polski. Warto także wspomnieć, że kilka lat temu był na testach w zespole młodzieżowym Manchesteru United.


Czytaj jeszcze: Szwed wykorzystał szansę


Trener sosnowiczan w starciu z GKS-em Bełchatów będzie miał do dyspozycji niemal wszystkich graczy. Poza Michałem Góralem, który w tym sezonie Zagłębiu już nie pomoże, Krzysztof Dębek musi znaleźć zastępstwo dla Piotra Polczaka, który pauzuje z powodu nadmiernej liczby żółtych kartek.

Doświadczony defensor po przymusowej przerwie zaliczył dwa dobre mecze, ale teraz znów musi odpocząć. W jego miejsce wejdzie ktoś z pary Kacper Łopata – Rafał Grzelak, chyba, że trener sosnowiczan postawi na ten duet, a na ławkę rezerwowych oddeleguje Kacpra Radkowskiego. Łopata i Grzelak stworzyli duet środkowych obrońców w pierwszym meczu rundy rewanżowej z Miedzią Legnica.

Wówczas sosnowiczanie nie stracili gola. W kolejnym meczu Grzelak musiał pauzować za żółte kartki, a partnerem Łopaty był wspomniany Polczak. Po przyjściu nowego trenera na środku obrony grali do tej pory Polczak z Radkowskim.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus