Żak pożegnał się z Czańcem
Gdy Maciej Żak przechodził z Koszarawy Żywiec do LKS-u Czaniec, nie sądził, że klubie Wojciecha Waligóry zakotwiczy na 14 lat.
– Wtedy to była drużyna grając w klasie okręgowej i od razu w pierwszym sezonie cieszyłem się z awansu – wspomina Żak. – Po pięciu następnych sezonach wywalczyliśmy awans do III ligi, w której występowaliśmy przez 5 lat, a od 4 kwietnia 2016 roku – już jako grający trener – starałem się poprowadzić zespół do odzyskania prawa gry na III-ligowych boiskach.
Najbliżej było rok temu, bo rywalizując w barażach z Polonią Bytom, po dwóch remisach 2:2 u siebie i 0:0 na wyjeździe, musieliśmy się pogodzić z awansem bytomian.
Maciej Żak podkreśla, że decyzja o rozstaniu nie była łatwa. – 14 lat to okołom- bo nigdy tego dokładnie nie policzyłem – 400 meczów – dodaje. – To także wiele przyjaźni, na których budowaliśmy drużynę. Rzadko pojawiali się w niej zawodnicy z tak zwanymi nazwiskami, ściągani z wyższych lig, a Kamil Karcz mający za sobą debiut w ekstraklasie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Choć trafiali do nas zawodnicy anonimowi, to przez czas mojej pracy trenerskiej zawsze mieliśmy groźny zespół. Z takim wspomnieniem zamykam ten rozdział i… otwieram się na nowe wyzwania.
Na zdjęciu: Grający były trener ekipy z Czańca, Maciej Żak (w parterze).
Fot. Dorota Dusik