ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Faworyci na papierze

Gracze z Kędzierzyna-Koźla ostatni mecz zagrali 24 marca. Do starcia z Aluronem Virtu Wartą mieli więc aż trzy tygodnie przerwy. By nie wypaść z rytmu meczowego dwukrotnie zmierzyli się z ONICO Warszawa, wygrywając oba spotkania. – Każdy kij ma dwa końce. Przy tak długiej przerwie gdzieś się traci ten rytm meczowy. Zagraliśmy jednak w międzyczasie dwa sparingi, które wypadły pozytywne. Widać było zaangażowanie chłopaków. Z drugiej strony mieliśmy teraz czas na podkurowanie się i regenerację – powiedział Sebastian Świderski, prezes ZAKSY.

A problemów trenerowi Andrei Gardiniemu nie brakowało. Nie będzie mógł skorzystać z Amerykanina Jamesa Shawa, który doznał poważniejszego urazu. – Podkręcił mocno staw skokowy, zerwał więzadła nawet. Poleciał do USA na leczenie – wyjaśnił Świderski, który dodał, że kilku zawodników zmaga się z wirusem, ale do pierwszego meczu z Aluronem Virtu Wartą (najbliższa sobota) powinni być w pełni sił, tak samo jak Sam Deroo. Belg długo leczył kontuzję, na parkiecie pojawił się dopiero w ostatnim spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów.

Kędzierzynianie w trzech ostatnich latach grali w finale i ewentualna porażka z ekipą z Zawiercia byłaby sporą niespodzianką. – Zdajemy sobie sprawę, że każdy upatruje w nas faworytów. Sezon zasadniczy przebiegał pod nasze dyktando, ale pamiętamy zeszły rok i bardzo ciężkie półfinałowe boje z drużyną z Olsztyna. Mam nadzieję, że to doświadczenie jest z tyłu głowy naszych zawodników, ale liczę, że nie będzie ono im ciążyło. Niech wyjdą na boisko i udowodnią swoją wyższość nad rywalami – ocenił Świderski.

 

Na zdjęciu: ZAKSA przygotowuje się do meczu z zawiercianami.