Nic do stracenia

Czy Żalgiris Kowno jest w stanie zaskoczyć Lecha Poznań? Przed Litwinami wielkie wyzwanie.


Zespół Żalgirisu od wtorku jest w Polsce i przygotowuje się do starcia w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy z Lechem. Aktualny wicemistrz Litwy z pewnością nie jest faworytem spotkania. Zaznaczmy, że sezon piłkarski na Litwie rozgrywany jest w systemie wiosna-jesień, a nie jesień-wiosna. Dlatego zespół, który zdobywał srebrny medal w listopadzie ubiegłego roku, wcale nie musi być tak samo mocny teraz. To potwierdza przypadek Żalgirisu, który w ostatnich 9 meczach wygrał zaledwie raz. Przez to drużyna, która od 3 sezonów nie schodziła z podium, teraz (po 23 kolejkach) znajduje się na 5 miejscu, z dużą stratą do strefy medalowej. O przyczyny spadku formy zapytaliśmy kapitana zespołu z Kowna Martynasa Dapkusa.

– W maju przyszedł nowy trener. Potrzebujemy czasu, żeby wdrożyć zmiany w grze, bo współpraca z nowym szkoleniowcem oznacza nowe rozwiązania taktyczne. Musimy jeszcze się dostosować, dlatego w tym momencie borykamy się z pewnymi problemami. Aczkolwiek możliwości każdego z zawodników są niezwykle duże, a ostatnie mecze nie pokazują naszego prawdziwego oblicza – stwierdził 30-letni defensor Żalgirisu. Warto zauważyć, że do maja szkoleniowcem zespołu był Rokas Garastas, który z klubem był związany od 2019 roku. Gorszy początek tegorocznych rozgrywek spowodował, że klub zdecydował się na zatrudnienie Mariusa Stankevicziusa – w przeszłości piłkarza Lazio, Sevilli, czy Valencii.

Wietrzenie magazynu

Jednak nie tylko zmiana na stanowisku trenera jest powodem gorszego okresu dla klubu z drugiego co do wielkości miasta na Litwie. – Jeśli porówna się nasz aktualny skład do tego z zeszłego roku, różnica jest diametralna. Nowi zawodnicy dołączyli do klubu nie tylko zimą, ale również latem. Wciąż przyzwyczajamy się do siebie. Jednak z dnia na dzień jesteśmy coraz lepsi i zmierzamy w odpowiednim kierunku – zauważa Dapkus, który w Żalgirisie gra od 4 lat. Teraz drużyna jest w takim momencie, że kapitan ma obok siebie praktycznie same nowe twarze, szczególnie w linii defensywnej.


Czytaj więcej o europejskich pucharach


Mimo widocznych problemów Żalgiris nie jest pozbawiony szans. Jak zapewnia Martynas Dapkus, zespół jest skoncentrowany i zmobilizowany. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że Lech to dobra ekipa i że mecz będzie trudny. Nie myślimy o tym, co stanie się po spotkaniu. Czekamy na jego początek, a podczas 90 minut wszystko może się wydarzyć. Wchodzimy na murawę z nastawieniem, że będziemy walczyć. Mamy nie robić głupich błędów i cieszyć się z gry – mówi 16-krotny reprezentant Litwy. – Grając z takim zespołem jak Lech, trzeba zwracać uwagę na to, w jaki sposób gra rywal. Ale skupiamy się także na sobie. Nie może nas obchodzić tylko przeciwnik. Chcemy coś pokazać i w taki sposób się przygotowywaliśmy do tego starcia – dodaje 30-latek.

Czuje się jak piłkarz

Choć infrastruktura piłkarska na Litwie wciąż nie pozwala wszystkim drużynom z tego kraju na rozgrywanie regularnie meczów na naturalnej nawierzchni, Żalgiris wychodzi naprzeciw tej zależności. We wrześniu 2022 roku zakończył się remont stadionu wielofunkcyjnego w pobliżu centrum Kowna. Arena imienia Steponasa Dariusa i Stasysa Girenasa pomieści teraz 15 tysięcy fanów i stała się nowoczesnym obiektem, na którym Żalgiris na co dzień rozgrywa swoje spotkania ligowe. – Granie na stadionie Dariusa i Girenasa powoduje, że naprawdę czujesz się jak piłkarz – mówi Dapkus.

Polacy zakochani w piłce

Nowa arena daje też możliwość kowieńskiemu zespołowi na codzienną styczność z naturalną murawą, co rzeczywiście nie jest normą w lidze litewskiej. A przykładów nie trzeba szukać daleko – jeśli ze stadionu Dariusa i Girenasa przejedzie się kilka kilometrów na północ miasta, dotrze się do obiektu klubu FC Hegelmann, uczestnika tegorocznych eliminacji do LKE (drużyna odpadła tydzień temu), który swoje domowe mecze rozgrywa na sztucznej murawie.

To właśnie pod tym względem Dapkus zauważa największe różnice pomiędzy ligą polską, a litewską. – Polska liga jest na wysokim poziomie. Jest wiele pięknych stadionów, bardzo dużo ludzi jest zakochanych w piłce nożnej. Mnóstwo osób przychodzi na mecze. Drużyny są ambitne, a z roku na rok stają się coraz lepsze. Natomiast na Litwie przede wszystkim brakuje nam obiektów sportowych. Myślę, że gdybyśmy mieli lepszą infrastrukturę, więcej osób pojawiałoby się na trybunach i to prowadziłoby do rozwoju ligi – ocenia kapitan najbliższego rywala Lecha.

Bez presji

Mimo wszystko defensor Żalgirisu nie ma obaw przed meczem z Lechem. – Na razie czuję spokój. To mecz piłki nożnej, a ja robię to całe życie. Jednak jako zespół nie możemy doczekać się spotkania – stwierdza Dapkus. Dla wielu z piłkarzy Żalgirisu będzie to jedna z pierwszych szans na pokazanie się w europejskich pucharach. Mecz z Lechem jest dla nich świętem, a oni nie mają w tej rywalizacji nic do stracenia. To poznaniacy są pod presją, bo są zdecydowanym faworytem. A to tylko będzie sprzyjało kopciuszkowi z Kowna.


Fot.  Linas Żemgulis/zalgiris.lt