Zapraszamy na stadiony. Co wyprawia Skra?

Nie mogę przestać dziwić się temu, co wyprawia Skra. W środę w Nowym Sączu cieszyła się z czwartego z rzędu zwycięstwa. Grając wszystkie mecze na stadionach rywali, zakończyła pierwszą rundę z 26 punktami.


W poprzednim sezonie lepiej na wyjazdach spisywały się tylko cztery drużyny: dwie będące dziś w ekstraklasie, czyli Radomiak i Nieciecza, a także dwóch uczestników baraży – Tychy i Arka. Częstochowianie zawstydzają pierwszoligowe towarzystwo. W osiąganiu takich wyników nie przeszkadza im najniższy budżet, brak stadionu ani fakt, że po sensacyjnym awansie drużyna została z konieczności przebudowana.

Kilkunastu zawodników odeszło, kilkunastu przyszło (w środę Nowym Sączu stanowili ponad połowę wyjściowego składu), a przejął ich też nowy-stary trener, Jakub Dziółka, który drugą kadencją w Skrze pracuje na świetną propozycję z jakiegoś innego klubu.

Gdyby zespół mógł występować na specyficznym boisku przy Loretańskiej, które w drugiej lidze było jego wielkim atutem, byłby poważnym kandydatem do awansu, a i dziś zaczyna deptać po piętach drużynom ze strefy barażowej. Słyszałem w tym tygodniu fajne hasło: „Słabym się nie pomaga”. Co prawda nie padło w kontekście piłki, ale można je odnieść do Skry.

Takimi wynikami w stopniu większym niż mogą zdziałać dyplomatyczne zabiegi pracuje na to, by przerwany został w mieście jej infrastrukturalny pat. Rezultaty wskazują, że to dziś poważny pierwszoligowiec. Dlatego zasługuje na poważne traktowanie.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus