Zapraszamy na stadiony. Darymny futer

Kibiców chorzowskiego Ruchu na sobotni mecz z GKS-em Katowice zapraszać nie trzeba.


Oni na mecze drużyny trenera Jarosława Skrobacza na Cichej walą drzwiami i oknami. Dość powiedzieć, że najniższą frekwencję na tym wysłużonym obiekcie odnotowano 30 lipca, gdy mecz z Puszczą Niepołomice (2:0) obejrzało „tylko” 6612 kibiców. Potem frekwencja regularnie przekraczała 7 tysięcy, potyczki ze Skrą Częstochowa i Sandecją Nowy Sącz pond 8 tysięcy widzów, zaś pojedynki z Zagłębiem Sosnowiec i Arką Gdynia obejrzał komplet, czyli 9300 widzów.

Najbliższe spotkanie „Niebieskich” z GieKSą mogłoby być świętem nie tylko dla kibiców tych drużyn, ale dla wielu mieszkańców Górnego Śląska. Musiałyby być jednak spełnione dwa warunki – ciekawy spektakl piłkarski i obecność na trybunach sympatyków gości. Zanosi się jednak na to, że ich zabraknie, ale nie z powodu administracyjnych ograniczeń, lecz ze względu na „wojenkę”, jaką toczą ze sobą klub z Bukowej oraz stowarzyszenie kibiców GKS Katowice „SK1964”. Nie będę Wisły zawracał kijem i przypominał, co jest kością niezgody. Wychodzi na jedno – próba pogodzenia zwaśnionych stron to darymny futer, czyli wysiłki nie przynoszące żadnego efektu (to wyjaśnienie dla kibiców spoza Śląska). A szkoda, bo w sobotę mogła być prawdziwa uczta piłkarska w sąsiadujących ze sobą miastach.


Fot. Rafal Rusek / PressFocus