Zapraszamy na stadiony. Kicz z Hollywood

W myśl optymalnego scenariusza, w Sosnowcu trwałyby właśnie przygotowania do wiekopomnego wydarzenia, czyli ostatniego ligowego meczu Zagłębia na Stadionie Ludowym przed przenosinami na nowy obiekt, a drużyna razem z połową ligi walczyłaby jeszcze o załapanie się na finiszu do baraży.


Optymalnego scenariusza jednak nie ma – na placu budowy Zagłębiowskiego Parku Sportowego są opóźnienia, będą aneksowane umowy i terminy, o co wielkich pretensji mieć nie można, ale już zespół przystępujący do sobotniego spotkania ze Stomilem ma nóż na gardle. Jasne, że remis przypieczętuje utrzymanie, ale aż strach pomyśleć, co stałoby się w obliczu porażki z rywalem w walce o byt – i perspektywą kończenia sezonu w Głogowie, czyli na terenie przedstawiciela bądź co bądź szerokiej pierwszoligowej czołówki.

W ostatnich dniach o walce sportowej nad Brynicą trudno dyskutować – ta została usunięta w cień wskutek „Smoleń gate”, czyli wystawienia na minutę poważnie kontuzjowanego do niedawna młodzieżowca, celem podreperowania pozycji w klasyfikacji Pro Junior System i zwiększenia szansy na premię finansową z PZPN.

Zagłębie zrobiło to z gracją słonia w składzie porcelany, w sposób delikatnie mówiąc budzący niesmak i narażając się na spędzenie jakiegoś czasu pod związkową lupą. Andrzej Iwan, przez kilka sezonów dyżurny telewizyjny ekspert od spraw zaplecza ekstraklasy, swego czasu nazwał sosnowiecki klub „FC Hollywood”. Szkoda tylko, że znów objawiło się to kiczem.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus