Zapraszamy na stadiony. Wstyd tam bałaganić

W Bielsku muszą rządzić Bielszczanie! Goście z Katowic przyjeżdżają w 2000 osób, więc nas musi być 3 razy tyle! – napisał na Twitterze Bogdan Kłys.


Po tym zaproszeniu prezesa Podbeskidzia na niedzielny mecz z GieKSą przez internet przetoczyła się drobna burza, że jak to: przyjeżdżają goście z Katowic, skoro od kwietnia ciąży na nich zakaz wyjazdowy nałożony przez Komisję Dyscyplinarną PZPN? Za burdy na meczu z Widzewem?

Kluby nie mają oczywiście narzędzi, by wyegzekwować tego typu zakaz, jeśli kibice gości przyjeżdżają w grupie niezorganizowanej – będąc po prostu „szarymi Kowalskimi”, kupującymi sobie bilet przez internet albo w stadionowej kasie. Zgodnie z prawem, nie można nikomu odmówić wejścia na stadion, dyskryminować z powodu miejsca zamieszkania. Kwestia zakazów wyjazdowych i ich realizowania – jeśli już – to coś do systemowego uregulowania na szczeblu wyższym niż piłkarscy działacze organizujący pojedynczy mecz. Oni chcą mieć spokój, jak największy zarobek i dobre widowisko, a o takie łatwiej przy lepszej frekwencji. Dlatego w Bielsku od lat robią to dobrze (nie tylko Podbeskidzie, ale też Rekord). Nieraz przyjeżdżały tam – również „na zakazie” – czołowe śląskie kibicowskie ekipy, jak Górnik, Ruch, GieKSa, Polonia Bytom. Mam jednoznaczne skojarzenia z dobrą atmosferą. Zamiast zapowietrzania się, wojennego klimatu i szarpania się przy kołowrotkach, pod Klimczokiem wolą rozkładać szeroko ręce w geście zaproszenia, brać odpowiedzialność za gości i liczyć, że zgoda buduje. Bo narobić bałaganu takiemu gospodarzowi – to dopiero byłby wstyd.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus