Zupełnie inny Duda

Kacper Duda był najjaśniejszą postacią Wisły w meczu z Resovią.


Choć gola zdobył niezastąpiony w drużynie „Białej gwiazdy” Luis Fernandez, a w debiucie asysty zapisali na koncie nowi piłkarze David Junca i Miki Villar, to zdecydowanie najwięcej pochwał spłynęło na 19-latka, dla którego to pierwszy sezon w I lidze. Kacper Duda już jesienią pokazywał, że ma umiejętności wykraczające poza pierwszoligowe realia, ale z czasem zgasł. W pierwszym wiosennym meczu kibice znów oglądali jego lepszą wersję.

Występ prawie idealny?

Środkowy pomocnik zakończył spotkanie z Resovią z dwoma tak zwanymi „asystami drugiego stopnia”. W akcji, którą zwieńczyło samobójcze trafienie Łukasza Seweryna, po prostu zagrał po ziemi do Junki, który ruszył lewą stroną boiska. Większy kunszt pokazał 20 minut później, gdy górna, mierzona piłka spadła dokładnie tam, gdzie chciał prawy skrzydłowy Villar. Nie można jednak streścić występu wychowanka Gola Bieruń wyłącznie do tych dwóch akcji, bo był on zaangażowany w grę przez 88 minut. – Nie chcę mówić, że to był jego idealny mecz, ale na pewno bardzo, bardzo dobry. Nie tylko w ofensywie, ponieważ wielokrotnie pokazał odpowiedzialność w defensywie, niesamowitą agresywność. Widać, że chłopak rośnie, to zupełnie inny Kacper Duda niż pół roku temu – nie ma wątpliwości trener Radosław Sobolewski.

Od początku sezonu na Dudę mocno postawił Jerzy Brzęczek. Od końca października „łapał” jednak mniej minut, a powodem była dość duża obniżka formy. Nie jest wielką tajemnicą, że jesienią krakowianie mieli problem z przygotowaniem fizycznym, a bez tego trudno „sprzedać” umiejętności czysto piłkarskie.. – Pod koniec poprzedniej rundy złapała mnie lekka zadyszka i było to widać. Teraz jednak bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, co będzie procentować. Czuję się lepiej i myślę, że będzie to widać w kolejnych spotkaniach – uważa młodzieżowiec Wisły, który wciąż czeka na pierwszego gola w I lidze. Jesienią wpisał się na listę strzelców tylko w Pucharze Polski, przeciwko trzecioligowym rezerwom Legii Warszawa.

Gdy zapytaliśmy Sobolewskiego o grę Dudy, szkoleniowiec pół żartem, pół serio odpowiedział, że teraz każdy będzie go klepał po plecach. – Teraz nie wiem, jak się zachować, żebyśmy chłopaka nie zagłaskali – stwierdził. Mimo wszystko, to bardzo słuszna uwaga. W Wiśle bardzo chwalili, wręcz rozpływali się nad Piotrem Starzyńskim. Były trener Adrian Gula pieszczotliwie nazywał go „Piotrusiem”. Równolatek Dudy nie zrobił kroku do przodu, nie wykorzystał szansy nawet po spadku z ekstraklasy. Pojechał na zimowy obóz w Turcji, ale wcześniej trafił na listę transferową i prawdopodobnie czeka go wypożyczenie. W Wiśle, która nie ma zespołu rezerw, jego szanse na grę są praktycznie równe zeru.

Kontrataki do poprawy

Dwa gole przeciwko Resovii dały „wiślakom” pierwsze od sierpniowego spotkania ze Skrą Częstochowa (3:0) zwycięstwo na stadionie przy ulicy Reymonta. Trzy zdobyte punkty i korzystne wyniki w spotkaniach innych drużyn pozwoliły też minimalnie skrócić krakowianom dystans do rywali. Strata do drugiego miejsca „stopniała” z dziesięciu do ośmiu punktów, a do strefy barażowej z czterech do trzech. Podopieczni Sobolewskiego muszą mieć świadomość, że już niedługo naprzeciwko staną lepsi rywale, którzy postawią inne warunki i będą też w stanie wykorzystać ich błędy. – Jedna rzecz na pewno jest do poprawy. Chcieliśmy wyjść z większą liczbą groźniejszych kontrataków. To się nie udawało, przeciwnik wracał na naszą połowę – tłumaczy Sobolewski.


Na zdjęciu: Kacper Duda ma duży talent i w pierwszym meczu pokazał, na co go stać.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus