Komplikacje zamiast powrotu

Duńczyk Mathias Hebo Rasmussen z Cracovii nie gra w piłkę od ponad roku.


Ile to już razy trener krakowian wyrażał nadzieję, że za kilka tygodni defensywny pomocnik wróci do treningów z drużyną? Pod koniec października piłkarz wyleciał do ojczyzny na kolejne konsultacje lekarskie. W Cracovii liczą, że już ostatnie, choć w tej sprawie niczego nie można być pewny, co pokazały ostatnie miesiące.

Z obozu na stół operacyjny

28-latek po raz ostatni pojawił się na boisku 16 października ubiegłego roku na stadionie Miedzi Legnica. Pięć dni później podzielił się z kibicami smutną informacją, że czeka go przerwa, ponieważ kontuzja ścięgna Achillesa się pogłębiła. Opuścił ostatnie spotkania rundy jesiennej i sparingi zorganizowane w czasie okresu roztrenowania. Do Krakowa wrócił 1 stycznia na tradycyjny trening noworoczny, ale tylko przyglądał się kolegom.

Trener tłumaczył jego absencję oszczędzaniem po lekkim urazie. Wkrótce media zaczęły „trąbić”, że może opuścić Cracovię, bo są nim zainteresowane między innymi Legia Warszawa i Lech Poznań. Okazało się jednak, że o szybkim powrocie na boisko, nawet w innym klubie, nie ma mowy. Przedwcześnie wrócił do Polski ze zgrupowania w tureckim Beleku, by przejść operację doskwierającego mu ścięgna.

Czekają jak na gwiazdkę

Okazało się, że zostało zerwane w około 50 procentach. Zabieg przeprowadził lekarz reprezentacji Polski, doktor Jacek Jaroszewski. Przed obecnym sezonem trener Jacek Zieliński zapowiadał, że możliwość skorzystania z Hebo Rasmussena będzie traktował jak nowy transfer, bo tak długo nie mógł z niego korzystać. Pytania o stan zdrowia zawodnika wracają jak bumerang i wciąż nie padła zadowalająca trenera i fanów Cracovii odpowiedź. Ostatnio Duńczyk nadal odczuwał ból w czasie biegania i zapadła decyzja, że przejdzie kolejne konsultacje w swoim kraju. – Bardzo nam go brakuje, bo rok temu był naszym kluczowym zawodnikiem, chyba najlepszym. Mamy problem w środku pola, niewielką możliwość manewru. Czekamy na niego jak na gwiazdkę – nie krył szkoleniowiec.


Czytaj także:


Cracovia ostatni mecz rozegra 20 grudnia. Będzie to zaległe spotkanie 2. kolejki z Legią, przełożone z powodu występów stołecznej drużyny w eliminacjach europejskich pucharów. Nawet jeżeli Hebo-Rasmussen w końcu doczeka się zielonego światła na rozpoczęcie treningów z pełnym obciążeniem, to do optymalnej formy w tym roku nie wróci. Gra w środku pola w najbliższych tygodniach nadal będzie się opierała na Takuto Oshimie, Janim Atanasovie i Karolu Knapie. W odwodzie jest także Kacper Jodłowski, ale to piłkarz, który odstaje od ekstraklasowego poziomu.

Kluczowa postać

Hebo-Rasmussena w połowie 2021 roku ściągał pod Wawel Michał Probierz. Był uważany za najlepszego gracza spadkowicza z ekstraklasy Lyngby Boldklub. Olimpijczyk z Rio de Janeiro na początku nie przekonywał swoją postawą, czemu sam nie zaprzeczał w wywiadach. Gdy nie grał w ekstraklasie, sam poprosił o wystawienie w trzecioligowych rezerwach, by tam pokazać swoje możliwości.

Prawdziwym liderem „Pasów” został po zmianie szkoleniowca, gdy drużynę po raz drugi w historii objął Zieliński. W najlepszym okresie należał do grona czołowych środkowych pomocników w lidze. Dobrze wywiązywał się z zadań łącznika między liniami obrony i ataku, odpowiednio regulował tempo gry, wykorzystywał wzrost (190 cm) i wygrywał pojedynki w powietrzu. Jego wizytówką stały się też niezwykle dokładne kilkudziesięciometrowe przerzuty.

LICZBA

41 razy zagrał dla pierwszego zespołu „Pasów” Mathias Hebo Rasmussen. Skompletował 3 gole, 2 asysty i 5 żółtych kartek.


Na zdjęciu: Duńczyk nie gra od kilkunastu miesięcy. Czy uda mu się wrócić w tym roku?

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus