Lecha można „ugryźć”

Przekonuje Jacek Zieliński, trener Cracovii, mistrz Polski z „Kolejorzem” sprzed 13 lat.


Przed meczem Cracovia – Lech Poznań

Krakowianie w tym sezonie wygrali u siebie tylko raz. W sobotę nie będzie łatwo poprawić tę statystykę. – Meczem z Lechem zawsze są prestiżowe. Raz, że gramy z zespołem, który niedawno występował w europejskich pucharach i zajmuje trzecie miejsce, a dwa – „mecze przyjaźni” zawsze wywołują duże emocje – uważa szkoleniowiec „Pasów”.

Problemy Jaroszyńskiego

Przeciwko Puszczy krakowianie po raz pierwszy w tym sezonie zagrali czwórką obrońców. Porzucili ustawienie z trzema stoperami i wahadłowymi, ponieważ zmusiły ich do tego problemy zdrowotne. Środkowy Jakub Jugas znajdzie się w kadrze na Lecha, ale występ lewego Pawła Jaroszyńskiego jest wykluczony. – Zrobiliśmy USG i pierwsze informacje wskazywały na uraz mięśnia. Okazało się jednak, że być może jest problem z uciskiem na nerw kulszowy. Paweł cały czas się rehabilituje. Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia, dziesięciu dni wróci do drużyny – mówi Jacek Zieliński.

O tym, czy Cracovia wróci do dobrze znanego jej systemu, czy pozostanie przy klasycznej czwórce, nie chciał przesądzać. Chwalił za to Duńczyka Andreasa Skovgaarda, środkowego obrońcę, który ostatnio zagrał na lewej bronie. – Oceniam jego występ pozytywnie, bo dawno nie występował na tej pozycji.

Szansa dla rezerwowych?

W ostatnim meczu nowego ducha w grę Cracovii tchnęli rezerwowi, zwłaszcza Karol Knap i Kacper Śmiglewski. Zieliński uważa, że cała piątka dała dobry sygnał. Można się więc spodziewać zmian w wyjściowym składzie. W czwartek trener nie puścił pary z ust, a do tego zauważył, że „w piątek w naszym przypadku zazwyczaj wiele się dzieje”. Miał na myśli problemy pojawiające się na ostatniej prostej.

Ich kolejny rywal ma problemy z pewną wygraną. Najadł się strachu z ŁKS-em, a z Jagiellonią zremisował 3:3, choć do przerwy prowadził 3:0. Cracovia będzie chciała to wykorzystać. – Postaramy się poszukać swojego szczęścia w sytuacjach, które u nich szwankowały. Wiadomo, że mecz meczowi nierówny, ale oba ostatnie pokazały, że Lech jest do „ugryzienia” – podkreśla Zieliński.

Lech żądny rewanżu

Po ostatnim występie w zespole z Wielkopolski jest chęć rewanżu i odrobienia straconych punktów. – Czuję się, jakbym przegrał. Taki jest mental, nie może być inaczej. Możesz myśleć, że masz jeden punkt, więc jest dostatecznie dobrze, ale tak nie jest. Jak wygrywasz 3:0, masz rywala na łopatkach na swoim stadionie, nie masz prawa tego wypuścić. Gotuję się od środka. Nie mieliśmy prawa zremisować. Daliśmy prezenty Jagiellonii, a oni to wykorzystali. Trzeba się wziąć w garść i nie pozwolić, żeby ta sytuacja miała miejsce następnym razem – mówił pomocnik [Radosław Murawski]. Lechowi nie gra się łatwo na stadionie przy ulicy Kałuży. Od 1948 roku w lidze był lepszy sześć razy, ostatni mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Pogrom sprzed dekady

W 2015 roku „Pasy” pokonały rywali 5:2, prowadząc 2:0 już w 4 minucie. Jednak dwa lata wcześniej poznaniacy sprawili im lanie 6:1. Jest to najwyższa w historii porażka Cracovii u siebie w najwyższej lidze. Czy 25 listopada 2013 roku zespół prowadzony przez Wojciecha Stawowego zaprezentował się aż tak źle? Wcale nie! Do przerwy piłka aż pięć razy odbijała się od słupka. Załamać mógł się czarnogórski pomocnik krakowian Vladimir Boljević, który aż czterokrotnie trafił w obramowanie bramki, a do tego sędziowie nie uznali mu prawidłowo strzelonego gola na 1:1 (nie było spalonego). – Nie pamiętam, by wcześniej coś podobnego mi się przytrafiło. Nie miałem szczęścia – kręcił głową.


Czytaj także:


Cracovia miała pecha, ale po ostatnim gwizdku całą winę na siebie wziął trener Stawowy. Twierdził, że źle przygotował zespół fizycznie i od strony mentalnej. Szkoleniowiec gości Mariusz Rumak mimo wszystko nie był cały w skowronkach. Radość z wygranej zmąciły kontuzje Szymona Drewniaka i Kebby Ceesaya. Piłkarz z Gambii wrócił do rywalizacji w ekstraklasie… po 18 miesiącach.

LICZBA

6 kolejnych spotkań z Lechem nie wygrały drużyny prowadzone przez Jacka Zielińskiego. Ostatni raz udało się to Cracovii w 2016 roku.


Na zdjęciu: Mecze Cracovii z Lechem bywają zacięte, za to kibice klubów żyją w przyjaźni.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Tabela ekstraklasy