11. kolejka ekstraklasy pod napięciem!

Przed nami 11. kolejka ekstraklasy. Niektóre spotkania zapowiadają się niezwykle ciekawie!


Czy są już gotowi?
Fot. Damian Kosciesza / PressFocus

Liderujący Lech Poznań przez większość sezonu sprawiał, że podczas oglądania jego gry ręce same składały się do oklasków. Wielokrotnie już jednak w ekstraklasie zdarzało się, że jakiś zespół łapał świetną formę, był chwalony z każdej strony… a mistrzostwo i tak trafiało do kogoś innego. Najczęściej do Legii Warszawa. Obecnie jednak stołeczna ekipa wyjątkowo opornie radzi sobie z łączeniem ligi i europejskich pucharów, od czego jednak miała się prawo już odzwyczaić. W związku z tym jeśli Lech uda się w niedzielę na Łazienkowską i pokona tam Legię, potwierdzi, że naprawdę jest w stanie włożyć coś do gabloty z pucharami.


Goniąc za podium
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus

Chociaż pierwsze trzy lokaty są obecnie zajmowane przez Lecha, Lechię i Pogoń, to jednak poważną chrapkę na top 3 mają także dobrze dysponowane zespoły Rakowa Częstochowa i Śląska Wrocław. W przypadku wpadki którejś z wcześniej wymienionych ekip drużyny z dwóch śląskich województw będą miały okazję, aby – chociaż na chwilę – zameldować się na podium. O ile oczywiście wygrają swój mecz, a tak się składa, że grają ze sobą na wzajem. Pokonanie Śląska we Wrocławiu w 2021 roku to rzecz szalenie trudna do wykonania, ale… skoro udało się to ostatnio Bruk-Betowi Termalice w Pucharze Polski, to czemu podobnego wyniku ma nie osiągnąć Raków?


W poszukiwaniu formy
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus

Sympatycy „Białej Gwiazdy” z wielką dumą nosili się po Krakowie, gdy Wisła notowała mocny początek sezonu pod wodzą trenera Adriana Guli. Ostatnio jednak ich humory nieco podupadły, bo ostatni wygrany mecz 13-krotnych mistrzów Polski… to 29 sierpnia z Legią Warszawa – rzecz jasna nie licząc wyeliminowania Stali Mielec z Pucharu Polski. W każdym razie Wisła chce odnaleźć swoją dobrą formę, ale zamiast tego w ostatnim czasie zgubiła… ofensywną skuteczność, którą jeszcze niedawno imponowała. Na to wszystko z boku przygląda się Górnik Zabrze, mający o jednego „majstra” więcej, który chętnie wbije w Wiślaków kolejną bolesną szpilkę.


Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus