Aluron Virtu CMC Zawiercie. Sportowy ojciec

Liczymy na jego wsparcie i na to, że pod jego ręką zarówno sztab, jak i zawodnicy staną się lepsi – mówi o zatrudnieniu Igora Kolakovicia prezes Kryspin Baran.


Przyjście czarnogórskiego trenera do „Jurajskich rycerzy” jest sporym zaskoczeniem. Wydawało się, że szansę pracy w PlusLidze otrzyma Dominik Kwapisiewicz, który przed trzema laty wprowadził zawiercian do elity.

Opcja zagraniczna

Potem Kwapisiewicz był jednak „tylko” asystentem, najpierw Emanuele Zaniniego, a następnie Marka Lebedewa, przygotowując się do roli pierwszego szkoleniowca. Zespół prowadził krótko, jedynie w kilku meczach, gdy przejął go w lutym po zwolnieniu Lebedewa.

Prezes Kryspin Baran sugerował, że Kwapisiewicz zostanie pierwszym trenerem. – Już jest gotowy, by samodzielnie poprowadzić zespół w PlusLidze – tłumaczył nie tak dawno szef „Jurajskich rycerzy”.

W Zawierciu zwyciężyła jednak opcja zagraniczna, ale władzom klubu zależało, by asystentami Igora Kolakovicia byli Polacy. To był jeden z warunków szefów Aluronu Virtu CMC w negocjacjach z Czarnogórcem. Oprócz Kwapisiewicza w sztabie będą także trener przygotowania fizycznego Jakub Gniado oraz statystyk Krzysztof Makaryk.

Najwyższa półka

Kolaković to światowa czołówka. Na koncie ma zarówno sukcesy z klubami, jak i z reprezentacjami. Prowadząc Serbię wywalczył m.in. mistrzostwo Europy (2011) i brąz mistrzostw świata (2010). Z Iranem z kolei sięgnął po mistrzostwo Azji (2019) i wygrał Igrzyska Azjatyckie (2018).

– Uznaliśmy, że jeśli mamy zatrudniać zagranicznego trenera, to tylko z najwyższej półki. Kolaković spełnia te warunki. Liczymy na jego wsparcie i na to, że pod jego ręką zarówno sztab, jak i zawodnicy staną się lepsi.


Czytaj jeszcze: Do Zawiercia z rekomendacji byłych podopiecznych


W naszej decyzji nie bez znaczenia był fakt, że, poza niekwestionowaną wiedzą, doświadczeniem, zaangażowaniem i temperamentem, jest to szkoleniowiec ze świetną opinią nie tylko środowiska, ale i wśród siatkarzy, z którymi pracował.

Tylu słów typu „mój siatkarski ojciec” czy „zawdzięczam mu wszystko w siatkówce” od dużych postaci jeszcze nigdy nie usłyszałem – podkreślił Baran.

Bez tajemnic

Kolaković w realiach PlusLigi nie zginie, bo zna je dobrze. – W ostatnim sezonie śledziłem uważnie te rozgrywki. Po pierwsze, w Polsce występowało wielu siatkarzy z reprezentacji Iranu, którą do niedawna prowadziłem. Myślę tu o Miladzie Ebadipurze, Sejjedzie Musawim czy Puriji Fajjazim.

Oglądałem wiele meczów, w tym prawie wszystkie, w których występowali Irańczycy, więc dość dobrze znam PlusLigę, a zwłaszcza ostatni sezon. Śledzę zresztą te rozgrywki od wielu lat, więc nie mają dla mnie wielu tajemnic. Najsłabiej znam młodych polskich siatkarzy, którzy błyskawicznie się rozwijają i rok po roku podbijają ligowe boiska.

Większość pozostałych graczy znam dobrze, bo obcokrajowcy najczęściej występują w swoich drużynach narodowych, a wielu Polaków również miało okazję pokazać się w reprezentacji kraju, więc mam na ich temat sporą wiedzę – przyznał Czarnogórzec, który kilka lat temu miał propozycję z Czarnych Radom, ale wówczas na przyjazd do Polski się nie zdecydował. Co zatem zdecydowało, że przyjął ofertę z Zawiercia?

– Aluron Virtu CMC to stosunkowo młody klub, który od niedawna gra w PlusLidze, więc początkowo nie miałem o nim dużej wiedzy. Jednak szybko rozpuściłem wici przy pomocy mojego menedżera, Georgesa Matijasevicia, i dowiedziałem się, że to świetnie zorganizowany klub z ambitnym prezesem i najlepszymi kibicami w Polsce.

To wszystko od razu ukierunkowało mnie na decyzję, tak jak i rozmowy z prezesem Kryspinem Baranem. Przedstawił wizję rozwoju małymi krokami, a nie na pstryknięcie palcami. To sprawiło, że podjąłem wyzwanie pracy w PlusLidze – podkreślił.

– Negocjacje nie trwały długo. Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób funkcjonuje klub, jaka jest w nim rola prezesa i jak widzi on funkcję trenera w temacie rozwoju zespołu i klubu. Szybko doszliśmy do porozumienia i ustaliliśmy warunki – dodał.


Na zdjęciu: Igor Kolaković nie obawia się „starcia” z realiami PlusLigi.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus