Antoni Piechniczek: Dość eksperymentów, postawmy na Polaka

Rozmowa z Antonim Piechniczkiem, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski.


Pańskim zdaniem, trenerem reprezentacji Polski powinien być nasz rodak, czy też dopuszcza pan, że mógłby być nim kolejny cudzoziemiec. Wiadomo, że prezes PZPN, Cezary Kulesza, rozmawiał już m.in. ze słynnym Fabio Cannavaro.

Antoni PIECHNICZEK: – Absolutnie jestem za tym, by trenerem reprezentacji Polski został ktoś, kto nasz futbol zna na wylot. W specyfice rywalizacji, którą narzuca nam fakt rozgrywania meczów barażowych o awans do finałów mistrzostw świata, nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek eksperymenty, w tym na „uczenie się” naszej drużyny od nowa, na poznawanie zawodników, ich zdolności, możliwości, predyspozycji, a przede wszystkim aktualnej formy… Już nie mówiąc o tym, że doświadczenia, jakie zyskaliśmy za sprawą nieszczęsnego epizodu z Paulo Sousą w roli selekcjonera, są wyłącznie złe.

Za pięknymi słowami kroczyły fatalne decyzje natury personalnej i taktycznej, a najdotkliwiej doświadczyliśmy tego w kluczowych meczach eliminacji MŚ – z Węgrami. Najpierw w Budapeszcie, gdzie zabrakło miejsca w wyjściowym składzie dla Kamila Glika, a następnie w Warszawie, gdzie z kolei Sousa nie desygnował do gry Roberta Lewandowskiego.

Podsumowując – zatrudnienie cudzoziemca, w takich właśnie okolicznościach, że miałby on czas na przeprowadzenie raptem trzech treningów, uznałbym za skandal. Co innego, gdyby chodziło o przygotowanie naszej reprezentacji do gier eliminacyjnych mistrzostw Europy,

Wracając jeszcze do Sousy – z jednej strony możemy mówimy o błędach czysto sportowych, z drugiej – ludzkich, psychologicznych, które pojawiły się w jego decyzjach.

Antoni PIECHNICZEK: – Do tego można byłoby ten problem sprowadzić. Ale tym bardziej proszę wskazać mi powody, dla których mielibyśmy podejmować ryzyko obsadzenia funkcji trenera naszej kadry kolejnym cudzoziemcem? Jest oczywiste, że jeśli kiedykolwiek notowała ona sukcesy – miejsca na podium mistrzostw świata, medale olimpijskie – to działo się to za sprawą polskich trenerów. Fakt, dobrze wspomina się Leo Beenhakkera, ale wyłącznie dzięki pierwszemu w dziejach awansowi Polski do finałów mistrzostw Europy.

To był wszakże szczyt jego osiągnięć. Finały w 2008 roku zakończyły się dla nas po trzech meczach, do finałów mistrzostw świata w 2010 roku nie zdołaliśmy się zakwalifikować. A zatem nie dostarczył zbyt wielu argumentów, by sięgać po kolejnego cudzoziemca. Zdecydował się na to Zbyszek Boniek, oferując pracę Sousie, i teraz musi ponosić za to konsekwencje. Głównie oczywiście psychologiczne. No ale konsekwencje ponosi przede wszystkim cała polska piłka nożna.

Prezes PZPN, Cezary Kulesza, nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, przynajmniej tak oficjalnie mówi, odnośnie obsady trenera kadr. A gdyby pana poproszono o radę, kto powinien ponosić odpowiedzialność za polską kadrę, na kogo by pan wskazał?

Antoni PIECHNICZEK: – Wiadomo, że w obiegu medialnym wysoko stoją akcje Adama Nawałki, a także Jerzego Brzęczka, i te nazwiska mojego sprzeciwu by nie budziły. Pierwszy – wiadomo – miał za sobą świetny okres w pracy z kadrą, zwieńczony ćwierćfinałem Euro 2016, drugi – wypełnił zadanie, jakim był awans do finałów mistrzostw Europy. Jak byłyby one przebiegły z nim na ławce, tego już nigdy się nie dowiemy. Tym bardziej szkoda, że po drodze pojawił się eksperyment pod nazwą Sousa.

Ja sam nie chciałbym się wypowiadać na głos, kto konkretnie ma najlepsze predyspozycje, by przejąć kadrę, natomiast z całą mocą podkreślam – stawiajmy na Polaka, a nie będzie żadnych nieprzyjemnych i zdumiewających niespodzianek. Życie przecież będzie się toczyło dalej i po barażach, będzie Liga Narodów, będą eliminacje kolejnych ME.

Obsada funkcji trenera kadry narodowej powinna być wyłączną kompetencją prezesa PZPN?

Antoni PIECHNICZEK: – Absolutnie nie. To sprawa zbyt ważna i… zbyt kosztowna – w każdym wymiarze – by za taką decyzją mogła stać jedna osoba. W takich przypadkach musi decydować zbiorowa mądrość zarządu piłkarskiej centrali, a nie widzimisię jednej osoby. Z drugiej strony, gdyby prezes podjął na przykład taką decyzję, że za jego kadencji trenerem kadry może być wyłącznie Polak, byłbym temu mocno przyklasnął. Sposób, w jaki Sousa potraktował polską piłkę – ta jego arogancja i buta – powinien być nauczką na długie lata.


Lewandowski o trenerze

Rezygnacja Sousy? Nie dowierzałem, myślałem, że to plotka dziennikarska. To rozczarowanie, szok. Myślę jednak pozytywnie, z nowym trenerem ta reprezentacja może grać jeszcze lepiej. Nie wszystkie decyzje ja muszę podejmować. To prezes podejmie decyzję. Trzymam kciuki za najlepszy wybór.

Polski trener wiedziałby, jak do nas dotrzeć, jak nas zmotywować i pokazać kierunek, w jakim mamy grać. Decyzja będzie należeć do prezesa. Z trenerem Adamem Nawałką kontakt jest, trener utrzymuje go z wieloma piłkarzami po zakończeniu pracy z kadrą. Jest też kilku innych kandydatów. Najważniejsze, że prezes ma spokój przy podejmowaniu decyzji.

Robert Lewandowski w trakcie Balu Mistrzów Sportu


Na zdjęciu: Piłkarze (teoretycznie) trenera polskiej kadry nie wybierają, ale ich głosu PZPN na pewno słucha.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus