Autostrada przed Granerudem

Forma Kamila Stocha się stabilizuje, ale o „Kryształowej kuli” musi już zapomnieć.


Na początku stycznia, po wygranym konkursie w Titisee-Neustadt Kamil Stoch tracił w klasyfikacji generalnej PŚ 240 pkt do lidera, Halvora Egnera Graneruda. Nie brakowało wówczas głosów, że Polak powalczy o „Kryształową kulę”, tym bardziej że kolejne konkursy zaplanowano na obiektach, które Stochowi, jak zresztą wszystkim naszym zawodnikom, odpowiadają. Rozegrano następnie indywidualne zawody w Titisee-Neustadt, Zakopanem i Lahti, a także podwójne w Willingen i Klingenthal i wszystkie wygrali zawodnicy z Norwegii, a pięć triumfów odniósł Granerud, który dopisał sobie 558 pkt do klasyfikacji generalnej PŚ. Stoch uzbierał 237 „oczek”; traci do Graneruda 561 pkt, a przed Polakiem jest jeszcze Markus Eisenbichler, który ma nad „Rakietą z Zębu” 132 pkt przewagi. Nie ma się co czarować. Kamil Stoch nie zdobędzie w tym sezonie trzeciej w karierze „Kryształowej kuli”.

Najlepszy weekend od dłuższego czasu

Po Klingenthal nie brakuje jednak powodów do optymizmu. Otóż był to najlepszy weekend PŚ Stocha od dłuższego czasu. W Titisee-Neustadt nasz skoczek był 1. i 17, a w Willingen 3 i 27. Wspomnieć należy również o tych weekendach, podczas których rozgrywano konkursy drużynowe. W Zakopanem Stoch uzyskał 8. indywidualną notę w zmaganiach zespołowych, a dzień później solo był 11. W Lahti był 3. zawodnikiem drużynówki, a następnego dnia zajął 16. pozycję. 2. i 6. miejsce w Klingenthal, to zatem dowód, że tym razem skoki naszego asa atutowego wyglądały najstabilniej od Turnieju Czterech Skoczni, który zakończył się jego zwycięstwem.

Równo w Klingenthal skakał również Dawid Kubacki – 6. i 7. miejsce. Polak, szczególnie w niedzielę, kiedy tylko pół metra zabrakło mu do rekordu skoczni, mógł być wyżej. Próba na 146 m powinna pozwolić mu wyprzedzić nawet Stocha, z którym przegrał o 2 pkt. Ale dość dziwnie oceniając skok „Mustafa” zachowali się sędziowie. Przedziwnie zresztą cały konkurs sędziowali arbitrzy z Włoch i z Francji. Oczywiście nie mamy nic do tego, że arbitrzy z takich krajów siedzą na wieży, skąd niełatwo jest obiektywnie oceniać zawodników, ale można jedynie przypomnieć, że włoscy skoczkowie wywalczyli w tym sezonie… 9 pkt w klasyfikacji Pucharu Narodów. A francuscy zapunktować jeszcze nie zdążyli. Polacy są wiceliderami tej klasyfikacji i zbliżają się do bariery czterech… tysięcy „oczek”.


Czytaj jeszcze: Lider nie do pokonania

Pełnej kwoty nie wykorzystamy

Podczas najbliższego weekendu pucharowa karuzela po raz drugi kręcić się będzie w Zakopanem. Stolica Tatr prawo organizacji kolejnych zawodów PŚ otrzymała po tym, jak zrezygnowali Chińczycy, gdzie PŚ miał stanowić próbę przedolimpijską. Zakopane, które ma ogromne doświadczenie w organizacji PŚ, jest przygotowane na ponowne przyjęcie skoczków. W piątkowych kwalifikacjach do sobotniego konkursu wystąpi 11 polskich zawodników.

Trener Michal Doleżal postanowił, że Polska nie wykorzysta pełnej kwoty startowej z tzw. grupy krajowej. Prócz 7 zawodników z kadry głównej, w kwalifikacjach do jednego z konkursów na Wielkiej Krokwi, mogłoby wystąpić 6 dodatkowych skoczków, ale pojawiły się pewne perturbacje, jak np. pozytywny test, który uzyskał Jarosław Krzak. W kwalifikacjach do pierwszego konkursu wystąpią: Stoch, Kubacki, Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Jakub Wolny, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch, Maciej Kot i Stefan Hula. W niedzielnych kwalifikacjach na starcie stanie już tylko 7 Polaków, a kto znajdzie się w tym gronie trener Doleżal zdecyduje po sobotnich zawodach.


Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud jest na najlepszej drodze do zdobycia pierwszej w karierze „Kryształowej kuli”.
Fot. Rafal Rusek / PressFocus