Czegoś zabrakło

AZ Alkmaar – Legia Warszawa. „Wojskowi” przyzwoicie zaprezentowali się w Holandii. Jeden błąd zaważył na tym, że nie zdobyła nawet punktu.


Sympatycy warszawskiej Legii mogli się obawiać, że wicemistrzowie Polski od początku starcia wyjazdowego przeciwko AZ Alkmaar zostaną przez rywala zdominowani, bo holenderski zespół lubi tak grać. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Mało tego, to warszawska ekipa była w pierwszych minutach nieco aktywniejsza. Piłka wpadła nawet do siatki gospodarzy, ale Tomasz Pekhart był na wyraźnym spalonym. AZ w zasadzie tylko raz przed przerwą poważnie zagroziło bramce „wojskowych”.

David Moeller Wolffe wbiegł w pole karne i dostał podanie w tempo, ale uderzył wprost w bardzo dobrze ustawionego Kacpra Tobiasza. W odpowiedzi kąśliwym strzałem sprzed szesnastki popisał się Josue, ale Matthew Ryan, doświadczony bramkarz AZ, złapał piłkę. Bezbrakowy remis do przerwy był rezultatem całkowicie oddającym to, co działo się na placu gry. Pomijając 2-3 proste straty w środku pola, które jednak uszły Legii na sucho, warszawski zespół na tle wicelidera Eredivisie zaprezentował się do przerwy bardzo przyzwoicie.

Gdy jednak na początku II połowy na zbyt wiele defensywa Legii pozwoliła 20-letniemu Myronowi van Brederode gospodarze… objęli prowadzenie. Skrzydłowy AZ, kryty „na radar”, za swobodnie dryblował na lewym skrzydle i dośrodkował w pola karne. Tam piłkę strącił przed bramkę Dani de Wit, a Vangelis Pavlidis, źle pilnowany przez Radovana Pankova, wpakował ją do siatki z bliska. Na pewno straty tego gola warszawski zespół mógł uniknąć.


Czytaj także:


Prowadzenie dobrze nastroiło miejscowych, ale jeden z graczy Alkmaaru ewidentnie pomylił… dyscypliny sportu. W 66. minucie Mayckel Lahdo zupełnie z niezrozumiałych powodów zaatakował wysoko uniesioną nogą w głowę Yuriego Ribeiro i musiał wylecieć z boiska. AZ grało zatem w dziesiątkę i Legia musiała spróbować to wykorzystać. Trener Runjaić zaordynował potrójną zmianę, ale jego podopieczni nie ruszyli zdecydowanie do przodu. Osłabiony rywal postanowił oddać polskiej drużynie pole i skupić się nad obroną skromnej zaliczki. Gospodarze nie próbowali nawet kontratakować

Legia do końca spotkania nie stworzyła już żadnej groźnej sytuacji, bo nie można tego powiedzieć o lekkim strzale Blaża Kramera. Finalnie jeden poważny błąd na początku II połowy zaważył na tym, że po niezłym meczu warszawski zespół wrócił z Holandii bez punktów. Choć z drugiej strony przez całe spotkanie „wojskowi” nie wypracowali sobie klarownej okazji bramkowej i tego właśnie był z AZ nie przegrać zabrakło.


AZ Alkmaar – Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 – Pavlidis (52).

ALKMAAR: Ryan – Sugawara, Goes, Penetra, Moeller Wolfe (81. Martins Indi) – Mijnans (82. Sadiq), De Wit, Clasie – Lahdo, Pavlidis, Van Brederode (74. Kasius). Trener Pascal JANSEN.

LEGIA: Tobiasz – Pankov, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim (72. Rosołek), Kun (71. Dias) – Josue, Pekhart (71. Kramer), Gual (62. Muci). Trener Kosta RUNJAIĆ

Sędziował Nenad Minaković (Serbia). Żółte kartki: Ribeiro. Czerwona kartka: Lahdo (62. faul).


Fot. ANP/SIPA USA/PressFocus