Babka już nie wróży…

Szanse obu finalistów są nadal równe – tak twierdzą zainteresowani i fachowcy.


Katowiczanie są na dobrej drodze, by obronić tytułu mistrzowski, ale trzeba wygrać jeszcze dwie potyczki, z pozoru łatwiejsze, bo na własnym lodzie w „Satelicie”. Jednak tegoroczny play off dowodzi, że własna tafla niekoniecznie jest atutem. Zespół z Katowic na szesnaście pleyoffowych meczów siedem wygrał na wyjeździe!Dzisiejsza trzecia finałowa potyczka, urasta do rangi symbolu, bo zwycięstwo gospodarzy znacznie ich przybliży do złota. Jednak hokeiści z Tychów nawet nie dopuszczają takich myśli.

– Ciągle jesteśmy w grze i potrafimy odwrócić losy tej rywalizacji – powtarzają podopieczni trenera Andreja Sidorenki.

Połowa drogi

Hokeiści GKS-u Katowice zdają sobie sprawę jaka szansa się przed nimi otworzyła. Zaraz po drugim meczu w Tychach była chwila radości, a potem szybko powrót do szatni w „Satelicie”. Na twarzach zawodników malowało się skupienie i każdy z nich już rozpoczął przygotowania do kolejnego dwumeczu. Nastepnego dnia były zajęcia opcjonalne, czyli jedni trenowali na lodzie, inni na rowerach stacjonarnych, a jeszcze inni korzystali z dobrodziejstwa fizoterapeutów. Wczoraj były już standarowe przygotowania

– Kończycie u siebie rywalizację? – zadaję prowakcyjnie pytanie dyrektorowi sekcji hokejowej GieKSy.

– Odpowiem w… czwartek około 22.00 – zripostował z uśmiechem Roch Bogłowski.

– Jesteśmy w połowie drogi, a własny teren niekoniecznie musi decydować. Mieliśmy przykład z Cracovią, gdzie wygraliśmy trzy spotkania. W finale spotkały się dwa równorzędne zespoły i każdy szuka szans na wygraną. Cieszy mnie, że drużyna utrzymała konsekwencję, jaka nam towarzyszyła w meczach w Krakowie. Pierwsze spotkanie w Tychach było lepsze w naszym wykonaniu, zaś w drugim byliśmy w poważnych tarapatach, ale potrafiliśmy z nich wyjść. Obaj bramkarze spisują się bez zarzutu, zaś pozostali robią wszystko, by zwycięstwo było po ich stronie. O wszystkim może zadecydować jedno potknięcie, może jedna przewaga.

GieKSa jest skuteczniejsza właśnie w liczebnej przewadze.

– Z tym różnie bywało w sezonie i na początku play offu – dodaje Bogłowski.

– W finale nie jest źle. Chłopaki realizują plany nakreślone przez trenerów i mamy efekty.

Katowiczanie stoją przed sporą szansą i od ich chłodnych głów będzie zależało czy noc z czwartku na piątek przejdzie w upojny poranek…

Poszukiwanie szczęścia

Czy pański zespół jest w stanie odwrócić losy tej rywalizacji? – z tym pytaniem zwracam się do szefa sekcji hokejowej tyskiego klubu.

– Gdybym wiedział, to grałbym w lotto – śmieje się Wojciech Matczak. A po chwili już poważnie dodaje:

– Ciągle jeteśmy w grze, wszystko jest otwarte i ze spokojem oczekujemy kolejnych potyczek. W obu meczach na własnym lodzie pokazaliśmy się z niezłej strony. Szczególnie drugi w naszym wykonaniu był rzetelny i zabrakło nam jedynie szczęścia. Nieraz wychodziliśmy z większych opresji. Z Unią przegrywaliśmy również 0-2, ale potrafiliśmy wynik odwrócić. Po ostatniej porażce, gdy już emocje nieco opadły, przypomniałem zawodnikom, że w tym sezonie jeszcze nie przegraliśmy w Katowicach!

Największym mankamentem tyskich hokeistów jest gra w przewadze. Ten element w finale jest do poprawy na już.

– Trenerzy podczas zajęć mocno nad tym pracują – dodaje Matczak.

– Musimy tę grę zdecydowanie uprościć, bo w przewadze rozgrywamy akcje niemal do oporu. Każdy z zawodników jest przekonany, że kolega jest lepiej ustawiony i oddaje mu krążek. A tymczasem trzeba się błyskawicznie decydować na strzały i solidnie pracować przed bramkarzem, a my chcemy rozegrać pięknie krażek i zdobyć efektownego gola. Nie! Trzeba gdy tylko jest okazja uderzać, bo krążek wyczynia różne figle. A swoją drogą obie drużyny grają niezwykle uważnie w defensywie i ten element może mieć znaczenie w końcowym rozrachunku. Ciągle powtarzam: jesteśmy w finale i mamy szanse na końcowe zwycięstwo i mistrzostwo.

Obaj szefowie sekcji mają zdroworozsądkowe oceny i zapewne chcą z hokeistów zdjąć presję, jaka im towarzyszy przed kolejnym dwumeczem. A babka już nie podejmuje się wróżenia, bo szanse obu zespołów są nadal równe.

  • 500 TYSIĘCY złotych otrzymają hokeiści GKS-u Katowice za zdobycie ósmego, a drugiego z rzędu tytułu mistrzowskiego.
Polska Hokej Liga

Środa, 29 marca

Finał

  • KATOWICE, 20.15: GKS – GKS Tychy

O 3. miejsce

  • OŚWIĘCIM, 18.00: Tauron Re-Plast Unia – Comarch Cracovia

Czwartek, 30 marca

Finał

  • KATOWICE, 19.30: GKS – GKS Tychy

Na zdjęciu: Grzegorz Pasiut (na pierwszym planie) i Bartłomiej Jeziorski (w ciemnym stroju) są czołowymi postaciami swoich zespołów.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl