Babskim okiem. Ruiny starego świata

Nie do wiary. Nasz oswojony, uładzony świat, ten znany nam od zawsze, w jednej chwili stał się kupą gruzów. Jak z tym żyć…


Tęsknimy za normalnością, bo teraz aż strach się bać. Zwłaszcza że zewsząd płyną zatrważające wieści, czasami wręcz nieprawdopodobne. Właśnie przeczytałam, że wielka gwiazda łyżwiarstwa figurowego, Robin Szolkowy, ten sam, który w duecie z Alioną Sawczenko, dwukrotnie zdobył olimpijski brąz w konkurencji par sportowych, że o innych wielkich jego triumfach nie wspomnę, jest dziś bez środków do życia.

To efekt pandemii i wiążący się z tym zakaz udzielania lekcji młodym adeptom łyżwiarstwa. „Od siedmiu tygodni nie zarobiłem ani dolara” – żali się Szolkowy, który od dwóch lat przebywa w Kalifornii, gdzie otworzył szkółkę. Co będzie dalej? Wszystkie hale lodowe w USA są zamknięte i nie wiadomo, kiedy podwoje otworzą. Z czego więc żyć?

Ale nie on jeden znalazł się w takiej sytuacji. Światowe agencje alarmują, że wielu kenijskich biegaczy straciło podstawowe źródło utrzymania, jakim były premie startowe i nagrody. Teraz, żeby przeżyć, szukają innych zajęć; pracują głównie na farmach.

Jest wśród nich rekordzistka świata na 3 tysiące metrów z przeszkodami, Beatrice Chepkoech, która pomaga rodzinie… na plantacji herbaty. A dwukrotny mistrz olimpijski i trzykrotny mistrz świata w kajakowej konkurencji K2, jeden z najbardziej utytułowanych hiszpańskich sportowców, Saul Craviotto, wrócił do służby w policji i patroluje ulice w Gijon, w Asturii, a mógłby przygotowywać się do olimpijskiego startu. Sport zszedł dziś na zdecydowanie dalszy plan.


Czytaj jeszcze: Chcieć to móc


Z kolei były mistrz świata i trzykrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż, Szwed Patrik Sjoeberg, przyznał właśnie, że pandemia koronawirusowa zniweczyła wszystkie jego finansowe plany i nie stać go nawet na zapłacenie czynszu i grozi mu eksmisja. A przecież 55-letni dziś Sjoeberg to ikona tamtejszego sportu, no i ze względu na rozrywkowy tryb życia także celebryta.

W wywiadzie, który ukazał się na łamach dziennika „Aftonbladet” wyznaje, że jest zrujnowany. – Miałem zakontraktowane na cały rok występy w telewizji, wykłady i spotkania motywacyjne z biznesmenami, które z dużym sukcesem prowadziła moja firma. Wszystko zostało odwołane… I teraz nie wiem, czy jako bezdomny, nie będę musiał spać na ulicy w jakimś kartonie.

Fot. PressFocus