Bezcenny prezent

Miedź Legnica wyszarpała zwycięstwo w meczu z Wisłą Płock siłą charakteru.


Po zwycięstwie z Wisłą Płock beniaminek z Legnicy skrócił dystans do drużyn wyprzedzających go w tabeli. Do zajmującego w tej chwili „bezpieczne” miejsce w tabeli, czyli nad strefą spadkową, Górnika Zabrze drużyna znad Kaczawy traci już tylko cztery punkty. Tyle samo – 22 – „oczek” uzbierała Lechia Gdańsk, a o jeden punkt więcej ma Zagłębie Lubin.

Nie da się ukryć, że w potyczce z „Nafciarzami” podopieczni trenera Grzegorza Mokrego mieli furę szczęścia. Do przerwy rywale de facto robili z nimi co chcieli, a gdy w końcówce po banalnym błędzie bramkarza Wisły Krzysztofa Kamińskiego sędzia Patryk Gryckiewicz przyznał „Miedziance” rzut karny, wydawało się, że gospodarze wrócili do życia. Golkiper Wisły wyczuł jednak intencje Angelo Henriqueza i odbił piłkę. Szczęście jednak sprzyjało legniczanom, Kamiński zbyt wcześnie wyszedł przed linię bramkową i arbiter zarządził powtórkę Tym razem napastnik z Chile był bezbłędny i doprowadził do wyrównania. A w II połowie gola na wagę pierwszego zwycięstwa w rundzie wiosennej strzelił Nemanja Mijuszković.

– Zagraliśmy dwie różne połowy, w pierwszej graliśmy bardzo słabo – przyznał szczerze po końcowym gwizdku arbitra szkoleniowiec Miedzi.

– Dziękuję kibicom za wsparcie i za to, że wytrzymali nerwowo nasze niektóre zagrania i mimo wszystko wspierali nas. W tym okresie naszym największym problemem była piłka. To piłka sprawiała nam kłopoty, za łatwo ją oddawaliśmy rywalom, którzy z przechwytów tworzyli bardzo dużo sytuacji pod naszą bramką. Przetrwaliśmy trudne momenty, a rzut karny to duży prezent dla nas, który przywrócił nas do gry. Chciałbym podkreślić też dużą odporność Angelo, że w takim momencie, po obronionym karnym, wziął jeszcze raz piłkę i trafił. Druga połowa to zupełnie inny mecz. Graliśmy dużo lepiej w ataku, mieliśmy dogodne sytuacje. Cieszy gol po stałym fragmencie, bo mocno na to liczyliśmy, mając na uwadze fakt, że w poprzednim sezonie Nemanja zdobył siedem bramek i wiemy, że ma duży potencjał w finalizacji. Bardzo cieszy mnie też konsekwentna praca w defensywie. Teraz czeka nas arcyważny mecz derbowy z Zagłębiem Lubin. Zdajemy sobie sprawę, jak dla środowiska Miedzi ważny jest ten mecz dwóch drużyn walczących o utrzymanie. Wszystkie siły koncentrujemy już na Zagłębiu.

– Najważniejsze są trzy punkty – nie owijał w bawełnę autor zwycięskiego gola dla zielono-niebiesko-czerwonych, Nemanja Mijuszković.

– Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, ponieważ złapaliśmy kontakt z drużynami, które walczą o utrzymanie, a poza tym zeszła z nas presja, a przynajmniej jakaś jej część. Myślę, że w następnych meczach pokażemy, że zasługujemy na to, by pozostać w ekstraklasie na następny sezon. Pierwsza połowa meczu z Wisłą Płock nie była dobra w naszym wykonaniu. W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie, że jeżeli po tak słabej połowie udało nam się wyrównać, to jest to sygnał, że możemy ten mecz wygrać. Myślę, że taka wygrana, z taką słabą grą w I połowie, bardzo nas podbuduje, bo uważam, że pokonaliśmy przeciwnika bardziej dzięki charakterowi niż umiejętnościom.

Zdobyty przeze mnie gol? Przy stałych fragmentach gry mamy z „Drygim” zamykać długi słupek, więc przed każdym rzutem rożnym rozmawiamy o tym, kto pójdzie zamykać akcję, a kto będzie pchał się do środka. Chodzi o to, byśmy się nie dublowali. Przy tym rzucie rożnym na szczęście spadła mi piłka na głowę i bardzo cieszę się z tego, że trafiłem do bramki.

Przed nami bardzo ważny mecz, derbowy pojedynek z Zagłębiem Lubin. Pojedziemy do Lubina po zwycięstwo, bo pierwszy mecz u siebie przegraliśmy (stracony gol w tym meczu poszedł na konto obrońcy „Miedzianki”, Johna Aurtenetxe – przyp. BN). Chcemy się zrewanżować, odkuć i mam nadzieję, że wygramy.


Na zdjęciu: Radość piłkarzy Miedzi po pierwszym zwycięstwie w rundzie wiosennej jest uzasadniona.
Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz