Bundesliga. Czas ich sprawdzić

Teoria fryburskiego progresu znalazła odzwierciedlenie w inauguracji, gdy Freiburg rozbił Augsburg 4:0. Teraz jednak nadszedł czas na prawdziwy test jakości – mecz z Dortmundem.


Freiburg nie należy do grona najpopularniejszych drużyn Bundesligi, ale nie można go w tym sezonie pomijać. Zespół ten otarł się o awans do Ligi Mistrzów, a latem dokonał ciekawych wzmocnień, które sprawiły, że nie jest to już drużyna postrzegana jako ligowy przeciętniak.

Gikiewicz pokonany

Hitem było sprowadzenie reprezentanta Niemiec Matthiasa Gintera. Oprócz tego w klubie pojawił się obeznany z Bundesligą japoński skrzydłowy Ritsu Doan i ofensywny pomocnik, który królował na zapleczu – Daniel-Kofi Kyereh. Mniej imponujący był transfer uniwersalnego napastnika Michaela Gregoritscha, ale w pierwszej kolejce sezonu Austriak strzelił gola i zebrał ogrom pochwał. Do tego dochodzą fryburskie talenty – kontuzjowany obecnie skrzydłowy Kevin Schade, za którego już w tym okienku grube miliony chcieli płacić Anglicy, a także dopiero wchodzący na dobry poziom prawy obrońca Kiliann Sildillia.

Zdecydowanie można powiedzieć, że to najmocniejszy Freiburg od lat, tym bardziej że w składzie są też stare, dobre gwiazdy, jak ocierający się o reprezentację Włoch Vincenzo Grifo. Piłkarz ten zresztą błysnął w spotkaniu z Augsburgiem, notując niezwykle efektowne trafienie z rzutu wolnego, pokonując Rafała Gikiewicza. Pozostałe trzy bramki zdobyli nowoprzybyli: Ginter, Gregoritsch i Doan. To kolejny (choć na razie tylko wstępny) dowód na to, jak dobrą pracę wykonuje się we Freiburgu. Zresztą po raz kolejny trzeba wskazać też postać legendarnego już trenera Christiana Streicha. W pierwszej połowie SCF nie był w stanie znaleźć sposobu na Augsburg, ale po otrzymaniu odpowiednich wskazówek od szkoleniowca… prowadził 2:0 już po 3 minutach od wznowienia.

Nieduże oczekiwania

Freiburg do fazy grupowej Ligi Europy wraca po 9 latach. Wtedy po wywalczeniu kwalifikacji stracił przed sezonem pięciu kluczowych graczy, co poskutkowało… spadkiem z Bundesligi. Teraz klub podobnych błędów nie popełnił – wręcz przeciwnie. Co więcej, wzmocnień dokonał z głową, bez żadnych szaleństw, choć oczywiście środki przyniosła sprzedaż Nico Schlotterbecka do Borussii Dortmund za 20 mln euro. – Transfery niekoniecznie czynią nas silniejszymi. Nowi piłkarze są przydatni tylko wtedy, jeśli dobrze się spisują. Znacie mnie, jestem krytyczny, ale trochę optymistyczny. Mam nadzieję, że oczekiwania nie będą zbyt wysokie. Ważne jest to, że wiemy, iż musimy walczyć – po raz kolejny zwrócił uwagę na pracę u podstaw Christian Streich.

Augsburg nie był żadnym weryfikatorem. To zespół, którym przez wiele sezonów był Freiburg – czyli taki, którego spadek nikogo nie będzie dziwił. SCF jest dziś znacznie lepszą drużyną, ale musi tą swoją „lepszość” udowodnić. Dzisiaj będzie miał okazję, gdy na swoim stadionie przyjmie Dortmund, ze wspomnianym Schlotterbeckiem w wyjściowej jedenastce.

Snajper gotowy do gry

Freiburg pokonał BVB tylko w 6 z 47 spotkań. Dwa zwycięstwa miały jednak miejsce w dwóch poprzednich meczach na własnym terenie, co daje powody do optymizmu. Choć teoretycznym faworytem dzisiaj wieczorem będzie Borussia, nie można przewidzieć, w którą stronę potoczy się spotkanie. Na pewno Freiburgowi będzie trudniej, a Dortmundowi łatwiej, bo żółto-czarni z Westfalii inaugurowali sezon z jeszcze mocniejszym rywalem, jakim jest Bayer Leverkusen.

Do Freiburga Borussia zabierze pewnie nowego napastnika, Anthony’ego Modesta, którego zakontraktowała w tym tygodniu, by był zastępcą dla leczącego nowotwór Sebastiena Hallera. Nie wiadomo, czy Francuz wybiegnie w podstawowym składzie, ale na pewno będzie dodatkowym atutem ekipy BVB. Poza tym 34-latek w 10 meczach z Freiburgiem strzelił 7 goli i tylko przeciwko dwóm zespołom zdobył więcej bramek (po 8 z Wolfsburgiem i HSV).


Na zdjęciu: Vincenzo Grifo to gwiazda Freiburga i człowiek, który wybitnie bije stałe fragmenty gry.
Fot. Press Focus