Bundesliga. Procenty spadają

Wątpliwe, aby trener Edin Terzić prowadził Borussię Dortmund także w następnym sezonie. Głównym kandydatem na jego miejsce jest Marco Rose, choć jego obecny pracodawca jest o niego spokojny.


Układ był prosty. Jeśli po zwolnieniu Luciena Favre’a Terzić udźwignie ciężar prowadzenia BVB, polepszy wyniki i grę zespołu, to zostanie na swoim stanowisku także w następnym sezonie. Rzeczywistość jednak wyraźnie przygniata urodzonego w Niemczech Chorwata, który w 9 meczach Bundesligi 4 razy wygrywał i 4 razy przegrywał. Nie jest to dobry wynik, tym bardziej że miejsca dające Ligę Mistrzów coraz bardziej dortmundczykom uciekają.

Nie ma decyzji

Już w zeszłym roku niemieckie media jasno stwierdziły, że głównym kandydatem, który może skorzystać na ewentualnym potknięciu Terzicia, będzie pracujący w Borussii Moenchengladbach Marco Rose. Od tamtego momentu zaczęło się patrzenie na ręce chorwackiego trenera i zastanawianie się, jakby to rozwiązał Rose. Dyrektor „Źrebaków” Max Eberl był jednak spokojny i w grudniu mówił o tym, że ocenia szanse na pozostanie Rosego w klubie na 99 procent. Ostatnio ta matematyka… trochę się zmieniła.

Eberl stwierdził bowiem w jednym z programów, że na ten moment pozostaniu 44-latka w Moenchengladbach daje 98 procent szans.

– Trener żadnej decyzji nie podjął, bo gdyby nam coś powiedział, poradzilibyśmy sobie w bardzo otwarty sposób. Zrobiliśmy tak, kiedy zastąpiliśmy Dietera Heckina Marco Rosem i w obecnej sytuacji byłoby tak samo. Decyzji jednak nie ma, są za to rozmowy o sporcie, o przyszłości, o składzie i… o Marco Rose – mówił dyrektor „Źrebaków”.

Człowiek z Lipska

– W złej sytuacji być może trzeba zwolnić trenera, w dobrej natomiast ten trener może podjąć się większego zadania – kluczył Eberl dodając, że nawet jeśli Rose postanowiłby odejść, Gladbach nie miałoby mu tego za złe. Borussia ściągnęła szkoleniowca w 2019 roku z RB Salzburg, płacąc za niego siedmiocyfrową kwotę. W Austrii niemiecki trener spisywał się fantastycznie, zdobywał mistrzostwa i krajowy puchar, a w 2018 roku doszedł z Salzburgiem do półfinału Ligi Europy, gdzie dopiero po dogrywce odpadł z Olympique Marsylia. Przyciągnął tym samym uwagę wielu klubów, także siostrzanego RB Lipsk, który rozważał podebranie Rosego, nota bene urodzonego w Lipsku. Ostatecznie jednak Lipsk wybrał Juliana Nagelsmanna, a Rose trafił do Gladbach, odrzucając Wolfsburg.


Czytaj jeszcze: Lewandowski daje finał

Obecnie 44-latek wykonuje świetną pracę w Borussii. Awansował z nią do Ligi Mistrzów, gdzie udało mu się wyjść z trudnej grupy, rozwinął wielu piłkarzy, a niedawno świetnie rozpracował Bayern czy Borussię Dortmund, z którą wkrótce zmierzy się jeszcze w Pucharze Niemiec. Pod jego batutą dynamiczny rozwój zaliczyło wielu graczy, więc nic dziwnego, że jego kandydaturę rozważa imienniczka z Dortmundu.

Kluczowa Liga Mistrzów

Sęk w tym, że nie wiadomo, czy BVB… przekona Rosego. Eberl wydaje się bardzo pewny siebie, co może być spowodowane świadomością, że dortmundczykom trudno będzie awansować do Ligi Mistrzów. W Moenchengladbach takiej pewności rzecz jasna również nie mają (obie ekipy mają tyle samo punktów w tabeli), ale tam oczekiwania są znacznie niższe niż na Signal Iduna Park. Koronawirus połączony z potencjalnym brakiem Champions League przyniosą Dortmundowi ogromne straty finansowe, a wtedy atrakcyjność pracy w klubie wyraźnie spadnie. Koniec końców potencjał w BVB i tak będzie większy niż u „Źrebaków”, ale decyzja należy już tylko do Rosego.


Na zdjęciu: Marco Rose jest obecnie jednym z najgłośniejszych trenerskich nazwisk w Niemczech.
Fot. Press Focus