Półtorej godziny przed meczem

Constantin Galca nie doczekał się na rywalizację z liderem ekstraklasy. Pracę stracił chwilę przed pierwszym gwizdkiem.


Kluby polskiej ekstraklasy nie raz zaskakiwały decyzjami o zwalnianiu lub zatrudnianiu trenerów. Jedna z ciekawszych sytuacji w niedawnej historii polskiej piłki związana jest z zatrudnieniem Michała Probierza, aktualnego selekcjonera reprezentacji Polski, jako szkoleniowca Bruk-Bet Termaliki Nieciecza w styczniu 2022 roku. Trener dołączył do zespołu po okresie pracy w Cracovii i jego zadaniem miała być walka o utrzymanie „Słoników” w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sama decyzja o podpisaniu umowy nie wywołała większych kontrowersji. Głośno o sprawie zrobiło się dopiero wtedy, jak nieoczekiwanie Probierz pożegnał się z niecieczańskim zespołem już po dwóch dniach działalności, nie rozgrywając ani jednego spotkania w roli trenera. Warto zaznaczyć, że decyzja o zakończeniu tej nieprawdopodobnie krótkiej współpracy wyszła ze strony aktualnego selekcjonera.

Krótki komunikat

W minione poniedziałkowe popołudnie obserwatorzy realiów polskiej piłki mogli być równie zdumieni jak wtedy, gdy Probierz odchodził z Bruk-Bet Termaliki. O 19.00 miał rozpocząć się mecz Śląska Wrocław z Radomiakiem i nic nie zapowiadało tego, że na nieco ponad godzinę przed pojedynkiem posadę straci szkoleniowiec radomian Constantin Galca. O zwolnieniu Rumuna klub poinformował poprzez stronę internetową oraz media społecznościowe o godzinie 17.34. Krótki komunikat ograniczył się do podziękowań, wiadomości o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron oraz o tymczasowym, jednodniowym zastępcy w postaci Macieja Lesisza, który na co dzień jest trenerem rezerw Radomiaka. Z kronikarskiego obowiązku, warto przypomnieć, że zespół prowadzony przez trenera Lesisza przegrał z liderem ekstraklasy 0:1.

Był na to czas

W tej sytuacji jednak nie wynik jest najważniejszy, a sytuacja na fotelu szkoleniowca Radomiaka. Klub miał nieprawdopodobnie dużo czasu na to, żeby dojść do wniosku, że z Constantinem Galką należy się pożegnać. Zespół miał dwa tygodnie przerwy przy okazji meczów reprezentacji i wydawało się, że to jest najlepszy moment na zmiany. W Radomiaku w poniedziałek musiało dojść do czegoś niespodziewanego, skoro na nieco ponad godzinę przed meczem postanowiono wypuścić w świat komunikat o tym, że Galca w klubie nie jest już mile widziany.

Spalone mosty

I choć sam termin i sposób pożegnania się z trenerem może budzić kontrowersje, tak nie ma wątpliwości, że na zmianę trenera w Radomiu się po prostu zapowiadało od dłuższego czasu. Galca już na początku października miał dość. Po meczu z Rakowem Częstochowa zaatakował klub podczas konferencji prasowej. Winą za porażkę 0:3 z mistrzem Polski obarczył wtedy rządzących.

– Przepraszam fanów, że to mówię, ale mamy krótką kadrę. Mamy małe możliwości, jeśli chodzi o zawodników. Przychodziłem do klubu w złym momencie. Dostałem obietnice od klubu, że w nowym sezonie wszystko się zmieni. Prosiłem o to, żebyśmy mieli wsparcie, a tego wsparcia nie otrzymałem. Chciałbym powiedzieć, że wszystko jest dobrze, ale tak nie jest. Miałem obietnice, że będą gruntowne zmiany, ale nie zmieniło się nic – mówił prawie 2 miesiące temu Galca. Już wtedy głośno mówiło się o tym, że dłużej związek rumuńskiego szkoleniowca z radomskim klubem może nie przetrwać. Widać też było złość Galki, o którym latem mówiło się, że ma oferty pracy na Bliskim Wschodzie.

– Gdybym wiedział, że obietnice nie zostaną dotrzymane, prawdopodobnie bym odszedł – powiedział na początku października.


Czytaj także:


Choć rumuński szkoleniowiec spalił za sobą mosty przez swoje wypowiedzi, to nie zostawia on zespołu w dramatycznej sytuacji. Radomiak znajduje się na w miarę bezpiecznej 10. pozycji w tabeli. Nowy trener z pewnością ma co poprawiać, ale nie zostanie postawiony on pod ścianą z widmem spadku ciążącym na barkach.

Galca jest czwartym w tym sezonie trenerem, który stracił pracę w ekstraklasie. Pierwszym był Janusz Niedźwiedź, który z Widzewem pożegnał się we wrześniu. Później pracę stracili szkoleniowcy beniaminków z Łodzi i Chorzowa, czyli Kazimierz Moskal oraz Jarosław Skrobacz.


Na zdjęciu: W Radomiaku Constantin Galca popracował nieco ponad 7 miesięcy.
Fot. Marta Badowska/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.