Cracovia. Mało czasu na wyciągnięcie wniosków

Po porażce z Górnikiem Łęczna nastrój w drużynie Cracovii daleki jest od świątecznego.


Podopieczni Jacka Zielińskiego na finiszu rundy jesiennej pokonali wprawdzie na swoim boisku wicemistrza Polski Raków i mistrza Legię, ale marsz „Pasów” w górę tabeli został zatrzymany przez beniaminka, który pod Wawelem odbił się od dna tabeli. Nic więc dziwnego, że przed ostatnim meczem w tym roku, wyjazdową potyczką we Wrocławiu krakowscy kibice żyją w niepewności.

Problem z atakiem pozycyjnym

– Zagraliśmy słaby mecz i trudno się doszukiwać pozytywów – stwierdził szkoleniowiec Cracovii. – Ten występ szczególnie unaocznił nam, że mamy duży problem jeżeli chodzi o atak pozycyjny. To była nasza pięta Achillesowa. Po pierwszej straconej bramce, gdy rywale oddali nam środek pola gra szła nam bardzo ciężko. W dodatku nie pomogły nam zmiany. Poza Hebo Rasmussenem, który dał w miarę pozytywny impuls, bo przyspieszył naszą grę ze środka pola to pozostali zmiennicy niewiele wnieśli do naszej gry.

Trzeba jednak powiedzieć, że ci młodzi chłopcy, którzy wchodzą do ekstraklasy dopiero się uczą wielkiej piłki. Człowiek oczywiście wierzy w to, że wpuszcza na boisko zawodnika, który jest w stanie odmienić losy spotkania, ale póki co widzimy, że Karol Knap czy Michał Rakoczy muszą się jeszcze dużo uczyć. Mimo to cieszę się, że wchodzą, grają, zbierają doświadczenie. Po wygranych z Rakowem czy Legią mogliśmy mówić o „nosie trenera”, ale z Górnikiem Łęczna się nie udało.

Wymagać więcej

Trener Jacek Zieliński mówiąc te słowa zapomniał chyba, że jako pierwszych w roli zmienników na plac gry – razem z Duńczykiem w przerwie wpuścił Rivaldinho, a następnie Luisa Rochę. Ani jeden, ani drugi do młodych i niedoświadczonych nie należą więc można wymagać od nich znacznie więcej niż pokazali. Przede wszystkim trzeba jednak lepiej nastawić zawodników do gry przed meczem ze Śląskiem Wrocław, który ma tylko jeden punkt więcej, ale uchodzi za faworyta.

Świąteczny prezent

– Mecze z Górnikiem Łęczna i ze Śląskiem dzieli sześć dni – dodaje trener „Pasów”. – Można powiedzieć „tylko”, albo „aż” sześć dni na to żeby wyciągnąć wnioski i we Wrocławiu zrehabilitować się za ten zły wynik i zrobić świąteczny prezent kibicom.

Turecki plan

Wygląda jednak na to, że sztab szkoleniowy Cracovii nie koncentruje się wyłącznie na ostatnim meczu w tym roku. W trakcie opracowania jest także plan zimowych przygotowań, które rozpoczną się tradycyjnym noworocznym meczem, ale tym razem w krajowym składzie.

Pierwszy wspólny trening kadry pierwszej drużyny zaplanowany został na 5 stycznia, a dziesięć dni później krakowianie na dwa tygodnie zameldują się w tureckim Beleku, gdzie 19 stycznia meczem z Rapidem Wiedeń rozpoczną serial sparingowy, zaplanowany na cztery odcinki. Pozostali sparingpartnerzy są w trakcie ustalania i mają zostać tak dobrani, żeby z Turcji 29 stycznia, tydzień przed meczem z Lechem Poznań na swoim boisku, krakowianie wrócili w wysokiej dyspozycji.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus