Czesi się nie cieszą
O tym, czy Jaroslav Silhavy pozostanie selekcjonerem naszych południowych sąsiadów, przekonamy się prawdopodobnie we wtorek.
Kibice postrzegający reprezentację Czech tylko przez pryzmat meczu z Polską, mogą się zdziwić. „Lwy” pokonały biało-czerwonych 3:1 w debiucie Fernando Santosa, co w dużej mierze zawdzięczały piorunującemu początkowi. Potem jednak tak kolorowo nie było, ponieważ były w stanie wygrać tylko… z Wyspami Owczymi.
Jak Polska Santosa
To powoduje za naszą południową granicą wielką nerwówkę. Po pokonaniu Polaków Czesi sensacyjnie zremisowali bez goli w Kiszyniowie, z grającą swoje eliminacje życia Mołdawią. Potem przyszło raczej bezproblemowe, obligatoryjne zwycięstwo na Wyspach Owczych, po którym nastąpił feralny dwumecz z Albanią. W obu spotkaniach gra „Lwów” pozostawiała mnóstwo do życzenia. U siebie, mimo przewagi, Czesi mieli ogromne problemy z przebiciem się przez albańską defensywę.
Paradoksem było to, że choć zespół Sylvinho oddał wtedy tylko jedno uderzenie… z perspektywy spotkania zagroził bramce rywala więcej razy niż gospodarze (skończyło się 1;1). Natomiast gdy w kolejnym meczu Czechy pojechały do Tirany po rewanż, z chęcią odkucia się za ów remis na ustach, musiały przełknąć gorycz ciężkiej porażki. W ostatni czwartek przegrały aż 0:3, choć trafień Albania mogła mieć spokojnie więcej.
Czytaj także:
Już przed tamtym meczem Jaroslav Silhavy musiał mierzyć się z pytaniami o słabą postawę jego zespołu. Kłopoty były przede wszystkim z kreacją i zbyt dużą liczbą prostych strat, co w dużej mierze… przypominało Polskę pod wodzą Fernando Santosa. Że Czesi nie emanowali kilka dni temu pewnością siebie, mówił sam selekcjoner, zwracając uwagę na kocioł, jaki czeka jego piłkarzy w Tiranie. Zresztą nie pomylił się. Sytuacja „Lwów” komplikowała się także podczas niedzielnego spotkania… z Farerami.
Przez cały mecz Wyspy Owcze były w głębokiej defensywie, podczas gdy Czechy oddały aż 29 uderzeń, choć tylko 7 celnych. Bramka Wyspiarzy stała jednak jak zaczarowana i nie wiadomo, jakby to się wszystko skończyło, gdyby w 76 minucie jedynego gola po rzucie karnym nie strzelił największy gwiazdor naszych sąsiadów, Tomas Soucek. Wysoka porażka z Albanią i pokonanie Farerów dzięki „jedenastce” – to na pewno nie była udana przerwa reprezentacyjna dla „Lwów”.
Były trener Śląska
Nastroje wokół reprezentacji Czech są bardzo złe. Już od jakiegoś czasu nie milkną głosy o zwolnieniu Silhavy’ego, a teraz wzmogły się i osiągnęły apogeum. Dzisiaj nadzwyczajne spotkanie zwołał komitet wykonawczy Czeskiego ZPN-u, na którym zostanie podjęta decyzja odnośnie przyszłości selekcjonera. – Jeśli komitet wykonawczy uzna, że nie mam już nic do zaoferowania tej drużynie, to jestem przygotowany na taką sytuację. W momencie, gdy zostanie podjęta decyzja, że odchodzę, po prostu odejdę – mówił po meczu z Wyspami Owczymi Silhavy.
Według doniesień, Czesi nie planują zatrudniać szkoleniowca z zagranicy, obawiając się… sytuacji, która miała miejsce w Polsce z Santosem. Na giełdzie nazwisk pojawiają się m.in. Vitezslav Laviczka, znany z prowadzenia Śląska Wrocław, obecnie dyrektor pionu sportowego w Sparcie Praga, czy aktualny trener Slavii Praga Jindrich Trpisovsky.
Kandydatami są jeszcze bezrobotny Michal Bilek (w przeszłości był już selekcjonerem Czech, ostatnio Viktoria Pilzno) czy Martin Svedik z FC Slovacko. Niezależnie od wyboru pewne jest, że gra „Lwów” nie wygląda obecnie tak dobrze, jak wyglądała w spotkaniu z Polakami. Czesi nadal mają duże szanse, żeby awansować na Euro, większe niż Polacy, ale zdecydowanie nie dzieje się u nich dobrze.
WYNIKI CZECHÓW W ELIMINACJACH EURO
- Czechy Polska 3:1 24.03
- Mołdawia Czechy 0:0 27.03
- Wyspy Owcze Czechy 0:3 17.06
- Czechy Albania 1:1 7.09
- Albania Czechy 3:0 12.10
- Czechy Wyspy Owcze 1:0 15.10
Na zdjęciu: Trener Jaroslav Silhavy powinien drżeć o swoją przyszłość.
Fot. Marcin Karczewski/PressFocus