Zawalone eliminacje!

Polska – Mołdawia. Eliminacje do turnieju finałowego Euro 2024. Kto wygrał mecz i jaki padł w meczu Polska – Mołdawia wynik?


Remisujemy ze 159 drużyną z rankingu FIFA i praktycznie tracimy szansę na awans na Euro z grupowych rozgrywek. Może uda się to ze ścieżki barażowej Ligi Narodów…

Po czwartkowym wygranym meczu w Thorshavn największym przegranym został Matty Cash, który wypadł z wyjściowego składu. Jego miejsce na prawym skrzydle zajął Paweł Wszołek (słaba zmiana). W porównaniu z meczem z Wyspami Owczymi nie było też w jedenastce Bartosza Slisza, ale to przecież zawodnik, który w narodowych barwach stawia pierwsze kroki. Trener Michał Probierz ponownie postawił za to na Patryka Pedę i Patryka Dziczka, którzy w niedzielę rozgrywali swoje mecze numer 2 w seniorskiej kadrze. Od początku grał tez krytykowany po ostatnim występie Arkadiusz Milik. Nowy selekcjoner zapowiedział, że jeśli napastnik Juventusu będzie zdrowy to zagra od pierwszej minuty i słowa dotrzymał. W ataku towarzyszył mu Karol Świderski.

Pokaz nieudolności…

Zamiast spodziewanego szturmu w wykonaniu biało-czerwonych, były raczej próby ataków ze strony rywala, ale nieskuteczne, podobnie jak nieliczne ofensywne akcje polskiego zespołu. Za dużo było rozgrywania piłki wszerz czy wręcz gry do tyłu, niż pchania jej do przodu, nie mówiąc już o jakiś wygranych indywidualnych pojedynkach przez naszych graczy. Pierwsza godna odnotowania sytuacja, to prawie kwadrans gry i strzał Virgiliu Postolachi, ale na nasze szczęście mocno niecelny. Zaraz potem tylko dobra i odważna interwencja Wojciecha Szczęsnego zapobiegła utracie przez nas gola, kiedy interweniował daleko przed linią bramkową. My odpowiedzieliśmy dopiero w 17 minucie, ale futbolówka po uderzeniu głową Karola Świderskiego przeszła nad poprzeczką. Potem w dobrej sytuacji chybił Wszołek. Mecz się rozkręcił, ale brakowało celnych strzałów.

Z kolejnymi minutami zamiast spodziewanych ataków z naszej strony, to przeważali Mołdawianie. W końcu seria kilku kolejnych rzutów rożnych przyniosła im bramkę! Świetne dośrodkowanie kapitana Vadima Rata na gola zamienił nie kto inny, jak Ion Nicolaescu, który w czerwcu w Kiszyniowie dwa razy pokonał Szczęsnego. Tym razem uczynił to z kilku metrów przy bardzo biernej postawie naszych graczy – głównie Tomasza Kędziora.

Fatalne minuty

Nasi piłkarze byli zagubieni. Nikt nie potrafił poderwać drużyny do tak agresywnej gry, jaką prezentował przeciwnik, który bez respektu radził sobie na murawie i realizował plan nakreślony przez trenera Siergieja Kleszczenkę. U nas nie było widać żadnego planu, a w 36 minucie, po zgraniu piłki głową przez Nicolaescu w naszym polu bramkowym znowu było gorąco. To były fatalne minuty w wykonaniu bezradnej polskiej reprezentacji, która kompletnie nie miała pomysłu na poradzenie sobie z dobrze ustawionym i agresywnie grającym rywalem (cztery żółte kartki do przerwy i 10 fauli przy dwóch naszych).

W 43 minucie ponownie zawiódł Wszołek, który w dobrej sytuacji główkował niecelnie. Można było tylko rozkładać bezradnie ręce nad postawą polskich piłkarzy. W końcu w ostatniej minucie I połowy wydawało się, że w końcu trafimy, ale Milik dwa razy z 4 metrów nie był w stanie po strzałach głową zaskoczyć Doriana Railean trafiając wprost w jego ręce… Już w doliczonym czasie jeszcze lepszą okazję miał Świderski, ale z kilkunastu metrów huknął Panu Bogu w okno.

Trafienie Świderskiego

Druga połowa to ratowanie grupowych eliminacji Euro 2024. Wreszcie zaczęły się bardziej aktywne ataki polskich piłkarzy, żeby nie napisać nawała. Efekt? Szybko zdobyty wyrównujący gol przez Świderskiego, który świetnie zachował się w polu karnym i płaskim strzałem zaskoczył bezradnego Raileana. „Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!” – skandowało 50 tys. kibiców na trybunach Narodowego.

Graliśmy o niebo lepiej niż do przerwy. Szansę na gola miał Przemysław Frankowski, próbujący strzelać nożycami, ale niestety bez powodzenia. Goście? Starali się „kraść” minuty i grać na czas. Niestety, dużej grupie naszych zawodników zdarzały się też błędy i proste straty, jakby nie dojechali na ważne spotkanie o punkty. Z czasem nasz impet osłabł. Widząc to trener Probierz wprowadził na boisko hurtem kilku graczy (Kamiński, Buksa, Marchwiński).


Czytaj także:


Brakowało nam przede wszystkim strzałów zza pola karnego. Nawet jeżeli była okazja, to następowało podanie w bok, do partnera. Minuty biegły, a na tablicy wyników był dalej niesatysfakcjonujący nas remis… Wszystko miał ratować wpuszczony na kilka ostatnich minut doświadczony Kamil Grosicki. W 86 minucie po świetnym dośrodkowaniu „Grosika” doskonałą okazję zmarnował Jakub Kamiński, trafiając w nogi Railean. Potem, już w doliczonym czasie, kolejną okazję zmarnował inny rezerwowy Adam Buksa. Ostatecznie remisujemy i możemy zapomnieć o tym, żeby być na jednym z dwóch premiowanych awansem miejsc do przyszłorocznych mistrzostw Europy… Po ostatnim gwizdku nasi piłkarze zostali wygwizdani.


Polska – Mołdawia 1:1 (0:1)

0:1 – Nicolaescu, 26 min (asysta Rata), 1:1 – Świderski, 52 min (asysta Zieliński)

POLSKA: Szczęsny – Kędziora (84. Grosicki), Peda, Kiwior – Wszołek (71. Kamiński), Dziczek (46. Slisz), S.Szymański (71. Marchwiński), Zieliński, Frankowski – Świderski, Milik (71. Buksa). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Skorupski, Bułka, Cash, Wieteska, Piotrowski, D.Szymański, Bereszyński.

MOŁDAWIA: Railean – Revenco (70. S.Platica), Craciun, Babohło, Marandici, Reabciuk – Cojocaru (60. Damașcan), Moțpan (70. M.Platica), Rata (79. Cojocari), Postolachi – Nicolaescu (79. Bogaciuc). Trener Siergiej KLESZCZENKO. Rezerwowi: Cebotari, Avram, Bolohan, Posmac, Cobeț, Jardan, Ieseanu.

Sędzia Artur Soares Dias (Portugalia). Widzów 51672. Żółte karki: Frankowski (47. faul) – Reabciuk (17. faul), Cojocaru (21. faul), Postolachi (42. niesportowe zachowanie), Marandici (45+4. faul), S.Platica (82. faul), Railean (85. niesportowe zachowanie).


Fot. Adam Starszyński/PressFocus