Podwójny nelson. Mariaż super rezerwowy

„Źle się dzieje w państwie duńskim” – powiedział w „Hamlecie” Williama Szekspira oficer Marcellus. Dokonując niewielkiej „podmianki”, te same słowa mogą dotyczyć Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zatrudniony w tym klubie przed kilkoma dniami trener Dariusz Marzec jest już siódmym szkoleniowcem zatrudnionym przez prezesa klubu Bogdana Kłysa, który „panuje” od 19 grudnia 2018 roku, czyli pięć lat.


Znam bardziej nerwowych prezesów, którzy zmieniają trenerów jak skarpetki lub rękawiczki, ale sternik „górali” naprawdę nie ma się czym chwalić. Rotacje na tym stołku są – moim zdaniem – zbyt częste i bardzo rzadko idą w parze z efektami, a wyjątki są tylko potwierdzeniem reguły.

To była kwestia czasu

Gilotyna nad głową Grzegorza Mokrego, poprzednika Dariusz Marca, wisiała od kilku tygodni. Pytanie brzmiało nie „czy”, tylko „kiedy” zostanie wprawiona w ruch. Powiedzmy sobie szczerze, że urodzony w Tarnowskich Górach 38-letni szkoleniowiec miał takie same szanse na zachowanie posady w Bielsku-Białej jak jednonogi na zwycięstwo w konkursie stepowania.

Pierwszym wyborem prezesa Kłysa, jako następcy Grzegorza Mokrego, był Jarosław Skrobacz. On jednak nie zdecydował się na podjęcia wyzwania nie dlatego, że się brzydzi zapleczem ekstraklasy. Konkretnie nie chciał przyjmować nowej posady „z marszu”. Według nieoficjalnych przecieków gotów był przejąć Podbeskidzie po Nowym Roku, by mieć pewien komfort w przygotowaniu zespołu do rundy wiosennej oraz wpływ na ewentualne transfery. Taki wariant nie odpowiadał sternikowi „górali”, więc panowie nie doszli do porozumienia.

Wytrzyma próbę czasu

W poczekalni czekał Pavol Stano, a wszyscy zastanawiali się, dlaczego zwleka z podjęciem decyzji. Odpowiedź jest prosta – otóż 46-letni Słowak miał (wciąż ma?) „otwarty temat” w Grecji, dlatego na ostatniej prostej odmówił Bogdanowi Kłysowi. Ten nie miał czasu do stracenia, więc sięgnął po Dariusza Marca, podpisując z nim kontrakt do końca sezonu 2024/2025. Czy ten mariaż wytrzyma próbę czasu, to już zupełnie inna para kaloszy.

Nie wiem, jak zakończy się misja Dariusza Marca w Bielsku-Białej, ale gdyby zakończyła się fiaskiem (czytaj: spadkiem zespołu do 2 ligi), nie uronię ani jednej łzy nad losem 54-letniego obecnie szkoleniowca. Przecież widziały gały, co brały, prawda?


Na zdjęciu: Dariusz Marzec jest już siódmym szkoleniowcem zatrudnionym przez prezesa klubu Bogdana Kłysa

Fot. Szymon Jaszczurowski/tspodbeskidzie.pl


Czytaj także: