Dlaczego Górnik się kruszy?

Od wtorku PGNiG Superliga wkracza w fazę półfinałów, w której znów zabraknie siódemki z Górnego Śląska. Pomimo bardzo udanej zasadniczej fazy sezonu i rozbudzenia oczekiwań, Górnik zaprzepaścił sezon w jednym meczu: przegrywając rewanżowy ćwierćfinał z niżej notowanym MMTS-em Kwidzyn (26:31), choć miał 2-bramkową zaliczkę z pierwszego meczu.

Podobnie było przed rokiem, gdy zabrzanie nie sprostali Gwardii Opole. – Sport jest piękny, ale brutalny. Wiem doskonale, jak zawodnicy czuli się po takim meczu, dostali potężne uderzenie w nerki. Wypada im tylko współczuć. Sam przez pół godziny po meczu nie byłem w stanie odezwać się do żony – zwierza się legenda zabrzańskiego szczypiorniaka, dwukrotny mistrz Polski (1989 i 1990) Marek Kąpa.

Rozumiejąc ten zawód, spróbujemy wysnuć kilka wniosków podsumowujących sezon w wykonaniu zabrzańskiej drużyny.

1. MISTRZOWIE PRZYSTAWKI

Trener Rastislav Trtik regularnie podkreśla, jak niesprawiedliwy jest system rozgrywek z rundą finałową w dwumeczach, który pracę i wyniki z zespołu w całym sezonie potrafi zniweczyć w tydzień. Coś w tym jest – Górnik szalał jesienią i zimą (m.in. wygrał w Płocku z wicemistrzem kraju), przez kilka miesięcy był w tabeli tylko za Vive, kolejni zawodnicy zgarniali zegarki dla graczy miesiąca, a do rundy finałowej przystępowali z 3. miejsca – zdobyli 14 pkt więcej i prawie sto bramek więcej (99) od MMTS-u.

Brawo! Trzeba jednak zauważyć, że system jest taki sam dla wszystkich i ma przynajmniej jedną zaletę: do maja pozostawia margines niepewności (złudny, to prawda), że nie musi zakończyć się kolejnym mistrzostwem Vive Kielce. Narzekania w Zabrzu przypominają nieco żale lekkoatlety, który wystartował w stawce na kilometr, ale ma pretensje, że bieg nie zakończył się po 800 metrach. – Po sezonie nikt z nas nie będzie pamiętał, że Górnik wygrał w Płocku. Liczy się to, co zrobisz na finiszu – przekonuje były zawodnik klubu z Zabrza, dziś komentator nc+ Tomasz Rosiński.

2. JAK NIE UROK, TO…

Rok temu w rywalizacji z Gwardią Górnik miał w bramce „firankę”, bo skontuzjowali się Martin Galia i Mateusz Kornecki; teraz wykruszyli się rozgrywający – najpierw Ignacy Bąk, potem Szymon Sićko i Aleksander Tatarincew, aż w trakcie najważniejszego meczu wypadł czwarty: Rafał Gliński. – Zostało nam trzech rozgrywających, z czego jeden, Michał Adamuszek, i tak nie był w pełni sił – tłumaczył szkoleniowiec. Owszem, piłka ręczna to sport wymagający końskiego zdrowia, ale kolejne nagromadzenie kontuzji w Górniku jest zastanawiające.

Sensacja w Zabrzu. Górnik odpada w ćwierćfinale

Odpowiedź na pytanie, czy to przypadek, czy kryje się za tym głębszy problem (szkoleniowy, medyczny, w selekcji, itp.) może w Zabrzu bardzo się przydać. – Musimy więcej rozmawiać o polityce personalnej, dokładniej analizować historię kontuzji kandydatów do drużyny – podkreśla Trtik. Tylko, czy szkoleniowiec ma na to w Zabrzu realny wpływ?

3. WYPOMPOWANI?

Do ataku w decydującym momencie sezonu został w Górniku tak naprawdę jeden rozgrywający: Iso Sluijters; formy sprzed roku nie odnalazł Łukasz Gogola, reszta patrz wyżej. Ale nawet będący w znakomitej dyspozycji Holender, nie był w stanie przepchnąć zespół do półfinału. Może zbyt pochopnie rozwiązano kontrakt z pechowcem Hubertem Korneckim, który zaczął w końcu grać w Mielcu? – Potencjał był, zabrakło ludzi. Musi nas być więcej na rozegraniu, z chłodną głową – przekonuje Trtik. Innego zdania jest Rosiński.

– Nawet w tak okrojonym składzie Górnik powinien sobie poradzić w ćwierćfinale, mając w zapasie wygrany pierwszy mecz. Ale jak wykruszyli się rozgrywający nie było pomocy ze strony bramki, a cały zespół zagrał poniżej oczekiwań w obronie, jakby w najważniejszym momencie sezonu nie trafił z formą i zabrakło mu sił… – podkreśla popularny „Rosa”. Ciekawy będzie tu komentarz trenera MMTS-u Tomasza Strząbały.

– Nie graliśmy każdego meczu 8-9 zawodnikami, tylko umiejętnie szafowaliśmy siłami całej drużyny, dawaliśmy zbierać doświadczenia młodym. Teraz zebraliśmy owoce naszej dłuższej ławki – nie bez poczucia satysfakcji mówił w Zabrzu były asystent w Kielcach Tałanta Dujszebajewa. – Żal mi Zabrza i prezesa Kmiecika, bo to człowiek z pasją do piłki ręcznej. Ale są mecze w trakcie sezonu, których nie trzeba wygrywać za wszelką cenę, nieraz trzeba odpuścić, żeby w najważniejszym momencie być gotowym na walkę do upadłego – ocenia jeden z byłych zawodnik i trenerów.

4. BĘDZIE ICH WIĘCEJ…

Rastislav Trtik prawdopodobnie poprowadzi Górnika w kolejnym sezonie (jeszcze zimą przedłużono z nim kontrakt), choć do czeskiego szkoleniowca coraz częściej przylepia się znana cenzurka „to dobry trener jest, tylko wyników nie ma”. Choć zaraz po meczu z Kwidzynem wzburzony prezes Bogdan Kmiecik, w przypływie zawiedzionych oczekiwań, miał niemal wszystkich pozwalniać, pewne jest tylko, że odchodzą bramkarz Mateusz Kornecki (PGE Vive), obrotowy Jurij Gromyko (nieprzedłużony kontrakt) i prawdopodobnie wypożyczony na kilka miesięcy z Chrobrego Wiktor Kubała.

Umowy przedłużyli rutyniarze – Gliński, Adamuszek i Aleksandr Buszkow. Nie wiadomo, co z Aleksem Tatarincewem (kłopoty zdrowotne), który sezon może spisać na straty. Obok Martina Galii w bramce stanąć ma Jakub Skrzyniarz z Zagłębia Lubin, a na skrzydle biegać jego kolega klubowy, 20-letni Krystian Bondzior. W kontekście przenosin na Śląsk mówi się także o reprezentacyjnym rozgrywającym Wybrzeża Gdańsk Adrianie Kondratiuku, a także doświadczonym Piotrze Masłowskim (kończy mu się umowa w Puławach). Już rok temu Górnik podpisał kontrakt z utalentowanym Patrykiem Gregułowskim. Ten jednak na razie – a jakże! – już leczy się po poważnej kontuzji…

 

Na zdjęciu: Niezniszczalny Holender Iso Sluijters był najlepszym zawodnikiem Górnika, ale w momencie próby na placu boju był osamotniony…

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ