Dominik Połap cofnięty na swoją pozycję

Tyszanin Dominik Połap, za grę na prawej obronie zbiera sporo pochwał.


Można powiedzieć, że na trenerskiej zmianie w GKS-ie Tychy najwięcej zyskał, Dominik Połap. 20-letni wychowanek tyskiej szkoły piłkarskiej do momentu przejęcia zespołu przez duet Tomasz Horwat-Jarosław Zadylak miał już wprawdzie na swoim koncie 15 I-ligowych występów w drużynie Ryszarda Tarasiewicza oraz 2 występy za kadencji Ryszarda Komornickiego, ale tylu pochwał za swoją grę co w ostatnich 5 meczach jeszcze do tej pory nie usłyszał. A wszystko dlatego, że wrócił na swoją pozycję.

– Cieszyłem się gdy trener Tarasiewicz dał mi możliwość debiutu w I lidze i nie myślałem wtedy o tym, że lepiej by mi się grało na prawej obronie tylko na „pompie” – jak nazywamy pozycję skrzydłowego – starałem się pokazać z jak najlepszej strony – mówi Dominik Połap.

– W sumie nie było źle. Po debiucie z Radomiakiem na inaugurację sezonu przyszła pierwsza bramka otwierająca mecz piątej kolejki z Chrobrym Głogów i nie zastanawiałem się nad tym czy mogę zająć miejsce Maćka Mańki. Kiedy jednak po przerwie spowodowanej epidemią wróciliśmy do treningów od razu zostałem przymierzony do prawej strony defensywy. Tam też byłem ustawiany w trakcie gier wewnętrznych i to wszystko czego uczyłem się pod okiem Sebastiana Idczaka w juniorach, a później wykorzystywałem nabierając seniorskiego doświadczenia w rezerwach u boku Łukasza Kopczyka, zaczynało powracać. Nie wiem czy to, że obaj dołączyli do sztabu szkoleniowego na ten okres po epidemii miało jakieś znaczenie w przestawieniu mnie na „starą” pozycję, ale jako zawodnik, który ma przed sobą całe boisko lepiej się czuję.

Wzorem jest Mańka

Dominik Połap, który wcześniej jako najczęściej występujący młodzieżowiec tyszan grał przed Maciejem Mańką teraz występuje po drugiej stronie boiska.

– Nie mam swojego piłkarskiego idola, ale gra Maćka Mańki jest dla mnie wzorem – podkreśla Dominik Połap.


Przeczytaj jeszcze: Dominik Połap: Mamy szansę na awans do ekstraklasy


– Jego ciąg do przodu imponuje, a te sześć strzelonych goli, nie wzięły się z niczego. Jemu zmiana strony w ogóle nie zrobiła różnicy, bo nadal jest mocnym punktem zespołu, a przez to przesunięcie nasza lewa strona, na której gra też Łukasz Moneta, stała się motorem napędowym naszych akcji ofensywnych. Ja bardziej koncentruję się na defensywie, bo mam przed sobą Sebastiana Stebleckiego, ale gdy jest taka możliwość to też się włączam. Dzięki takiemu wejściu miałem okazję zaliczyć asystę w meczu z Miedzią przy golu na 2:2, choć oczywiście wiem, że brawa za bramkę dającą nam remis, należą się Wojtkowi Szumilasowi, bo to „Szumi” idealnie przymierzył z 20 metra. Po tym meczu zadowolony byłem też z tego, że wytrzymałem go do końca. W pierwszej połowie było widać, że jesteśmy „podjechani” tym częstym graniem, ale po przerwie nogi puściły. Dobrze jednak, że po powrocie z Legnicy mieliśmy dwa dni odpoczynku, bo dzięki temu do sobotniego meczu z Puszczą Niepołomice będziemy się mogli lepiej przygotować. To bardzo ważne, bo na finiszu sezonu walczymy o utrzymanie miejsca w szóstce, a nawet myślimy o zdobyciu piątego miejsca, dającego szansę na awans. Musimy więc dalej punktować. Dla mnie wejście GKS-u do ekstraklasy oznaczałoby dalszą możliwość gry w roli młodzieżowca więc mam o co walczyć.

Z rodzinnym wsparcie

Tyski 20-latek, nazywany przez kolegów „Siudkiem”, dla kibiców GKS-u jest także uosobieniem wychowanka, na którego można w przyszłości liczyć nie tylko dlatego, że kontrakt obowiązuje do 30 czerwca 2021 roku.

– Kibicuje mi cała rodzina i koledzy z podwórka – dodaje Dominik Połap.

– Babcia, rodzice, starsza siostra, siostra bliźniczka i brata oraz „stara paczka” jest ze mną. Monika, gdy byłem, dzieckiem nazywała mnie „Duduś”, a koledzy w drużynie juniorów zrobili z tego „Siudka” i tak już zostało. Przyjęło się też w drużynie to, że po zwycięstwie, to do mnie należy okrzyk w kółku: „Kto wygrał mecz?” Ucieszyłem się bardzo, gdy po meczu w Suwałkach znowu mogłem usłyszeć w odpowiedzi: „GKS”. Chciałbym tak w tym sezonie krzyknąć jeszcze sześć razy, ale przede wszystkim nastawiam się na to, żeby w każdym meczu dać z siebie wszystko i dobrze wykonać swoje zadanie.


Fot. Dorota Dusik