Polonia poszuka punktów w Częstochowie

Po dwóch dalekich wyprawach dzisiaj Polonię Bytom czeka mecz „po sąsiedzku”. Wyjazdowa rywalizacja ze Skrą Częstochowa zapowiada się ciekawie przynajmniej z kilku powodów.


Początek drugoligowego sezonu wśród kibiców Polonii mógł rozbudzić spore apetyty. Bytomianie z dwóch dalekich i trudnych wyjazdów do Kołobrzegu i Grudziądza wrócili z trzema punktami, a i ten wynik przy Olimpijskiej nie wszystkich zadowala. – Jest niedosyt – mówi Eryk Mirus, bramkarz Polonii Bytom odnosząc się do przegranego spotkania z Olimpią.

– W Grudziądzu nie udało się wywalczyć punktów, mimo że sytuacje były. Na pewno dodatkowa przerwa w drugiej połowie spowodowana ulewą nie wpłynęła pozytywnie na naszą grę. I nie chodzi bynajmniej o to, że nieprzewidziana pauza wybiła nas z rytmu, chociaż to też mogło mieć jakiś wpływ, ale przede wszystkim grało nam się gorzej na grząskiej murawie. My lubimy grać piłką, wcześniej mieliśmy warunki ku temu, a z czasem pogoda to popsuła – dodaje Eryk Mirus.

Okazja do rehabilitacji

Teraz będzie okazja do rehabilitacji w meczu derbowym. Skra Częstochowa to spadkowicz z pierwszej ligi, ale przebudowana drużyna ma na koncie także jedno zwycięstwo – odniesione przed tygodniem na własnym terenie nad Sandecją Nowy Sącz.

– To na pewno nie będzie łatwy mecz, zdajemy sobie z tego sprawę. Skra to bardzo dobrze zorganizowany przeciwnik. Od kilku dni przygotowujemy się już pod tego rywala, ale cieszymy się z tego, że gramy w piątek. Dla nas to idealna okazja do szybkiej poprawy, po przegranej z Olimpią. Mogliśmy tam wywalczyć jakieś punkty, teraz będziemy chcieli się poprawić.

– Nie możemy się doczekać tego spotkania – zaciera ręce młody golkiper, który był chwalony zwłaszcza po inauguracyjnym meczu z Kotwicą Kołobrzeg. Beniaminek nie dopuszczał rywali do zbyt wielu sytuacji, a gdy już gracze gospodarzy mieli okazje, by odmienić wynik, to z bardzo dobrej strony pokazywał się 19-letni bramkarz. – Zrealizowaliśmy plan, jako cała drużyna – mówi skromnie.

Trudny start

Beniaminek z Bytomia nie ma łatwego startu sezonu. Najpierw dwa dalekie wyjazdy na północ Polski i mecze z drużynami, które w tym sezonie chcą namieszać w stawce. Teraz pojedynek w Częstochowie ze spadkowiczem z pierwszej ligi, na specyficznej sztucznej murawie. – To na pewno nie jest łatwy okres, te wyjazdy również dały nam się we znaki. Nie był to łatwy moment dla zawodników, ale pewnie jeszcze trudniejszy dla kibiców, którzy również musieli pokonać taką trasę.

– Czuliśmy ich wsparcie w obu tych spotkaniach, nie możemy się już doczekać pierwszych spotkań na własnym stadionie właśnie przy obecności fanów – mówi jeden z liderów bytomskiej drużyny, który swoją karierę rozpoczynał w Cracovii. W młodym wieku przeprowadził się do Gdańska, ale szansy debiutu w pierwszej drużynie Lechii nie otrzymał.

Dopiero przenosiny na Górny Śląsk okazały się dla niego szansą na zaistnienie w seniorskiej piłce. – Wcześniejszy czas to była jednak dla mnie dobra nauka – mówi nie tylko o pobycie w Gdańsku, ale także w drugoligowej Pogoni Grodzisk Mazowiecki.

Dobre wzmocnienie

Z pewnością na plus w pierwszych meczach należy ocenić występy nowych zawodników, którzy dołączyli do bytomskiej ekipy w letnim okienku transferowym. W dwóch pierwszych spotkaniach w podstawowej jedenastce wychodziła na boisko trójka: Michał Szmigiel, Maksymilian Cichocki oraz Szymon Jopek. Kolejni meldowali się na placu gry z ławki rezerwowych.

– Nowi zawodnicy wzmocnili zespół, szybko się zaaklimatyzowali. Fajnie również, że nikogo nie straciliśmy – ocenia letnie roszady w drużynie jeden z młodszych golkiperów w całej drugoligowej stawce. Jedyną formacją, która latem nie została wzmocniona… to bramka. Polonia ma do dyspozycji trzech młodzieżowców, ale dzisiaj pewniakiem do gry jest Eryk Mirus.


Czytaj także:


– Chcę bronić jak najlepiej, a myśląc o drużynie myślę także o sobie. To będzie obopólna korzyść, jeżeli będę dobrze bronił w kolejnych meczach. Wiem, że to dla mnie bardzo ważny sezon. W Polonii Bytom bardzo dobrze się czuję i chcę jak najlepiej prezentować się na boisku – mówi Eryk Mirus, młody bramkarz, który jednak startu w Bytomiu nie miał zbyt obiecującego. Latem ubiegłego roku, gdy przyszedł do drużyny, pierwsze mecze oglądał z ławki rezerwowych.

– Na początku może nie układało się wszystko, tak jak sobie zakładałem, ale jestem nauczony, że trzeba walczyć o swoje. Trzeba ciężkie chwile przetrwać, zagryźć zęby i zasuwać dalej – mówi dzisiaj o okresie sprzed roku.

Cele założone

Pierwsze mecze pozwalają kibicom w Bytomiu z umiarkowanym optymizmem wyczekiwać kolejnych tygodni. Wkrótce do użytku zostanie oddany nowy obiekt, Polonia będzie wreszcie mogła grać u siebie ze wsparciem kibiców…

– Wraz z kolegami pewne cele założyliśmy sobie już przed sezonem, ale nie będziemy o tym głośno mówić. Nie miał na to wpływu wynik meczu w Kołobrzegu, czy też dobra gra w Grudziądzu. Na pewno nie jestem zaskoczony naszą grą w pierwszych meczach, spodziewałem się, że możemy namieszać. Gdy rywale będą nas lekceważyć, to mogą się na tym przejechać. Dla beniaminka kluczowe powinno być utrzymanie, ale my chcemy mierzyć wyżej, bo mamy mocny zespół – dodaje na koniec 19-latek.

(TD)


Na zdjęciu: Eryk Mirus bardzo dobrze radzi sobie w bramce bytomian.

Fot. poloniabytom.com.pl