Marzenia o medalu

Meczem Włochy – Rumunia rozpoczną się we wtorek mistrzostwa Europy. Polki do walki wkroczą 18 sierpnia. Są wymieniane wśród faworytek. Tegoroczny EuroVolley potrwa od 15 sierpnia do 3 września i rozegrany zostanie w czterech krajach: Belgii, we Włoszech, w Estonii i Niemczech.


Od 1/8 finału siatkarki rywalizować będą już tylko w Belgii i we Włoszech, a decydująca faza – półfinały, mecz o trzecie miejsce i finał – odbędzie się w stolicy Belgii Brukseli. W zawodach udział wezmą 24 drużyny, podzielone na cztery sześciozespołowe grupy. Do 1/8 finału awansują po cztery najlepsze z każdej z nich. W sumie odbędzie się aż 76 spotkań.

Podrażnione Serbki

Tradycyjnie w gronie faworytów wymienia się Włochy, Serbię i Turcję. Ta pierwsza ekipa broni złota wywalczonego przed dwoma laty w Serbii. Wówczas w finale pokonała Serbki 3:1, a gwiazdą drużyny była Paola Egonu. Znakomita atakująca również obecnie ma być główną siłą ekipy z Półwyspu Apenińskiego. Serbki bardzo liczą na rewanż. Dla nich dobry występ w EuroVolley to sprawa prestiżowa. W niedawno zakończonej Lidze Narodów nie zdołały nawet zakwalifikować się do turnieju finałowego i sklasyfikowano je na odległym, dziewiątym miejscu. Dla debiutującego w roli trenera Serbii Giovanniego Guidettiego i jego podopiecznych taki wynik to kompromitacja, przecież w ostatnich latach Serbki seryjnie zdobywały medale najważniejszych światowych imprez.

Dwa raz z rzędu wywalczyły mistrzostwo świata (2018, 2022), są srebrnymi (2016) i brązowymi (2021) medalistkami olimpijskimi, a mistrzostwa Starego Kontynentu po raz ostatni zakończyły bez medalu w 2013 roku. W trzech ostatnich edycjach były w finale, dwa z nich wygrały (2019, 2017). W tegorocznym EuroVolleyu, w odróżnieniu od Ligi Narodów, wystąpią w najmocniejszym zestawieniu, z liderkami atakującą Tijaną Bosković, środkową Jovaną Stevanović rozgrywającą Mają Ognijenović na czele.

I wreszcie Turcja. Od lat należy do najlepszych Europie, ale choć zwykle jest wysoko, nie ma złota igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. W tej ostatniej imprezie najbliższa mistrzostwa była w latach 2003 i 2019, gdy kończyła ze srebrem. Za pierwszy razem przegrała z Polską, za drugim z Serbią. Przed dwoma laty turniej zakończyła na trzeciej pozycji. Turczynki mają ogromny potencjał, o czym świadczy wygrana w tegorocznej Lidze Narodów. Ich najsilniejszą stroną jest atak, w którym brylują Ebrar Karakurt i Melissa Vargas.

Dorównać „Złotkom”

Po brązie w Lidze Narodów mocno w górę poszły też akcje Polek. Trzecie miejsce i pokonanie światowych potęg, Serbii, Chin, Stanów Zjednoczonych, Brazylii oraz Turcji mocno podbudowały morale naszych zawodniczek i rozbudziły wśród kibiców nadzieje na dobry wynik. Wzrosły one jeszcze po udanych, niedawnych sparingach z Turcją – dwie wygrane po 3:1 oraz porażka 2:3. Czy Polkom uda się nawiązać do ery „Złotek” – mistrzyń Europy z 2003 i 2005 roku – Andrzeja Niemczyka?

Biało-czerwone ostatni medal ME wywalczyły w 2009 roku, gdy turniej rozgrywano w Polsce. W łódzkiej Arenie w meczu o brąz pokonały Niemki. Potem nastała posucha. Najlepsze zawodniczki zakończyły karierę, a następczyń nie było. Dopiero zatrudnienie w ubiegłym roku Włocha Stefano Lavariniego przyniosło przełom. Pierwszym zwiastunem nadchodzących lepszych dni naszej żeńskiej siatkówki były ubiegłoroczne mistrzostwa świata. Nasza drużyna wprawdzie odpadła w ćwierćfinale z Serbkami, ale po fantastycznej walce, czym wzbudziła podziw fanów.

Z wielkimi nadziejami

Polki zagrają w Belgii. Trafiły do bardzo trudnej grupy, zdaniem wielu najtrudniejszej w EuroVolley. Zmierzą się w niej z Serbią oraz groźnymi zespołami Belgii i Ukrainy, triumfatorem Złotej Ligi Europejskiej. Słabsze wydają się jednie Słowenia i Węgry.

– Medal w Lidze Narodów uświadomił nam, że możemy osiągnąć bardzo dużo, ale wiemy czym różnią się mistrzostwa od Ligi Narodów. To są dwa różne światy. W mistrzostwach drużyny będą mocniejsze. Będzie to trudny turniej. Ale osiągnęłyśmy bardzo dużo w Ligi Narodów i wierzę, że również w mistrzostwach jesteśmy w stanie dojść daleko – oceniła Olivia Różański, przyjmująca naszej kadry.

– To jest bardzo fajne, że teraz, jadąc na międzynarodowe turnieje Polska nie jest do bicia. Zaczynamy się liczyć w światowej siatkówce. Pojedziemy, żeby zawalczyć o jak najlepszy wynik. Damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że wrócimy z medalem – dodała Katarzyna Wenerska, rozgrywająca biało-czerwonych.


Czytaj także:


W trakcie przygotowań nie obyło się bez kłopotów. Na urazy narzekały Martyna Czyrniańska, Martyna Łukasik i Malwina Smarzek. Ta ostatnia do kadry wróciła po dwóch latach. Przez Lavariniego próbowana była na pozycji przyjmującej i atakującej. Kilka dni temu opuściła jednak zgrupowanie w Spale.

– Rozmawialiśmy z „Mali” w ostatnich dniach o ewentualnej pomocy jako przyjmująca. Jednak w ostatnich dniach, kiedy byliśmy w Mielcu, miała uraz po wylądowaniu na parkiecie po ataku, pewien rodzaj zapalenia stopy. To nie był duży problem, ale musiała przez kilka dni odpoczywać i się regenerować – stwierdził Włoch.

Do drużyny wróciła za to Joanna Wołosz, której w Lidze Narodów zabrakło. Leczyła uraz. To ogromne wzmocnienie, bo uchodzi na najlepszą rozgrywającą świata. Ta pozycja powinna być silną stroną naszej ekipy. Zmienniczka Wołosz, Katarzyna Wenerska, w Lidze Narodów potwierdziła bowiem klasę. Rozgrywała dokładnie i efektownie. Zdrowe są też liderki, czyli Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk i Olivia Różański. To pokazuje, że po latach posuchy, Polki w Belgii mogą nawiązać do najlepszych lat naszej siatkówki.

Materiały przygotowali: Michał Kalinowski, Michał Micor i Włodzimierz Sowiński


Na zdjęciu: Oby w Belgii podczas turnieju EuroVolley Polki miały jak najwięcej okazji do okazywania radości.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus.pl