Kibice na ratunek

Fani ROW Rybnik w kilka tygodni zebrali 100 tys. złotych! Gdyby nie ich wsparcie zespół nie grałby w IV-ligowych rozgrywkach.


Rok temu, kiedy prezesem rybnickiego klubu piłkarskiego, który w przyszłym roku będzie obchodził jubileusz 60-lecia istnienia został znany ligowy piłkarza, a także działacz Ruchu Chorzów czy Cracovii Mirosław Mosór, to była nadzieja, że wszystko w pogrążonym od kilku lat w głębokim kryzysie klubie ruszy z kopyta.

Karnetowa akcja

Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zawodnicy nie otrzymywali pieniędzy, a po kilku miesiącach z pracy zrezygnował trener Ołeksandr Szeweluchin. Sezon 2022/23 dograno kończąc na 12 miejscu w grupie II czwartoligowych śląskich rozgrywek. Pod koniec poprzedniego sezonu mówiono nawet o fuzji z Pierwszym Chwałowice i grze w lidze okręgowej. Ostatecznie skończyło się na tym, że z okręgówki wycofał się klub z Chwałowic, a ROW mimo wszystkich przeciwności wystartował w rozgrywkach.

Nie byłoby tak, gdyby nie pomoc kibiców. Widać to było choćby przy okazji ostatniego sobotniego meczu przy ulicy Gliwickiej z rezerwami Rekordu Bielsko-Biała, który rybniczanie przegrali 1:3. Kibice odpowiadają za sprzedaż biletów, sprzedają napoje, stoją przy noszach, zorganizowali piłkarską eskortę dzieci z zaprzyjaźnionego młodzieżowego klubu RKP ROW Rybnik. To nie wszystko. To oni pełnią dyżury w pustych klubowych pomieszczeniach, a przede wszystkim zorganizowali akcję: „ROW Rybnik nigdy nie zginie!”. W jej ramach ruszyli latem z akcję sprzedaży karnetów czy cegiełek, żeby wspomóc klub.


Czytaj także:


Cena symboliczna – 50 zł została podbita przez fanów do 100 złotych.

– Udało się zebrać w krótkim czasie około 100 tysięcy złotych. To pokaźna suma. Klub nie możne nas ignorować. To jednak pieniądze w dyspozycji Stowarzyszenia Kibiców. To my będziemy decydować jak je spożytkować z korzyścią dla zawodników i trenerów – mówią przedstawiciele kibiców.

Ligowcy ze wsparciem

Zadłużenie klubu szacowane jest na 400-600 tys. złotych, a miesięczne utrzymanie zespołu to kwota rzędu 30 tys. złotych. To spore sumy. Gdyby nie obecne wsparcie tych najwierniejszych fanów, to nie wiadomo co by było… Sytuacja była tak zła, że kibice przed sezonem sami zakupili kilkanaście piłek, bo zawodnicy nie mieli nawet za bardzo w co kopać…

Wśród tych, którzy dołączyli się do wsparcia ROW Rybnik są też kibice zagranicznych klubów, tych zaprzyjaźnionych z rybniczanami, a więc Banika Ostrava czy Spartak Trnava. Fani słowackiego zespołu podczas niedawnego meczu w eliminacjach Ligi Konferencji Europy z Lechem Poznań u siebie skandowali „ROW Rybnik! ROW Rybnik!”. Przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców „Zielono-Czarnych” mogą też liczyć na wsparcie zaprzyjaźnionych klubów z regionu czy z Polski, jak Górnika Zabrze, GKS Katowice i Wisłoki Dębica. W pomoc zaangażowali się też byli znani zawodnicy ROW Rybnik czy jego wychowankowie. Na krótkich filmikach do wsparcia zachęcają tacy zawodnicy, jak grający obecnie w Legii Warszawa Bartosz Slisz, napastnik Górnika Zabrze Sebastian Musiolik, bramkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała Patryk Procek czy mający na swoim koncie ponad 300 występów w ekstraklasie Mariusz Muszalik, który grał w rybnickim klubie z powodzeniem w latach 2012-17.

Pomoc jest o tyle ważna, że przecież ten sezon jest przełomowy, a w przyszłym sezonie zamiast dwóch grup IV ligi będzie tylko jedna i żeby się w niej znaleźć, to trzeba być w górnej części tabeli. Póki co młoda drużyna prowadzona przez Dawida Jóźwiaka i jego pomocnika, a zarazem kapitana drużyny Jana Janika na koncie po czterech meczach ma cztery punkty i zajmuje 10 miejsce w tabeli. W klubie żałują, że latem – z powodu trudnej sytuacji – odeszło wielu zawodników do ościennych klubów i teraz wszystko na szybko trzeba odbudowywać. Być może z pomocą kibiców to wszystko się uda.


Kibice na ratunek

Przykład kibiców z Rybnika ratujących klub nie jest odosobniony. Podobne przykłady z przyszłości znamy z naszego podwórka. Fani nie dali upaść Lechii Gdańsk, kiedy ta rozsypała się w 2001 roku i reaktywowali wszystko od A-klasy. Dziesięć lat później kibice w Wodzisławiu w podobny sposób ratowali Odrę, kiedy ta nie dokończyła rozgrywek na zapleczu ekstraklasy. Tam zaczynali nawet od C-klasy. Bardziej świeży przykład to Wisła Kraków, kiedy kibice na potęgę kupowali akcje, żeby ratować „Białą gwiazdę” przed upadkiem w 2019.

Zagraniczne przykłady? Jesienią 2013 roku 139 kibiców z Polski znalazło się wśród fanów z całego świata, którzy ratowali przed upadkiem zasłużony hiszpański klub Real Oviedo. W sprzedaży akcji po 10,75 euro za sztukę brali ludzie z 86 krajów w tym z… Bieguna Północnego. – W krótkim czasie zebraliśmy dwa miliony euro. Kolejne dwa dołożył jeden z najbogatszych ludzi świata Carlos Slim. Dzięki temu dalej możemy egzystować – opowiadał mi wtedy klubowy działacz Juan Ramon. Obecnie klub z Oviedo gra na zapleczu La Ligi w Segunda Division.


Na zdjęciu: W Rybniku pospolite ruszenie, kibice ratują ROW Rybnik.
Fot. row1964rybnik.com