Ludzie niebieskiego sukcesu oczami kapitana

Kto jest chorzowskim Frankiem Lampardem? U kogo pulsowała niebieska krew? Kto jest śląskim gorolem? Kto miał największy klej w nodze, a kto łączył spokój 35-latka z polotem i motoryką 20-latka? Tomasz Foszmańczyk specjalnie dla „Sportu” opowiada o piłkarzach Ruchu, którzy kilkanaście dni temu wywalczyli awans do ekstraklasy.


Wywalczyć dla klubu trzeci z rzędu awans? Znaleźć się w ekstraklasie jako beniaminek? To zawsze jest wielka sprawa. Dlatego nim drużyna Ruchu zacznie przygotowania do nowego sezonu – pierwszego od ponad 6 lat na najwyższym szczeblu – i nim z końcem wielu wygasających 30 czerwca kontraktów przestanie istnieć, symbolicznie uhonorujemy ją na naszych łamach słowami Tomasza Foszmańczyka. Kapitan „Niebieskich” od serca na urlopie, z perspektywy słynnego nowojorskiego Central Parku, zrelaksowany opowiada o każdym z zawodników, który dołożył cegiełkę do tego sukcesu.

BRAMKARZE

Jakub BIELECKI

(34 mecze, 3060 minut)

„Fosa”: – Z perspektywy moich 20 sezonów to jeden z najlepszych bramkarzy, z jakimi miałem do czynienia – a nie zdarzało mi się na swojej drodze spotykać gości, którzy nie potrafili złapać piłki, więc to naprawdę duży komplement. Siła spokoju i doświadczenie – jak na ten wiek niespotykane. Ma już za sobą sporo rozegranych meczów i swoje przejścia z poprzednich lat. To mu pomogło, ukształtowało go. Nie patrzyłbym na to, czy ma kilogram za mało czy za dużo; czy waży w danym tygodniu tyle, a w innym trochę więcej. Był jedną z kluczowych postaci podczas naszej drogi do ekstraklasy.

Jakub OSOBIŃSKI

(0 meczów, 0 minut)

„Fosa”: – Jeśli byłbym trenerem, byłby to wymarzony kandydat na drugiego bramkarza. Zawsze gotowy do gry, zaangażowany na superpoziomie podczas treningów, bardzo mocno naciskał na „Biela”. To częściowo zasługa „Osy”, że tak wyglądał. To była zdrowa rywalizacja, „Bielu” wiedział, że ma w nim oparcie, że nikt nie wbija mu szpilek, a wręcz przeciwnie. „Osa” był jedną z bardziej pozytywnych osób w szatni, nakręcał atmosferę. Supergość. Nie wiem, jaka czeka go przyszłość, szkoda, że na koniec złapał kontuzję.

OBROŃCY

Paweł BARANOWSKI

(11 meczów, 800 minut)
„Fosa”: – W meczach, w których zagrał, bardzo nam pomógł – szczególnie kiedy musieliśmy grać nieco niżej, całą drużyną bronić się na swojej połowie. Jest kozakiem w pojedynkach w powietrzu, przy stałych fragmentach. Bardzo dobrze wykorzystywał swoje atuty.

Konrad KASOLIK

(30 meczów, 2538 minut, 3 gole)

„Fosa”: – Niespodziewanie stracił miejsce w składzie, a chyba nikt z nas w drużynie nie wyobrażał jej sobie bez „Kasola”. Jak to jednak w Ruchu bywa, nie ma niezastąpionych osób. Nie zmienia to faktu, że „Kasol” jest jedną z najważniejszych w zespole. Cały czas był w niezłej formie, naciskał na chłopaków, nie obrażał się na to, że nie gra. Gdy w ostatnim meczu musiał zagrać na prawej obronie, to zrobił to bardzo dobrze. Dla niego było to piękne zwieńczenie, trzeci z rzędu awans.

Kacper MICHALSKI

(29 meczów, 1461 minut, 2 gole)

„Fosa”: – Bardzo dużo dała mu zmiana ustawienia, przejście na czwórkę obrońców. Na wahadle jest zupełnie inne granie, a myślę, że docelowa pozycja Kacpra to prawa obrona. Grał tam naprawdę bardzo dobrze, z ciągiem na bramkę, groźnym dośrodkowaniem. Ma takie predyspozycje, że zawsze uda mu się zdążyć też do tyłu. Jeden z lepszych motorycznie zawodników w drużynie, to na pewno, a nie wiem, czy nie w całej pierwszej lidze.

Filip NAWROCKI

(7 meczów, 540 minut)

„Fosa”: – Patrząc na szatnię, jeden z fajniejszych gości, jakich spotkałem na swojej piłkarskiej drodze. Zawsze pozytywny, zawsze na 100 procent. Mimo że w rundzie wiosennej już praktycznie nie był brany pod uwagę, zawsze był do dyspozycji trenera Skrobacza czy Psykały. Nie kręcił nosem schodząc do rezerw. Ubolewam, że „Fifiego” na pewno z nami już nie będzie, ale taka jest kolej rzeczy. Jeśli trafi w odpowiednie miejsce, jeszcze pokaże się z dobrej strony, tak jak stało się to u nas w drugiej lidze.

Maciej SADLOK

(22 mecze, 1870 minut, 1 gol)

– Osoba, która – obok „Ecika” – najbardziej pomagała w organizowaniu szatni i tym, by zachowała spokój w najtrudniejszych momentach. Jeden z jej liderów i jedna z lepszych lewych nóg w pierwszej lidze. Stałe fragmenty – bite na nos. Można żałować, że tak późno zdecydowaliśmy się, by Maciek je wykonywał, bo było z tego mnóstwo zagrożenia. Może zagrać w każdym ustawieniu – na lewej obronie, jako lewy stoper w trójce. W naszej obecnej układance jest osobą trudną do zastąpienia.


Czytaj także:


Przemysław SZUR

(26 meczów, 1771 minut, 1 gol)

„Fosa”: – Nasz śląski gorol. Gość, który przemierzył najwięcej kilometrów, by do nas dołączyć, a okazało się, że tak naprawdę miał tu mentalnie najbliżej. Jest jednym z nas – charakterem, podejściem do treningu, naszego sposobu bycia, wkomponował się idealnie. Trochę szkoda, że nie dostał jeszcze większej liczby minut, bo na swojej pozycji był czołowym zawodnikiem ligi, ale gdy grali inni, też się sprawdzili. Trudno było trenerowi rotować, skoro nie traciliśmy bramek. A Przemek wtedy zachowywał się świetnie, nie kręcił nosem, wspierał. Mimo że to chłopak przyjezdny, chyba każdy widział, jak mu zależy, jak cieszy się z awansu i jaką czuje dumę, mogąc grać dla Ruchu.

Remigiusz SZYWACZ

(22 mecze, 1670 minut, 1 gol)
„Fosa”: – Remek był jednym z objawień rundy wiosennej. Był jednym z zawodników prezentujących najrówniejszą formę, a w końcówce grał już po profesorsku. Chyba niewielu się spodziewało, że w ustawieniu z czwórką obrońców, może grać z takim powodzeniem na półlewym. Był świetny w defensywie, asekurował drugiego stopera, zadowalał też sposób, w jaki wyprowadzał piłkę.

POMOCNICY

Łukasz JANOSZKA

(29 meczów, 1498 minut, 1 gol)
„Fosa”: – Podczas odbudowy Ruchu był jedną z kluczowych postaci. W ostatnich tygodniach tego sezonu nie mógł już pomagać na boisku, ale bardzo dużo działał w szatni, wspierał mnie jako kapitana. Choć nie musiał, to codziennie przyjeżdżał, żył drużyną. Gdy był zdrowy, mimo mniejszej liczby minut, dawał też swoją jakość na treningach i meczach. Jestem przekonany, że bardzo cieszy się i czuje dużą dumę z tego awansu.

Mikołaj KWIETNIEWSKI

(18 meczów, 758 minut)
„Fosa”: – Pierwsza runda dawała nadzieję, że będzie jednym z wiodących zawodników, ale zimą stracił miejsce – częściowo przez uraz, dlatego nie pokazał pełni swoich możliwości. A umiejętności czysto piłkarskie ma jedne z najwyższych w drużynie i w treningu to pokazywał. Mimo że miał swoje oczekiwania, a nie grał, często znajdował się poza kadrą meczową, to był pierwszy, który pomagał chłopakom w szatni, mobilizował, nie obrażał się. Kapitan każdego zespołu doceniłby, jak „Majki” podchodził do tej niełatwej dla siebie sytuacji.

Przemysław MAJ

(3 mecze, 80 minut)
„Fosa”: – Jedna asysta – ale jaka ważna, dająca 3 punkty z Puszczą, które w perspektywie całego sezonu były bezcenne. Przemo świetnie się wtedy zachował. Jak się okazało, to piłkarz meczowy, bo w treningach nie dawał aż takich sygnałów, by dostawać szansę, ale gdy już wchodził na boisko, nie można mu było niczego zarzucić. Wchodząc z ławki nawet na kilka minut, dawał bardzo dobre zmiany. Gdyby nie poważna kontuzja, z pewnością dałby trochę odetchnąć Tomkowi Wójtowiczowi, który z konieczności niemal do końca musiał rozgrywać pełne mecze.

Taki sukces, jak awans z Ruchem do ekstraklasy w wieku 37 lat, trzeba było celebrować również z najbliższymi…Marcin Bulanda / PressFocus

Łukasz MONETA

(30 meczów, 1339 minut, 2 gole)
„Fosa”: – Jeden z tych z niebieskim sercem, któremu najmocniej zależało, by Ruch awansował do ekstraklasy. Trener Skrobacz wiedział, że zawsze może go w drugiej połowie wpuścić i coś się na lewej stronie będzie działo. W meczu z Wisłą z niełatwej pozycji zdobył bardzo ważną bramkę. Możemy być zadowoleni z tego, jak „Monet” przepracował tę rundę i jak prezentował się piłkarsko.

Jakub PIĄTEK

(27 meczów, 1506 minut)
„Fosa”: – Nie miał szczęścia, bo w tych wiosennych meczach, w których grał, nie wygrywaliśmy i częściowo musiał za to płacić zmianami. To zawodnik bardzo dobry piłkarsko, trudno zabrać mu piłkę. Gdy na treningu zdarzyła mu się strata, to każdy wiedział, że coś musiało się dziwnego wydarzyć. Naprawdę ma klej w nodze. Gdyby jeszcze dołożył do tego statystyki, których trochę brakowało… Ma papiery na granie na wyższym poziomie.

Maksymilian ROGUŁA

(1 mecz, 19 minut)
„Fosa”: – Zimą wyglądał nieźle i wydawało się, że może dostawać więcej szans, ale zapadła decyzja o wypożyczeniu do Wodzisławia – uważam, że słuszna. Obie strony wyszły na tym dobrze, bo Maksiu pograł w trzeciej lidze, my awansowaliśmy. Zobaczymy, co wydarzy się teraz. Takiego przebojowego skrzydłowego u nas brakuje, szczególnie ze statusem młodzieżowca. Mam nadzieję, że będzie w dobrej formie na tyle, by zostać.

Jan SEDLAK

(16 meczów, 1200 minut)
– W grze do przodu ma swoje ograniczenia, ale w destrukcji, asekurowaniu drużyny, operowaniu przed stoperami – jest kozakiem. Trudno się przeciw niemu gra, nie daje łatwego życia na boisku i przekonuję się o tym na każdym treningu, na którym lądujemy po przeciwnych stronach. Gdy widzę Janka, to wiem, że muszę grać szybciej, lepiej, bo w innym razie odbierze mi piłkę. Mocno podniósł jakość drużyny, nie przez przypadek rozegrał tyle meczów w czeskiej ekstraklasie. Wiem, że jest zadowolony z tego, jak odnalazł się w naszej szatni. Sami z siebie wyciągnęliśmy do niego rękę, by nie siedział w kącie.

Patryk SIKORA

(28 meczów, 2225 minut, 3 gole)
„Fosa”: – Jeśli chodzi o typowe boiskowe sprawy – jeden z najważniejszych zawodników. Bardzo się rozwinął w grze do przodu, dodał do swoich atutów defensywnych grę box to box. Śmiejemy się, że to taki nasz Frank Lampard. Gdy ma piłkę, ma ciąg w kierunku bramki przeciwnika. Cieszę się, że omijały go kontuzje, bo gdy tylko „Sikiego” w jakimś meczu brakowało, oczywiste było, że będzie nam się grało dużo gorzej.

Kacper SKWIERCZYŃSKI

(1 mecz, 26 minut)

„Fosa”: – W grze 1 na 1 do przodu ma bardzo duży potencjał, którego nie mógł za bardzo pokazać, bo Tomek Wójtowicz prezentował taki poziom, że trudno go było zastąpić. U Kacpra są duże rezerwy w destrukcji, dlatego nie grywał częściej. W wielu meczach musieliśmy grać inaczej, nie na hurra, ofensywnie, dlatego trzeba było gościa mającego na wyższym poziomie taktykę gry w defensywie. To podziałało na niekorzyść Kacpra, ale patrząc na jego podejście, zaangażowanie, nie można nic zarzucić. Ma kontrakt, więc podejrzewam, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Tomasz SWĘDROWSKI

(26 meczów, 1913 minut, 5 goli)

„Fosa”: – W pierwszej rundzie był kluczową postacią, drugim najlepszym strzelcem po „Szczepku”, bardzo skutecznym, z dobrym uderzeniem, grą od szesnastki do szesnastki. W drugiej rundzie przeszkodziła mu kontuzja – ale gdy się doleczy, powalczy o miejsce w środku pola. Bardzo podobało mi się, jak zachowywał się w końcówce sezonu, jak reagował w meczu z Tychami. Gdy wszedł na boisko, praktycznie się nie zatrzymywał. W przyszłym sezonie będzie naszą ważną postacią. Cieszę się, że po różnych trudnych dla siebie momentach w końcu znalazł się w ekstraklasie.

Jakub WITEK

(18 meczów, 412 minut)

„Fosa”: – Miał o tyle utrudnione zadanie, że w środku boiska rywalizacja była tak duża, iż ciężko było wskoczyć, a pozycja Tomka Wójtowicza jako młodzieżowca była niepodważalna i trener nie szukał zmian na siłę. Gdyby miał podobne umiejętności i był bocznym obrońcą albo pomocnikiem, dostawałby więcej minut. Bardzo fajne podejście do treningu, zawsze przygotowany, na dobrym poziomie.

Tomasz WÓJTOWICZ

(34 mecze, 2818 minut, 3 gole)

„Fosa”: – To gość, który gra tak, jakby miał 35 lat – mając umiejętności doświadczonego piłkarza, a motorykę i polot 20-latka. Łączy w sobie te cechy. Nie wiem, czy to kwestia inteligencji pozaboiskowej, czy talentu do piłki i ciężkiej pracy. Umiejętności czysto piłkarskie – jedne z najwyższych w Ruchu. Choć jest młodzieżowcem, nie traci głupich piłek, zdarzyło mu się to tylko raz, na GKS-ie. Zrobił bardzo duży progres. Świetnie, że będzie mógł pokazać się w ekstraklasie, bo lada moment może ją zawojować.

NAPASTNICY

Bartłomiej BARAŃSKI

(2 mecze, 15 minut)
„Fosa”: – Ruch z wypożyczeniem do Wodzisławia był bardzo dobry, zagrał w trudnej trzeciej lidze, w drużynie z kibicami, oczekiwaniami. Co prawda nie udało się utrzymać Odry, ale „Bibi” na tym zyskał, postrzelał bramki. Wróci do nas jako bardziej ukształtowany piłkarz niż w momencie, gdy odchodził.

Michał FELIKS

(12 meczów, 744 minuty, 1 gol)
„Fosa”: – W trudnym momencie wrócił po kontuzji i strzelił przepięknego gola Wiśle. Jeden z najbardziej zaangażowanych wolicjonalnie piłkarzy w drużynie, często faulowany, faulujący, co wynikało z jego determinacji,. Takich ludzi chciałoby się w Ruchu zawsze – niezależnie od tego, że trafił tu na 3 miesiące, a nie 3 lata, dawał z siebie wszystko. To mi się podobało i to Michał usłyszał ode mnie po sezonie.

Szymon KOBUSIŃSKI

(13 meczów, 671 minut, 2 gole)

„Fosa”: – Świetnie wszedł do drużyny, strzelał gole, w trudnych momentach jako zmiennik dawał nam oddech i punkty. Nie robiło mu różnicy, czy gra z przodu, czy – po zmianie ustawienia – na boku pomocy. Po wywalczonym awansie Szymon sam podszedł do mnie i powiedział, że choć nie dostawał zbyt wielu minut, bardzo podoba mu się w Ruchu i zrobi wszystko, by tu zostać.

Artur PLĄSKOWSKI

(29 meczów, 829 minut, 4 gole)
„Fosa”: – Kolejna z osób, która miała być prawo niezadowolona z tego, ile gra w tej rundzie, a mimo to na każdym treningu, podczas każdego meczu, było widać, jak bardzo zależy mu na awansie Ruchu. Zawsze bardzo zaangażowany. W pierwszej rundzie stosunek liczb do minut na boisku miał bardzo dobry. Wiosną „Szczepek” był bardzo regularny, graliśmy trochę innym ustawieniem i trudno było, by Artur był wystawiany obok niego.

Igor STASIŃSKI

(2 mecze, 18 minut)

„Fosa”: – Oczekiwania wobec „Stasia” były ogromne, bo wyglądał nieźle w okresie przygotowawczym i można było spodziewać się, że dostanie więcej szans. Nie pomogło mu wypożyczenie Szymka Kobusińskiego, ale skoro graliśmy na wynik, to trzeba było brać to, co tu i teraz – większą gwarancję jakości i bramek. Igor to jednak wciąż chłopak, który może być przyszłością Ruchu. Fajnie, gdyby – jak „Bibi” czy Maksiu – trafił na wypożyczenie, bo rezerwy, które zostają w klasie okręgowej, to już trochę za nisko.

Daniel SZCZEPAN

(32 mecze, 2745 minut, 14 goli)
„Fosa”: – Nie ma drugiego gościa, który byłby tak niebieski i w którym od samego początku tak pulsowałaby ta niebieska krew. Gdy dwa lata temu tylko do nas przyszedł, powtarzał na każdym kroku, że od zawsze jest kibicem Ruchu i bardzo mu zależy, byśmy szli w górę. Cieszę się, że życie mu za to oddało. Napastnika rozlicza się z bramek i „Szczepkowi” nie zawsze wpadało, ale końcówka sezonu należała do niego. Na jego barkach doszliśmy do ekstraklasy, w ważnych momentach brał ciężar na siebie. Wydaje mi się, że gdyby spytać obrońców z pierwszej ligi, przeciwko jakiemu napastnikowi grało im się najtrudniej, to większość wymieniłoby „Szczepka”.

„Fosa” przyznaje, że gdyby zapytać pierwszoligowych obrońców, przeciw jakiemu napastnikowi grało im się najciężej, to często w odpowiedzi padałoby, że Daniel Szczepan. (Fot. Marcin Bulanda / PressFocus)

KAPITAN OPISYWANY OSTATNI…

Tomasz FOSZMAŃCZYK

(30 meczów, 1134 minuty, 4 gole)

„Fosa”: – I co ja mam o sobie powiedzieć… Wiosna była dużo lepsza niż jesień, czułem się bardzo dobrze fizycznie i mentalnie. Cieszę się, że trener Skrobacz też to widział, dostawałem więcej szans. Jestem bardzo dumny, że awansowaliśmy i wspólnie wprowadziliśmy Ruch do ekstraklasy, czyli tam, gdzie jest miejsce takiego klubu.


Na zdjęciu: Ta drużyna przeszła już do 103-letniej historii klubu z Chorzowa, zapisując się w niej może nie złotymi, ale z pewnością tłustymi zgłoskami.
Fot: Marcin Bulanda/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.