„Polska liga gwarantuje mecze na wysokim poziomie. Pieniądze nie grają roli”

Pierwszym zawodnikiem wpisanym na zimową listę transferową w Wiśle Kraków był Gieorgij Żukow, albo Georgi Zjoekov. Te dwie formy zapisu nazwiska pomocnika urodzonego 19 listopada 1994 roku biorą się stąd, że jedna oddaje pisownię w języku kazachskim i rosyjskim, a druga pochodzi z języka niderlandzkiego.

Wszystko dlatego, że 25-letni reprezentant Kazachstanu, ma także obywatelstwo rosyjskie i belgijskie. Urodził się w kazachskim Sempiałatyńsku. Gdy miał dwa miesiące, rodzice – ojciec Rosjanin i matka Kazaszka – przenieśli się do stolicy Kazachstanu Ałmatów. W 1999 roku wyemigrowali do Belgii.

Tam Gieorgij Żukow się wychował i przyjął obywatelstwo belgijskie oraz rosyjskie. Jeżeli dodamy jeszcze, że biegle posługuje się czterema językami: angielskim, flamandzkim, francuskim i rosyjskim, zrozumiemy jakiego ciekawego człowieka pozyskała drużyna Artura Skowronka.

Krakowscy kibice szybko znaleźli wspólny język z nowym zawodnikiem „Białej gwiazdy”. Fanów Wisły ujęło nie to w jakim języku, ale to co mówi wychowanek Ternesse VV Wommelgem.

Po Lidze Mistrzów

– Gdy miałem 19 lat skusiły mnie pieniądze – wspomina Gieorgij Żukow. – Jako 17-latek zadebiutowałem w belgijskiej ekstraklasie, w której z Beerschot AC, przeszedłem do Standardu Liege i grałem w belgijskiej reprezentacji U19. FK Astana zaproponowała mi wypożyczenie, a ja wybrałem ten kierunek i grałem w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Czułem jednak, że jestem daleko od centrum piłkarskiego świata i dwa tytuły mistrza Kazachstanu w FK Astana, czy dwa Puchary Kazachstanu w barwach Kajrat Ałmaty nie były tego w stanie zmienić.

Nie czas, by oceniać tamte wybory. Tak zdecydowałem i tyle. Życie. Ale także dzięki tamtym decyzjom dziś jestem w Wiśle. Negocjacje były bardzo szybkie. Nie stawiałem wysokich warunków i nie zastanawiałem się długo. W Kazachstanie miałem duże pieniądze. Uznałem, że polska liga to dla mnie krok do przodu i tyle. Wiem jakie miejsce w tabeli zajmuje obecnie Wisła, ale dla mnie ważniejsze jest to, żeby mecze na wysokim poziomie grać co tydzień, a polska liga to gwarantuje. Jest mocniejsza od tej w Kazachstanie i obserwowana przez europejskich skautów.

Nawet za jedzenie i mieszkanie

W serca kibiców „Białej gwiazdy” Gieorgij Żukow wkradł się także słowami, które w obecnej sytuacji Wisły Kraków są bardzo ważne.

– Zgodziłbym się przyjść do Wisły na każdych warunkach – dodał reprezentant Kazachstanu. – Nawet za samo jedzenie i mieszkanie. Potrzebowałem tego kroku, by jako piłkarz mentalnie się odrodzić. Przyjechałem do Krakowa, żeby cieszyć się grą i pomóc zespołowi poprawić jego sytuację. Trenowałem z drużyną 10 dni w grudniu i szybko poznałem zawodników. Rozmawiam z każdym. Nawet trochę po polsku i wszystko rozumiem.

Korzystać z doświadczenia

– Wiem, że Kuba Błaszczykowski to finalista Ligi Mistrzów. Marcin Wasilewski jest mistrzem Anglii, a gdy grał w Anderlechcie, ja też grałem w lidze belgijskiej. Cieszę się, że będę mógł grać z zawodnikami z najwyższego europejskiego poziomu i korzystać z ich doświadczenia. Wielkie wrażenie zrobili też na mnie kibice. 1 grudnia byłem na meczu z Lechią Gdańsk i choć ostrzegano mnie, że z powodu mrozu będzie niewielka frekwencja to pojawiło się ponad 10 tysięcy widzów. W Kazachstanie tego nie ma. A w dodatku w 19 minucie i 6 sekundzie kibice wstali i szanując tradycję – podkreślając rok powstania klubu – wspierali drużynę. To było niesamowite. A reportaż, który oglądałem o derbach z Cracovią to istne szaleństwo – z uśmiechem zakończył Gieorgij Żukow.


Zobacz jeszcze: Basha z urlopem tacierzyńskim