GKS 1962 Jastrzębie. Wiara w zwycięstwo

W Suwałkach GKS 1962 Jastrzębie będzie miał ciężką przeprawę, bo wydłużyła się lista kontuzjowanych zawodników.


Przysłowie mówi, że pechowcowi nawet w drewnianym kościele cegła spadnie na głowę. Na pewno tak mogą się czuć trenerzy GKS-u 1962 Jastrzębie przed niedzielną potyczką z Wigrami Suwałki. Nie dość, że z powodu żółtych kartek nie mogą zagrać w tym spotkaniu Damian Tront i Dominik Kulawiak, to na domiar złego wydłużyła się lista kontuzjowanych piłkarzy.

Wprawdzie treningi wznowił już Dominik Szczęch i wsiadł do autokaru wyjeżdżającego do Suwałk, ale do grona kontuzjowanych dołączył Bartosz Jaroszek. Podczas czwartkowego treningu „Jaro” uszkodził torebkę w stawie skokowym i wątpliwe, by zagrał w najbliższym meczu. – Tylko jakiś magik mógłby sprawić, by pojechał z nami do Suwałk – powiedział jeden z jego kolegów z drużyny.

Podobnie rzecz ma się z napastnikiem Danielem Szczepanem, który zmaga się z zapaleniem przyczepu i klubowy fizjoterapeuta Szymon Kaźmierczak zalecił mu kilka dni bezwzględnego odpoczynku. Poza treningiem od dłuższego czasu jest ponadto Wojciech Łaski. – Nie widziałem go na oczy od bardzo dawna – przyznał drugi trener, Jan Woś.

Znowu bez „Drucika”

Niespełna 26-letni pomocnik Damian Tront jest bardzo ważnym ogniwem w swoim zespole. Popularny „Drucik” (używa też innego pseudonimu – „Ksiądz”) jest nie tylko zadziorny i waleczny, ale doskonale też czyta grę. W Suwałkach go zabraknie z powodu ośmiu żółtych kartek na koncie.

Do tej pory pauzował tylko w jednym meczu (oczywiście ze względu na nadmiar „żółtek”) i było to spotkanie z… Wigrami, nomen-omen w 13. kolejce Fortuna 1 Ligi. W Jastrzębiu gospodarzy zwyciężyli 1:0 dzięki trafieniu niezawodnego Jakuba Wróbla, który zimą odszedł do ŁKS-u Łódź.

Kolejnym „wykartkowanym” piłkarzem GKS-u 1962 jest o dwa lata młodszy od Tronta Dominik Kulawiak. Popularny „Kula” do tej pory zagrał w 25. meczach w lidze. Opuścił tylko cztery potyczki: w 9. kolejce z Chrobrym Głogów 1:0 (gol Kamila Adamka), w 12. kolejce ze Stalą Mielec 1:3 (Farid Ali), w 24. kolejce z Odrą Opole 2:1 (Ali i Patryk Janasik – samobójcza) oraz w 25. kolejce z Sandecją Nowy Sącz 1:2 (Daniel Szczepan). Bilans bez „Kuli” w składzie jest zatem remisowy – dwa zwycięstwa i dwie porażki.

Szczęście w Suwałkach

Dziesiątego listopada 2018 roku zespół trenera Jarosława Skrobacza pokonał w Suwałkach Wigry 3:1. Mecz był bardzo zacięty i obfitował w żółte kartki. Sędzia Paweł Pskit z łodzi pokazał ich dziesięć – sześć dla gospodarzy i cztery dla gości plus czerwony kartonik dla obrońcy Wigier Arkadiusza Najemskiego. Jednym z uczestników tego spotkania był bramkarz jastrzębian, Grzegorz Drazik.

– To było bardzo dawno temu, ale coś jeszcze kojarzę – przyznał „Draziu”. – Do przerwy był bezbramkowy remis, ale w II połowie po bramkach Dawida Gojnego i Patryka Skóreckiego prowadziliśmy 2:0. Potem jednak przeciwnik strzelił bramkę kontaktową (zdobył ją Robert Bartczak, którego zapewne w niedzielę zobaczymy na boisku – przyp. BN) i dostał przysłowiowego wiatru w żagle.

Gospodarze mieli wyśmienitą okazję na doprowadzenie do remisu, ale na nasze szczęście ich zawodnik nie trafił do pustej bramki. W końcówce Kamil Szymura wykorzystał rzut karny i zamknął mecz.

Wyższe morale mimo porażki

Grzegorz Drazik do podstawowej jedenastki GKS-u 1962 wrócił w meczu z Chojniczanką. To był jego pierwszy mecz od prawie 8. miesięcy, po raz ostatni stał bowiem między słupkami 4 października ubiegłego roku (nie licząc spotkania w Pucharze Polski z Miedzią Legnica – przyp. BN) w wyjazdowej potyczce ze Stalą Mielec. Również on zagrał we wtorek w meczu ze… Stalą.

– Który mecz był lepszy w moim wykonaniu? – zastanawia się bramkarz drużyny z Jastrzębia. – Z żadnego nie jestem zadowolony, bo oba przegraliśmy. Gdybyśmy zdobyli przynajmniej punkt w ostatnim spotkaniu… Tym niemniej uważam, że ze Stalą zagrałem pewniej i lepiej na przedpolu, bo pierwszy mecz po tak długiej przerwie zawsze jest niewiadomą.


Czytaj jeszcze: Komu bije dzwon?


Pozostał jednak niedosyt, bo wynik znowu był niekorzystny. Po końcowym gwizdku sędziego byłem wściekły, bo czułem, że powoli wracamy na właściwe tory i remis był w zasięgu ręki. Mimo wszystko jest to optymistyczny prognostyk przed najbliższym meczem z Wigrami, nasze morale na pewno poszło w górę i wróciła pewność siebie.

W Suwałkach wyjdziemy na boisko z podniesioną głową i wiarą w zwycięstwo. Każdy z nas będzie „jeździł na dupie”, byśmy wrócili do Jastrzębia z trzema punktami. Nie interesuje nas, czy przeciwnik wystawi optymalny skład, czy będzie grał samymi młodzieżowcami. Tak naprawdę wszystko jest w naszych rękach.

Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie piątkowy trening rozpoczęli o godz. 19.00, po zajęciach wsiedli do autokaru i wzięli kurs na Suwałki.


Na zdjęciu: Bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie Grzegorz Drazik (z lewej) zapewnia, że po meczu ze Stalą Mielec morale całej drużyny poszło w górę.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus