Powrót trenera

W sezonie 2017/18 drużyna Chojniczanki Chojnice osiągnęła swój najlepszy wynik w historii występów w ligowych rozgrywkach krajowych.


Ekipa, którą przed rozgrywkami objął Krzysztof Brede, zajęła 3. miejsce w rozgrywkach I ligi. Awans, z Zagłębiem Sosnowiec, przegrała o zaledwie 2 punkty, a warto przypomnieć, że zdobyła aż o 10 „oczek” więcej od mającego wówczas ekstraklasowe aspiracje Podbeskidzia Bielsko-Biała. Następnego dnia po zakończeniu sezonu okazało się, że szkoleniowiec zespołu z Chojnic nie będzie dłużej prowadził tej drużyny. Już wtedy mówiono, że Krzysztof Brede trafi do Podbeskidzia, klubu o większych możliwościach i efektowniejszym stadionie. Dwa tygodnie później spekulacje się potwierdziły i trener ten zawitał pod Klimczokiem.

Dwa lata zajęło mu to, o co w Bielsku-Białej wszystkim chodziło, a więc awans do ekstraklasy. W sezonie, w którym rozgrywki częściowo storpedowała pandemia, Podbeskidzie wywalczyło promocję, a wszystko dokonało się po meczu z Odrą Opole, na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek. Była euforia i spore nadzieje, które jednak szybko zostały zweryfikowane. Mówiono pod Klimczokiem, że do utrzymania nie wystarczy zbyt wiele, bo przecież spada tylko jeden zespół. Powiększano wówczas ekstraklasę. Tym jedynym zespołem okazali się jednak „górale”, choć Krzysztof Brede do końca rozgrywek nie dotrwał. Pożegnał się z klubem jeszcze przed końcem rundy jesiennej i porażce 0:5 z Piastem Gliwice. Wcześniej było m.in. po 0:4 z Lechem Poznań i Lechią Gdańsk, 1:4 z Rakowem Częstochowa czy 0:3 z Wisłą Kraków. W ekstraklasie Brede poprowadził Podbeskidzie w 13 meczach. Wygrał 2 z nich.

Niemniej jednak awans na najwyższy poziom, to największy sukces w karierze tego trenera i jedno z największych osiągnięć w historii bielskiego klubu. Teraz, po niemal 3 latach od awansu, Krzysztof Brede wraca do Bielska-Białej. Po zwolnieniu z Podbeskidzia, przez dwa lata, pozostawał bez zatrudnienia. Pod koniec listopada zeszłego roku przejął Chojniczankę ponownie i po raz pierwszy w historii będzie miała miejsce taka sytuacja, że szkoleniowiec, który wprowadził bielski klub do ekstraklasy, zagra przeciwko niemu. Robert Kasperczyk, ten pierwszy, który uzyskał awans, grał z „góralami” i wygrał z nimi 1:0 na ich terenie jako trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ale miało to miejsce przed promocją, jaką wywalczył z Podbeskidziem w 2011 roku.

Druga misja Bredego w Chojnicach różni się zdecydowanie o tej pierwszej. Szkoleniowiec ten objął drużynę z zadaniem utrzymania w I lidze. Jak na razie nie idzie mu za dobrze. Wygrał tylko pierwszy mecz wiosenny – ze Skrą Częstochowa – a z następnych 7 spotkań przegrał 4. Niektóre pechowo. Przed meczem w Bielsku-Białej stwierdził, że jego zespół potrzebuje meczu na przełamanie, by zacząć uciekać ze strefy spadkowej, konkretnie z ostatniego miejsca w tabeli. Czy akurat taki mecz będzie miał miejsce przy ul. Rychlińskiego? Na pewno bielszczanie uważać muszą. Całkiem niedawno grali z ostatnią w tabeli Skrą Częstochowa, która miała jeszcze dłuższą serię bez zwycięstwa. I to spotkanie przegrali.


Na zdjęciu: Krzysztof Brede w 2020 roku wywalczył z Podbeskidziem awans do ekstraklasy. Teraz ma za zadanie utrzymać w I lidze Chojniczankę.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus