GKS Jastrzębie. Mecz o zachowanie twarzy

Piłkarze GKS-u Jastrzębie dziś w Polkowicach mają szansę na piąte zwycięstwo w rozgrywkach. Nie ma się czym chwalić.


Stawką środowego meczu w Polkowicach pomiędzy miejscowym Górnikiem, a GKS-em Jastrzębie jest – teoretycznie – utrzymanie w Fortuna 1 Lidze. Trzeba jednak prawdzie spojrzeć prosto w oczy i wyraźnie zaznaczyć, że dla zespołu trenera Szymona Szydełki te szanse są iluzoryczne, zaś dla ekipy z Górnego Śląska – praktycznie żadne. Do zakończenia rozgrywek na zapleczu ekstraklasy pozostało już bowiem tylko 5 kolejek, a jastrzębianie do zajmującej bezpieczne miejsce Puszczy Niepołomice tracą 9 „oczek”.

Owszem, w przypadku wygranej z Górnikiem zespół trenera Grzegorza Kurdziela będzie miał matematyczne szanse na pozostanie w I lidze, lecz jednym z działów matematyki jest rachunek prawdopodobieństwa, który pomaga obliczyć szansę zaistnienia pewnego określonego zdarzenia. Posiłkując się nim oraz zdrowym rozsądkiem należy przyjąć, że piłkarze GKS-u Jastrzębie w środę będą walczyli i honor i zachowanie twarzy. Tylko tyle i aż tyle.

Wiem, być może brzmi to górnolotnie, ale skoro GKS w 29 meczach ligowych odniósł tylko cztery zwycięstwa, to jakie są jego szanse na piorunujący finisz? Praktycznie żadne. Zwycięstwo w Polkowicach pozwoliłoby jednak drużynie z Harcerskiej pozbyć się etykietki „czerwonej latarni” tabeli, co byłoby miniaturką nagrody pocieszenia. Byłoby to piąte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach, ale nie ma się czym chwalić.

Trener Grzegorz Kurdziel niemal na każdym kroku podkreśla, że ma bardzo młodą drużynę. Nie będę polemizował, a tym bardziej się kłócił, lecz w rankingu Pro Junior System jego zespół zajmuje ósme miejsce (ostatnie premiowane gratyfikacją finansową). Przed GKS-em Jastrzębie są Chrobry, Arka, Skra, GKS Katowice, Odra Opole, czy Podbeskidzie. Wychodzi zatem na to, że nie jest to wystarczające alibi, by tłumaczyć pasmo porażek zespołu.

W Polkowicach jastrzębianie będą musieli sobie radzić bez niespełna 25-letniego defensywnego pomocnika Władysława Ochronczuka. Ukrainiec do tej pory zagrał w 10 meczach w I lidze, w który strzelił jednego gola (w meczu z Arką Gdynia), a poza tym czterokrotnie zawarł znajomość z żółtym kartonikiem oraz raz z czerwoną kartką (następstwo dwóch żółtych).

W rundzie jesiennej, konkretnie 16 października ubiegłego roku, GKS Jastrzębie pokonał na własnym boisku polkowiczan 3:1. Wszystkie gole dla gospodarzy strzelił wówczas Daniel Rumin (10, 12, 59), honorową bramkę dla gości zdobył Jakub Sypek (58). Koniecznie trzeba dodać, że od 42 minuty polkowiczanie grali w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartka został ukarany przez sędziego Łukasza Kuźmę stoper Marcin Biernat. Zwycięstwo GKS-u powinno być wtedy bardziej okazałe, bo sam Rumin nie wykorzystał jeszcze trzech „setek”.

W środę Górnik Polkowice od niepamiętnych czasów zagra na własnym boisku. Ostatni raz grał przed własną publicznością 23 października ubiegłego roku z Koroną Kielce (2:2). Bramki dla beniaminka zdobyli wtedy Mateusz Piątkowski i Kajetan Szmyt. Potem zielono-czarni grali wyłącznie na wyjazdach, a honory gospodarza w meczu z Widzewem Łódź (13 marca br.) pełnili w Głogowie. Urwali wówczas punkty faworytowi, remisując 0:0. Czy zdołają zrewanżować się GKS-owi Jastrzębie za jesienną porażkę?


Na zdjęciu: Marek Fabry (z lewej) i Oliver Podhorin (w środku) w Polkowicach chcą podreperować bardzo skromne konto punktowe swojego zespołu.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut